Umowa na miłość recenzja

Jestem sobie ogrodniczka

Autor: @Kantorek90 ·3 minuty
2024-06-07
Skomentuj
2 Polubienia
"Umowa na miłość" Falon Ballard to książka, po którą sięgnęłam z polecenia. Wprawdzie długo to trwało, bo czekała na półce od zeszłego roku, ale w końcu zdecydowałam się dać jej szansę. Czy słusznie? Jak doskonale wiemy, z wszelkiego rodzaju publikacjami jest tak, że to, co podoba się komuś, niekoniecznie wpasuje się w Wasz indywidualny gust. Nawet w przypadku, kiedy w przeszłości przeczytaliście sterty tych samych książek i oceniliście je bardzo podobnie. Czy zatem lektura "Umowy na miłość" okazała się strzałem w dziesiątkę, czy wręcz przeciwnie? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Główną bohaterką historii jest Sadie. Dziewczyna pracuje w branży finansowej i nie może doczekać się awansu. Niestety, kiedy na jej wymarzone stanowisko zostaje wybrany ktoś spoza firmy, Sadie nie kryje swojego oburzenia, przez co ostatecznie zostaje zwolniona. Rozżalona i zawiedziona tym, co się wydarzyło, spotyka się z przyjaciółmi, aby odreagować ciężki dzień. Gdy upojona procentami wraca do domu, decyduje się na zalogowanie na portalu randkowym, by umówić się na spotkanie następnego dnia. Sęk w tym, że w rzeczywistości dziewczyna pomyliła aplikacje i nie umówiła się na randkę, tylko na spotkanie z właścicielem urokliwej kamienicy na Brooklynie, który szuka współlokatora.

Chociaż Jack na pierwszy rzut oka wydaje się nudnym i nieciekawym facetem. Sadie postanawia obejrzeć pokój do wynajęcia, ponieważ oferta wydaje się bardzo atrakcyjna pod względem finansowym i zakochuje się we wnętrzach kamienicy od pierwszego wejrzenia. Czy mieszkanie pod jednym dachem zbliży do siebie Jacka i Sadie? Czy dziewczynie uda się spełnić swoje marzenia o otwarciu własnej firmie florystycznej? Co wydarzy się, kiedy na jaw wyjdą wszystkie tajemnice, które skrywa jej nowy współlokator? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.

Muszę przyznać, że miałam bardzo duże oczekiwania względem tej historii, ale niestety bardzo szybko okazało się, że losy Sadie i Jacka nie do końca przypadły mi do gustu.

Falon Ballard w swoim debiucie literackim postanowiła skupić się na głównej postaci kobiecej. Stworzyła więc dziewczynę pełną pasji, która po utracie pracy, której poświęcała niemal każdą minutę swojego życia, postanawia postawić na realizację swoich młodzieńczych marzeń. I naprawdę mocno trzymałam kciuki za to, aby jej się udało, szczególnie że los postawił na jej drodze osobę, która, chociaż była dla niej zupełnie obca, od razu mocno wspierała ją w dążeniu do celu. I właśnie tutaj pojawił się problem, ponieważ mam nieodparte wrażenie, że postać Sadie zdominowała całą historię. Była tak absorbująca, że czasami zupełnie zapominałam o Jacku, a przecież bez niego cały fabuła nie miałaby najmniejszego sensu. Dodatkowo bardzo irytowały mnie wszystkiego rodzaju ksywki, którymi bohaterowie się do siebie zwracali. I chociaż "Jacka Placka" i "Jacka Jackpota" dało się jeszcze jakoś przeboleć, tak zwrot "Groszku pachnący" doprowadzał mnie do szewskiej pasji... I przysięgam, że gdyby facet to do mnie się tak zwracał, dostałby w łeb i to bez ostrzeżenia.

Kolejną rzeczą, która w mojej ocenie wyszła nieco słabiej, jest też fakt, że autorka nie rozwinęła kwestii traum, z którymi mierzyli się główni bohaterowie. Wydaje mi się, że ten temat został potraktowany przez nią trochę po macoszemu, ponieważ poza krótkimi informacjami o tym, że kiedyś korzystali z terapii, nie mamy dosłownie nic. A po ich wycofaniu, ilości spożywanego alkoholu i przemyśleniach głównej bohaterki, można wywnioskować, że naprawdę potrzebują pomocy specjalisty.

Myślę, że największym plusem tej historii jest siła przyjaźni. Sadie trafiła w swoim życiu na cudowne osoby, które wspierały ją w każdym wyborze, którego dokonała. Bez wątpienia za ten wątek autorce należy się z pewnością dodatkowy plus. Jednak jest to dosłownie kropla w morzu potrzeb.

Chociaż historia opisana w "Umowie na miłość" nie wywołała u mnie szybszego bicia serca, należy pamiętać, że jest to debiut literacki autorki, więc można mieć nadzieję, że jej kolejne książki będą zdecydowanie lepsze. Chętnie to sprawdzę, gdy tylko pojawią się na polskim rynku wydawniczym, a tymczasem zachęcam Was do samodzielnego zapoznania się z tą historią i wyrobienia sobie własnego zdania na jej temat.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-06-06
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Umowa na miłość
Umowa na miłość
Falon Ballard
7.7/10

Kiedy awans kolejny raz przechodzi jej koło nosa, Sadie nie potrafi ukryć emocji i w burzliwej atmosferze rozstaje się z branżą finansową. Poświęcała pracy tak dużo czasu, że nie miała nawet chwili n...

Komentarze
Umowa na miłość
Umowa na miłość
Falon Ballard
7.7/10
Kiedy awans kolejny raz przechodzi jej koło nosa, Sadie nie potrafi ukryć emocji i w burzliwej atmosferze rozstaje się z branżą finansową. Poświęcała pracy tak dużo czasu, że nie miała nawet chwili n...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Umowa na miłość” Falon Ballard to nie tylko zabawna i romantyczna historia, ale również dowód na to, że autorka ma swój charakterystyczny styl pisania, który sprawia, że książkę czyta się szybko i p...

@Anna_Szymczak @Anna_Szymczak

Umowa na miłość - Falon Ballard Sadie bardzo poświęciła się pracy w branży finansowej. Kiedy kolejny raz awans przechodzi jej, jej emocje sięgają zenitu i rzuca prace w dość burzliwej atmosferze....

@Zaczytanablondynka @Zaczytanablondynka

Pozostałe recenzje @Kantorek90

Sekret pacjentki
True Crime połączone z fikcją

Swego czasu to thrillery psychologiczne były tymi książkami, obok których nie mogłam przejść obojętnie. Odkrywanie sekretów i wnikanie w umysł niestabilnych bohaterów by...

Recenzja książki Sekret pacjentki
Aplikacja na miłość
Krągłe też jest piękne!

„Aplikacja na miłość” to książka, która przede wszystkim skusiła mnie tym, że jej bohaterka ma kilka nadprogramowych kilogramów. Czy publikacja stworzona przez Denise Wi...

Recenzja książki Aplikacja na miłość

Nowe recenzje

Krzycz, jeśli żyjesz
Koszmar minionego lata, czyli koniec dzieciństwa.
@Mackowy:

Bardziej Jakub Żulczyk niż Raymond Chandler, raczej Blanka Lipińska niż Agatha Christie. "Krzycz jeśli żyjesz" nie jest...

Recenzja książki Krzycz, jeśli żyjesz
Róże i fiołki
Intrygująca i niezwykle klimatyczna!
@maitiri_boo...:

„Róże i fiołki” Gry Kappel Jensen to tom otwierający młodzieżową trylogię fantasy, który przenosi nas do tajemniczego, ...

Recenzja książki Róże i fiołki
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęczyna
@CzarnaLenoczka:

W świecie gdzie woda i świeże powietrze nie są oczywistością a towarem luksusowym pajęcza bogini ma oko na wszystkie sw...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy