Nazwisko Pawła Matuszka na pewno nie jest obce osobą, które uważnie śledzą zdarzenia otaczające świat fantastyki lub choćby czytają miesięcznik "Nowa Fantastyka". Autor był redaktorem naczelnym owego magazynu, a od dwutysięcznego dziesiątego roku jest redaktorem naczelnym polskiego wydania kwartalnika "Fantasy & Science Fiction". Mnie osobiście nazwisko pana Pawła Matuszka migało gdzieś pomiędzy innymi, kiedy czytałam "Nową Fantastykę", jednak w tamtych czasach nie byłam jeszcze jej wielką fanką, więc nie było mi ono też bardzo znane. Wiadomo z wiekiem zainteresowania człowieka się zmieniają, a kiedy pan Paweł zajmował się tym magazynem, ja rozpoczynałam raczkowanie z książkami fantasy, a "Nową Fantastykę" czytałam sporadycznie, nie to co teraz. Przekonałam się, że niektórzy nasi pisarze są świetni i przewyższają zagranicznych, więc za każdym razem, kiedy przeczytam dobrą książkę polskiego autora, staram się wam udowodnić, że naprawdę nic jej nie brakuje. Wśród moich recenzji jest naprawdę wiele takich opinii, niektóre są naprawdę bardzo naglące. Po co wam to wszystko mówię, a raczej po co wam o tym przypominam, któryś raz z kolei? Chce abyście mieli pewność, że następująca opinia na temat "Kamiennej Ćmy" jest moim kompletnym odczuciem po ukończeniu lektury. Moim celem nie jest podlizanie się wydawnictwu, od którego otrzymałam książkę, ani samemu autorowi, bo może on się też nie zgodzić z moim zdaniem i tak już bywało, gdyż naruszam wszystkie aspekty swoich emocji, plusów i minusów. Więc, aby było całkiem jasne. Moja opinia: całkowicie tak. Zachwalanie książki w celach komercyjnych, sprzedaży: nie. A moje zdanie na temat "Kamiennej Ćmy" Pawła Matuszka jest następujące... fenomenalna książka. Nie jest oczywiście tak, że wszystko mi się w niej podoba, ale większość. Tak, więc zacznę najpierw od plusów, których jest znacznie, znacznie więcej. Głównym bohaterem "Kamiennej Ćmy" jest Beddeos. Mężczyzna jest zagubiony w świecie w którym, ni z gruszki, ni z pietruszki się znalazł. Nie wie nic o sobie, przyczynie z powodu, której się znalazł w kamiennej wieży oraz otaczającym go świecie. Oprócz niego jedynym mieszkańcem wieży jest Tyfon. Mechaniczny kompan, poruszający się na gąsienicach, porozumiewający się za pomocą wyświetlacza. Tyfon, tak samo jak Beddeos nie wie kto go stworzył, nauczył tego co potrafi. Oboje wiedzą tylko jedno (Beddeos po wytłumaczeniach Tyfona), wieżą w której się znajdują ktoś musi się opiekować, tak samo ludźmi, którzy do niej przybywają. No i pierwszą rzeczą, która wyróżnia się od normalnych książek, w których występują postacie z zanikami pamięci jest Tyfon. Nieodstępnym przyjacielem jest maszyna, który wiele razy rozśmieszał i cały czas budził w sercu uczucie niewinności. To był pierwszy plus, który bardzo mi zaimponował, a teraz pozostałych kilka. Oprócz Tyfona i Beddeosa, którzy są niezłym duetem, mamy kilka innych postaci. Autor postanowił w swojej książce wykreować własny świat, więc czemu nie? Postacie też są własne. W dziele Pawła Matuszka mamy do czynienia z tajemniczym plemieniem Małych Ludzi lub na przykład władzami wyższymi, jak Najstarszym. Oczywiście nie brakuje też ludzi, jednak ci w wyniku Przeskoku zniknęli z powierzchni ziemi, uratowała się jedynie tylko garstka. "Kamienna Ćma" przedstawia w sobie istnienie zupełnie innego świata, który mógł powstać jedynie za pośrednictwem wyobraźni autora. Znajdziemy w niej nowe istoty, miasta, zjawiska, maszyny i jest tylko jeden minus tego wszystkiego, który na początku może odstraszyć, szczególnie niecierpliwych. Paweł Matuszek w swojej książce daje nam gotowy, postawiony już świat. Nie poznajemy Beddeosa w momencie, kiedy budzi się w wieży, on tam już jest. Autor też szczegółowo nie opisuje postaci, które nasi dwaj bohaterowie poznają podczas swoich przygód - przynajmniej nie na początku. Dla młodszej młodzieży, która przyzwyczaiła się, że zagraniczni autorzy wyjaśniają wszystko już na początku i na bieżąco, może to być uciążliwe. Dla mnie też było i nieco zniechęcało do książki, ale miałam już do czynienia z podobnymi sytuacjami, jednak nie na taką skalę. Doświadczenie mimo wszystko mówiło mi, że książka będzie super i z czasem zacznę łapać o co w tym wszystkim chodzi, nie myliłam się. "Kamienna Ćma" okazała się przebojowym dziełem. Nie spotkałam się chyba jeszcze z tak różnorodnym, fantastycznym światem oraz tyloma zagadkami do rozwiązania. Autor w swoim najnowszym dziele nie bawi się jedynie sensem istnienia człowieka i innymi zagadnieniami. W "Kamiennej Ćmie" znajdziemy różnorodną czcionkę. Normalny tekst jest pisany zwykłą, dość dużą czcionką, jednak dialogi wypowiadane przez Tyfona lub jakieś inne tajemnicze artefakty są napisane już inaczej. Takie zjawisko uderza nie tylko prosto do wyobraźni, ale ciekawie też wygląda pod względem wizualnym. Książka posiada śliczne wydanie z pięknymi obrazkami w swoim wnętrzu. Naprawdę warto zapoznać się z tym dziełem. Dla niektórych brak dokładnych opisów, może okazać się męczarnią, ale patrząc na to z innej strony, to autor zmusza nas do ruszenie szarymi komórkami i własną wyobraźnią. "Kamienna Ćma" może też być doskonałą okazją do podziwiania naszego polskiego języka. Dotychczas miałam okazję zapoznać się z wieloma książkami polskich autorów, jednak nie przypominam sobie, aby ktoś posługiwał się tak bogatym słownictwem jak Paweł Matuszek. Czytając jego dzieło trzeba przystopować, aby wchłonąć każde słowo, inaczej się nie da. Autor zapewne bogate formułowanie wyobraźni w zdania zawdzięcza wieloletniemu doświadczeniu, z którego trudno byłby nie skorzystać. Książka jest dziełem które utrwali się w mojej pamięci na długi czas i, do której zapewne za kilka miesięcy, bądź lat z wielką chęcią wrócę. Pamiętajcie jednak, że nie zależnie od tego, jak bardzo Tyfon jest podobny do "WOLL-E'ego" tak książka nie jest dla dzieci, chodź na pierwszy rzut oka na taką właśnie wygląda. To piękna baśń fantasy, ale dla doroślejszych odbiorców.