Jak rozmawiamy ze znajomymi, czy innymi czytelnikami, to mało osób deklaruje, że lubi czytać wiersze. Oczywiście parę osób jest wielbicielami albo sami oddają swoją wyobraźnię we władaniu słów poezji. Jednak większość jest zdania, że szkolne wspomnienia dotyczące wierszy stanowczo wystarczą i nie ma potrzeby kiedykolwiek do nich wracać. W tym miejscu można by się zastanawiać, co takiego doprowadziło do tego, że lekcje języka polskiego skutecznie zniechęcają do tego gatunku literackiego. Czy to kwestia trudnego w odbiorze kanonu lektur? A może niezbyt dobrze poprowadzona interpretacja? Albo naturalna niechęć? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ uwielbiałam wiersze, odkąd mama czytała mi je na dobranoc. Szkoła nic nie zmieniła pod tym względem... Choć nie, dała szerszą perspektywę. Pozwoliła mi uwierzyć, że pod zwykłymi zdaniami, czasami tylko słowami kryje się głębia i unikatowe spojrzenie na świat. To mnie fascynowało i sprawiało, że chciałam wiedzieć więcej.
Nigdy nie stałam się znawcą poezji, nigdy też nie opanowałam umiejętności poprawnej interpretacji. Nawet na wiele lat z niej zrezygnowałam, lecz od pewnego czasu powracam i ponownie próbuję dostrzec drugą stronę medalu. Tym razem skupiłam się na tomie poezji odmiennej od wszystkiego, co dotychczas miałam możliwość czytać, a mowa tutaj o "Wierszach zrozumiałych same przez się". Co to za niekonwencjonalny tomik? Już sama nazwa mówi wystarczająco wiele.
Mam wrażenie, że w literaturze i mówię tutaj i o poezji, i o prozie, bardzo trudno wymyślić coś nowego i przełamującego schematy. W końcu już od setek lat jako ludzkość zajmujemy się tym. Guy'owi Bennettowi udała się ta sztuka. Odkąd tylko wzięłam książkę do ręki, wiedziałam, że zostaną zszokowana czymś nowym i niespotykanym. Pytanie brzmiało czy pozytywnie, czy negatywnie. Już po zapoznaniu się ze wszystkimi wierszami przyznaję, że jestem oczarowana całokształtem, a sam pomysł dostał cały mój szacunek. Na czym polega ta unikatowość?
Większość wierszy jest bardzo krótka i wynika to bezpośrednio z przyjętego przez pisarza schematu. Wiersze te są o różnych innych wierszach i właśnie to ujmują w swojej wersji. Nie wychodzą poza ramy, tylko trzymają się konkretów pozwalających na całkowite zrozumienie. Tomik ten ma na celu przekonać czytelników, że poezja może być czymś pięknym i prostym w odbiorze. Nie zawsze muszą być to skomplikowane i niekończące się metafory, które przyprawiają o ból głowy, gdy jakiś śmiałek postanowi spróbować je zrozumieć. Wiersze mogą być jak najbardziej proste, a jeśli już wyróżniają się dozą trudności w zrozumieniu, można nauczyć się odnajdywać tę głębię. Wystarczy trochę zaangażowania i odpowiednio poprowadzonej wiedzy.
Dosłownie każdy wiersz mówi o wyjątkowości danego wiersza. Brzmi to po trochu jak ciekawy paradoks, który być może jest nieprzerwanym błędnym kołem. Ale w taki sposób możemy poznać wiersz biały (stanowczo mój faworyt wśród wszystkich zawartych w tym tomiku), dialektyki, wiersz dosłowny i wiele innych. Jest to niezwykła synteza poczucia humoru i przekazania czytelnikowi wiedzy. Zarazem znajduje się tam miejsce również na refleksję i głęboką analizę. Jednakże każdy wiersz jest charakteryzowany poprzez konkret i dosadność, co bardzo sobie cenię. Pośród śmiechu jako czytelnik zapamiętywałam wiele istotnych wskazówek, ale musiałam też stawić czoła czasami trudnej tematyce w pozornym świecie abstrakcji.
"Wiersze zrozumiałe same przez się" na pewno odczarują złe wspomnienia z lat szkolnych i dadzą szansę na ponowne spotkanie z poezją, ale tym razem nieformalne i pozwalające na bycie sobą. Nie wyrzucają odbiorcę w bezczelny sposób poza ramy, by interpretować ponad swoje umiejętności. Wyznaczają granicę, która subtelnie prowadzi czytelnika, ale jest też otwarta na sugestie i odnajdywanie nowych ścieżek. Uważam, że to dzieło niekonwencjonalne i zapraszające znawców, ale i laików dopiero poznających tajniki literatury.