Uwielbiam książki dla młodzieży. Może dlatego, że w głębi nadal jestem pokręconą nastolatką, która uparcie gna pod wiatr, by dogonić marzenia? A może dlatego, że książki młodzieżowe mają w sobie tyle pasji i są takie... energiczne? Coś Wam powiem. Ta książka to jest... wow. Aż trudno opisać. Czuje się, jak na dragach, a myśli kłębią mi się w głowie i naprawdę trudno mi jest je opanować. Jedno słowo chce być szybciej napisane, niż tysiąc innych kłębiących się w kolejce za nim. Po prostu chaos.
Ale jaki... przyjemny.
Kismet - boskie przeznaczenie
Lemoniada gada to historia owianego tajemnicą zespołu muzycznego składającego się z piątki odtrąconych przez szkolne społeczeństwo pierwszoklasistów liceum Opequnosett. Na samym początku roku szkolnego żadne z nich nie zamieniło ze sobą nawet słowa, dopiero splot pewnych wydarzeń spowodował, że wszyscy wylądowali jednego dnia, w jednej sali, w jednej kozie. I tak to się zaczęło.
Stella Yamada przeprowadziła się z Arizony na Rhode Island. Jest urodzoną buntowniczką i wytrwale manifestuje własne racje. Od jakiegoś czasu jest zapaloną wegetarianką oraz, w dosłownym tego słowa znaczeniu, wymiata na szkolnym instrumencie - ukulele.
Olivia White to małomówna, chorobliwie nieśmiała szara myszka . Nosi plecak z wizerunkiem Scooby doo oraz jest szczęśliwą kocią mamą kilkunastu kotów. W dzieciństwie przeżyła tragedię, w wyniku czego dorasta pod czujnym okiem babci. Ale właśnie ta pyzata dziewczynka ma najbardziej zjawiskowy wokal, jaki do tej pory słyszeli uczniowie liceum Opequnosett.
Charlie Delgado to również pierwszoklasista, którego nietypowe zachowanie zepchnęło na dolny szczebel szkolnej hierarchii. Charlie urodził się jako jedno z dwojga bliźniąt, jednak jego brata, Aarona, nie udało się uratować. I to właśnie on szepcze mu do ucha, doradzając w kryzysowych sytuacjach. Charlie uważa, że w naszym życiu nic nie dzieje się przez przypadek i każde zdarzenie ma swoje uzasadnienie. Chłopak gra na zestawie składającym się z bongosów, kong, kotłów.
Wendel Gifford musi zmierzyć się z tym, że w jego domu zamieszkała kobieta. Młoda kobieta. Nowa dziewczyna jego ojca, o szesnaście lat młodsza, i zajmuję każdą przestrzeń w ich domu. Nie pomaga w tym fakt, że narzeczona ojca jest diabelnie ładna. Najczęściej ich rodzinne wieczory kończą się na demonstracji buntu nastolatka wobec woli ojca, w wyniku czego Wen zamyka się w pokoju, a frustrację rozładowuje komponując piosenki.
Mohini Banjaree to jedyna hinduska w szkole. Jest diabelnie ambitna, mądra i wiąże swoją przyszłość z medycyną. Zaharowuje się starają najlepiej jak może sprostać oczekiwaniom rodziców. Co nie jest w cale takie proste. Dodatkowo ciąży jej na sumieniu fakt, że nigdy nie będzie mogła żyć tak, jak inne amerykańskie dziewczyny. W końcu w jej społeczności, kandydata na męża wybierają rodzice. Mo najpewniej czuje się jednak przy kontrabasie.
Dzięki pannie Reznik, nauczycielki muzyki, nasza piątka daje się namówić na założenie zespołu, który tworzy emocjonalną muzykę, płynącą z głębi serca. Z początku, dzieli ich więcej niż łączy, ale przekonują się, że im dłużej ze sobą przebywają, tym bardziej czują się komfortowo w swoim towarzystwie. I tak nagle rodzi się przyjaźń.
Ale ich droga do osiągnięcia sukcesu nie jest usłana różami. Znajdą się bowiem ci, którzy będą próbowali zniszczyć psychicznie Lemoniadę, a sytuacji nie polepsza zażarty konflikt po między kapelą pierwszorocznych, a Marching Band, miejscowemu zespołowi, który otaczany jest niemal boską czcią.
Jak sobie z tym poradzą?
Kapela, o której założeniu zdecydował rzut monetą.
Ta książka różni się w znacznym stopniu od innych z tego gatunku. Przede wszystkim, ma formę wywiadu, osobistej spowiedzi członków zespołu Lemoniada gada. Podziwiam autora, bo zamiast bawić się w narracje z punktu widzenia osoby trzeciej, pozwolił zmieniać się narratorom, jak na karuzeli, dzięki czemu każdy z nich miał coś do powiedzenia.
Bohaterowie są naturalni w swojej prostocie. Każdy z nich ma swoje problemy, historie życia, z którymi niechętnie wyszedłby na światło dzienne. Mają prywatne demony i ciemne zakamarki przeszłości. Albo przyszłości. Wypowiedzi mają formę wspomnień, które przytaczane są w bezpośredniej rozmowie, bądź we fragmentach listów albo wypracowań. I nigdy nie myślałam, że taka forma podbije moje serce. Czytałam kiedyś książkę (coś w stylu pamiętnika), gdzie wiało nudą i dosłownie zasypiałam nad każdą stroną. W Lemoniadzie nie wiesz na jakie tory zejdzie rozmowa. Nie możesz przewidzieć co się wydarzy i to jest chyba najbardziej zaskakujące.
Kolejnym plusem, nad którym się rozpływam to styl wypowiedzi wszystkich bohaterów biografii. Na przykład, Stella, jako buntowniczka często ucieka się do sarkazmu, wyśmiewa zachowania ludzi, nawet własnej rodziny. Z kolei Olivia, która prędzej wolałaby zapaść się pod ziemię niż pierwsza zagadać do jakiegoś ucznia, pisze listy. Nie używa ekspresji, nie stosuje dynamiki. Jej wiadomości są spokojne i stonowane, jakby pisała je staruszka.
Także podobało mi się to, gdy Lemoniada gada w końcu wychodzi na scenę, narratorami stają się osoby z widowni. I to właśnie ich emocje nakręcają moment kulminacyjny.
I jeszcze jedno. Zakochałam się w okładce. Trójka nastolatków stojąca w półmroku. Do tego twardsza oprawa, dzięki czemu nie marszczy się grzbiet książki.
Boże, naprawdę uwielbiam Lemoniadę!
Lemoniada gada to fenomenalna historia młodych ludzi, którzy w pełni oddają się pasji tworzenia porywającej muzyki. Forma biografii, w której stworzenie zaangażowani są nie tylko członkowie zespołu sprawia, że czytanie staje się bardziej dynamiczne, a czas spędzony przy lekturze przelatuje przez palce. To naprawdę energiczna i ekscytująca powieść. Powieść o spełnieniu marzeń, odnajdywaniu siebie i pokonywaniu własnych słabości.
Szczerze polecam.
http://anneethlinnscott.blogspot.com/