Błękit błyskawicy recenzja

Jeśli chodzi o mnie to jestem oczarowana całym kwartetem szetlandzkim. te powieści to takie doskonałe, subtelne połączenie kryminału, powieści obyczajowej z nutką historii i wyspiarskich tradycji. Nie każdemu z was książki Ann Cleeves się spodobają. Nie są to typowe kryminały, nie ma tu bystrej akcji, całej zgrai dziarskich policjantów, szczegółowo opisywanego śledztwa czy dokładnych opisów sekcji zwłok. To nie tego rodzaju powieści. Odnajdujemy w tych książkach zupełnie coś innego. Są to klimatyczne, pełne surowego piękna Szetlandów opowieści z małych, wysparskich społeczności, gdzie każdy wie o każdym wszystko, gdzie skrywane są małe oraz wielkie sekrety, gdzie buzują pod skórą namiętności, siłą niemalże dorównujące potędze wiatru i dzesczu, które smagają bezlitośnie tę piękną i dziką wyspę.

Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Nie chodzi mi tu o mordercę chociaż miałam pewne podejrzenia od jakiegoś czasu. Tym razem uważnie czytałam i zwracałam uwagę na z pozoru nic nie znaczące wskazówki. Chodzi mi o to, jak autorka zakończyła wątek naszego detektywa. I jeszcze jedno. Spodziewałam się nawiązania do tego, z czego jeszce słynie wyspa Fair Isle. Bo słynie z dwóch rzeczy : ptaków/obserwacji ornitologicznych oraz swetrów. Zabrakło mi opowieści o słynnym wzorze z Fair Isle, który zdobi wiele swetrów, szlafroków, szalików czy czapek. Jest to wzór bardzo podobny do skandynawskiego i jeśli chodzi o mnie, to kojarzy mi się głównie z zimą i świętami.

Podsumowując serdecznie polecam cały cykl. Będzie to bardzo dobrze spędzony czas, a lektura powieści Ann Cleeves wzbogaci waszą wiedzę o Szetlandach i może sprawi, że zapragniecie kiedyś odwiedzić te wyspy. Warto, są piękne. :)