Pierwsza część dylogii KodeX zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam jej kontynuacji. Jednak, gdy "Hazardzista" trafił już w moje ręce, zaczęłam odczuwać pewien niepokój. Jaki? Wiecie, jak to jest. To, co dobre szybko się kończy. Z jednej strony bardzo chciałam poznać ciąg dalszy i odnaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania, a z drugiej wcale nie miałam ochoty rozstawać się z bohaterami, których bardzo polubiłam. Jednak, czy można jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko?
W drugiej części Zuzanna i Wojciech za wszelką cenę próbują nadrobić lata, które spędzili osobno, chociaż fakt, że stoją po dwóch stronach barykady w tej samej sprawie, wcale im tego nie ułatwia. Zresztą, czy nie zakrawa to trochę na konflikt interesów? Nie mnie to oceniać. Jednak, czy da się budować jakąś trwałą relację na ciągłych kłamstwach i niedopowiedzeniach? Chyba nie bardzo, o czym główni bohaterowie przekonali się prędzej niż później.
Praca nad sprawą oraz liczne problemy w związku, poważnie odbiły się na ich zdrowiu. Dodatkowo spotęgowany stres, który jest nieodzownym elementem ich pracy zawodowej, zaczął powoli pchać ich ku samozagładzie. Czy Zuza i Wojtek, znajdą w sobie siłę, by przezwyciężyć swoje nałogi? Czy odkryte tajemnice wpłyną negatywnie na ich wzajemne relacje? Czy prawdziwy morderca zostanie złapany, zanim dokona ostatniego morderstwa? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury!
Muszę przyznać, że "Hazardzista" przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Już po lekturze "Mecenasa" wiedziałam, że autorka stworzyła niebanalną i poruszającą historię, która ukazała to, iż życie wśród paragrafów nie jest wcale tak idealne, jak mogłoby się wydawać. Po przeczytaniu drugiej części dylogii KodeX mogę jedynie powiedzieć, że podtrzymuje swoje zdanie. Oba tomy składają się w jedną całość i idealnie się uzupełniają, tworząc nietuzinkową, wspaniałą i wielopoziomową historię, która zachwyci zarówno miłośników trudnych relacji międzyludzkich, jak i tych, którzy uwielbiają kryminały i wszelkiego rodzaju zagadki.
Przyznam szczerze, że chociaż sama jestem miłośniczką kryminałów, do samego końca nie byłam pewna, kto tak naprawdę był sprawcą. Nie powiem, że nie podejrzewałam tej osoby, bo byłoby to kłamstwo, jednak autorka niejednokrotnie skutecznie wyprowadziła mnie w pole, zasiewając w moim umyśle ziarenko zwątpienia. Dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, w którym wszystkie elementy układanki ułożą się w całość.
Uważam, że na niemałą uwagę zasługuje również wątek romantyczny, który w ogólnym rozrachunku miał chyba więcej upadków niż wzlotów, ale przez to był ciekawszy i wzbudzał więcej emocji, niż taki w którym jest bardziej kolorowo. Chyba właśnie z tego powodu zakończenie całej historii jest bardziej wzruszające i chwytające za serce, ale to już zostawię każdemu z Was do własnej oceny.
Jestem przekonana, że dylogia KodeX to jedna z tych historii, które pozostaną w mojej pamięci na dłużej, dlatego, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji po nią sięgnąć, serdecznie Was do tego zachęcam.