Nadszedł więc ten wcale niewyczekiwany moment pożegnania z inspektorem de Ayalą i podkomisarz de Salvatierrą. Rozstanie było smutne, pełne żalu i już rodzącej się tęsknoty. Ale najpierw przyszło mi po raz trzeci wspólnie z bohaterami przemierzać ulice hiszpańskiej Vitorii, którą tym razem objęły mroki średniowiecza. Okrutne macki dawnych zbrodni sięgnęły czasów współczesnych i okazały się być bardzo mocne.
Oto ukazuje się powieść nosząca tytuł „Władcy czasu”, nie inaczej. Wzbudza ogromną popularność nie tylko ze względu na akcję osadzoną właśnie w średniowiecznej Vitorii, ale i z powodu tajemniczego autora, którego nawet wydawca nie poznał osobiście. Makabrycznego piaru dodają tej publikacji zabójstwa, do których dochodzi wg wzoru zapisanego w powieści. Ktoś zostaje otruty proszkiem z hiszpańskiej muchy – i nie jest to łatwa, szybka, bezbolesna śmierć. Dwie zaginione nastolatki policja odnajduje zamurowane w remontowanym mieszkaniu. Młodego chłopaka (zwracam uwagę na tę szczególną postać!) zamknięto w beczce razem z kilkoma zwierzętami i utopiono. Ślady prowadzą do wieży Nograro i jej dwudziestego piątego z kolei pana, który okaże się człowiekiem chorym, fascynującym i mającym wielki wpływ na jedną z ważnych bohaterek. Ślady prowadzą tędy, ale czy doprowadzą do mordercy?
Opisany plan czasowy przeplata się z wydarzeniami końca dwunastego stulecia. Obie narracje łączy wiele (ciekawostka: tam jest babcia, a tu dziadek) i obie są równie porywające, a pomysł wprowadzenia dawnych bohaterów i dawnych czasów czyni powieść jeszcze ciekawszą. Będziesz miał ochotę, czytelniku, spacerować zarówno zaułkami średniowiecznego grodu z hrabią don Velą, jak i oddychać powietrzem dzisiejszej Vitorii z inspektorem de Ayalą. Rozwiązanie dwunastowiecznych i obecnych kryminalnych zagadek tak samo będziesz pragnął poznać.
Do tego dochodzą bardzo osobiste wątki z życia głównych bohaterów i najbliższych im osób. Przeżywa się je równie mocno, jak poszukiwania zabójcy. Jest strach o najmłodszych i o najstarszych, są bolesne pożegnania, są wzruszające odkrycia, przychodzi wreszcie moment podejmowania ważnych decyzji. Bohaterowie muszą szukać w sobie odwagi potrzebnej do wprowadzenia ich w życie. Śledztwo zostaje oczywiście doprowadzone do końca i z sukcesem w postaci odkrycia, kto zabijał – ale kosztuje to wiele. Powieść się kończy, a w życiu bohaterów zaczyna się kolejny etap. Bohaterowie potrzebują zasłużonego odpoczynku.
Powieść jest fascynująca. Napisana z werwą, zacięciem, dokładnością, szczegółowością i plastycznością na każdej płaszczyźnie – czy chodzi o opis śledztwa, czy miasta, czy przeżyć bohaterów. Ta część jest wg mnie najlepsza, więc oceniam ją najwyżej, ale w gruncie rzeczy przeczytanie całej trylogii było dla mnie wielką, pasjonującą przygodą, czymś zupełnie nowym i świeżym w moich lekturach. Polecam wszystkim miłośnikom dobrych (gdzie tam – bardzo dobrych!) kryminałów o podłożu historycznym. Polecam wszystkim miłośnikom świetnych książek!
Premiera „Władców czasu” 26 lutego 2020. Za egzemplarze recenzenckie wszystkich tomów serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza – to jedne z najlepszych książkowych prezentów, jakie otrzymałam.