"Rywalki" to zdecydowanie jeden z najgłośniejszych tytułów, które zostały wydane w ostatnim czasie. Spacerując po sklepach, zwykle zaglądam do księgarni i już od jakiegoś czasu, pierwsze co rzuca mi się w oczy to, ta niezwykła okładka patrząca na mnie prosto z wystawy sklepowej. W głowie oczywiście od razu pojawiają się niewypowiedziane słowa i tylko jedna myśl, dotycząca balu i pałacu. Bo chyba tak naprawdę nie ma na świecie dziewczyny, która nie pragnęłaby odnaleźć swojego księcia. Każda z nas marzy o choćby jednym, jedynym dniu, kiedy miałybyśmy to wszystko: piękną suknię, bal i przystojniaka u naszego boku. To dlatego "Rywalki" ciągną jak magnes, bo dają nam nadzieję, żeby przeżyć te wszystkie marzenia, nawet jeżeli nie miałybyśmy w nich uczestniczyć, a jedynie obserwować z daleka.
Każda dziewczyna o tym marzy. Każda nastolatka chciałaby się tam znaleźć. Tylko nie ... America. Dziewczyna jest zakochana i gardzi małżeństwami dla pozycji i szacunku społecznego. Sama jest zakochana i chciałaby resztę swojego życia spędzić u boku Aspena. Wie jednak, że to niemożliwe. Pochodzi z piątej kasty, a on z szóstej, tej gorszej i biedniejszej.
Z całego kraju wybrano 35 dziewcząt. America zostaje wytypowana do walki o koronę. Ze złamanym sercem wyruszy w podróż, która zmieni jej pogląd na świat i ludzi. Czy utrzyma się w konkursie? Wszystko okaże się inne, niż sobie początkowo wyobrażała...
Jeszcze zanim dałam się porwać i uwięzić w świecie "Rywalek", słyszałam wiele pozytywnych opinii, więc postawiłam autorce poprzeczkę dosyć wysoko. Zwykle po czymś takim dostaję tylko rozczarowanie. Tym razem autorka mimo trudnego zadania, przeskoczyła nad nią ze sporą ilością zapasu.
Dystopia jest gatunkiem, który w ostatnim czasie zbiera duże uznanie i wydawać by się mogło, że nie da się go jeszcze bardziej rozwinąć. A jednak. Kiera Cross stworzyła świat podzielony na kasty, gdzie każda kobieta rywalizuje, żeby wżenić się do wyżej postawionej rodziny. Nikt nie przejmuje się tymi najbiedniejszymi, nie dba o sieroty i niepełnosprawnych. Ta wizja świata robi wielkie wrażenie, nawet nie wyobrażałam sobie, co by było, gdyby ten system obowiązywał w naszym kraju, a teraz nie mogę o tym przestać myśleć.
Od razu polubiłam większość bohaterów. Książka jest lekka i szybko się ją czyta. Ilość opisów jest bardzo dobrze wyważona i dzięki temu, książka jest ciekawsza. Nie brakuje dialogów i romantycznych scen, które niejedną dziewczynę doprowadzą do wzruszenia i śmiechu. "Rywalki" to książka, którą można przeczytać w jeden dzień. Już pierwsze strony wciągają w świat Ameriki i trudno się oderwać od tej historii.
Jedyną rzeczą, która mnie niepokoi, jest niewątpliwie wątek miłosny, który niebezpiecznie zmierza w stronę "Zmierzchu" i rozważań typu "którego z nich wybrać". Mam tylko nadzieję, że autorka szybko zboczy z tej ścieżki, bo lektura jest naprawdę fajna i taki zabieg mógłby podziałać tylko na niekorzyść. "Rywalki" to lektura do poduszki, przy której można się odprężyć i zapomnieć o otaczającym nas świecie i przenieść się do pięknego pałacu i walki o szczęście. Nie jest to powieść, po którą sięga się, żeby znaleźć tematy do rozważań, ale żeby odpocząć i warto o tym pamiętać.