Aleksandra Muraszka należy do tych polskich autorów, po których twórczość sięgam bez zastanowienia. Bo mam pewność, że książka będzie mi się podobać. „Wszystko, żeby cię chronić” to druga w dorobku autorki powieść dla młodych dorosłych. Od razu napiszę, że to nie jest romans, a na pewno nie taki, na jaki wielbiciele romansów mogą liczyć. Wątek romantyczny się w książce pojawia, jednak więcej w nim zadziorności niż romantyzmu, o erotyce nie wspominając. Jeśli nie lubicie erotyki w książkach, po książki Oli, a na pewno po ten cykl, śmiało możecie sięgać, bo tu erotyki nie ma. Nie jest łatwo określić, do jakiego gatunku przynależy powieść (poza tym, że to New Adult), bo jest tu przede wszystkim sensacja, trochę thrillera również, jest też obyczaj, no i ta nutka romansu, ale tak delikatnie i na drugim planie. Po zakończeniu, jakie zaserwowała w poprzedniej części autorka, liczyłam trochę na to, że był to jakiś fake, że to, co się w końcowych scenach wydarzyło nie jest prawdą. Okazuje się, że to wszystko miało miejsce (nie chcę spoilerować, gdybyście nie czytali pierwszego tomu, dlatego nie piszę dokładnie), a po tych wydarzeniach Ami zmienia się nie do poznania. Nic dziwnego, jest w żałobie, po raz kolejny musi przeżywać to samo, co po stracie rodziców i Jasona, zanim się odnalazł. Boli fakt, że tak wiele złego ta dziewczyna musiała doświadczyć przez tak krótki okres swojego życia. Ale Ami jest twarda, po kolejnej stracie podnosi się jeszcze silniejsza. Tym razem przy życiu i w miarę normalnym funkcjonowaniu utrzymuje ją zemsta, którą zaplanowała w najdrobniejszych szczegółach. Los ma jednak dla niej niespodziankę w postaci pewnego mężczyzny, którego stawia na jej drodze, a który okazuje się nie tylko bardzo pomocny, ale też staje się wspaniałym przyjacielem. A może kimś więcej, kto to wie. Z pomocą tego dość niespodziewanego sojusznika i jednej ze swoich przyjaciółek dziewczyna realizuje swój plan. Nie spocznie, dopóki nie dorwie odpowiedzialnego za tragedię Marcusa Foxa, a także jego syna, o którym nikt nic nie wie. Nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, żeby przypadkowo czegoś nie zaspoilerować, dlatego nie napiszę już nic więcej. Dodam tylko tyle, że finał powieści wbija w fotel. Kończąc kolejny tom, autorka postanowiła zaserwować taki plot twist, że głowa mała. No czapki z głów, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Teraz dopiero jestem ciekawa, co będzie dalej, bo zdążyło się nieźle w życiu tej młodej kobiety namieszać, a tu coś takiego. Przyznam, że autorce udało się mnie zaskoczyć, mimo że życzyłam sobie takiego obrotu spraw. Wcześniej, bo w trakcie lektury straciłam na to nadzieję. A tu taka niespodzianka!
Jeśli szukacie czegoś oryginalnego, świeżego w literaturze New Adult, sięgnijcie po cykl Aleksandry Muraszki. Autorka udowadnia, że da się napisać coś, co nie jest kalką innych książek, coś, co nie powiela znanych wszystkim motywów, coś, co nie opiera się na erotyce i coś, co wychodzi z głębi serca. Da się i można zrobić to dobrze. Nie napiszę, że na światowym poziomie, bo zagraniczni autorzy potrafią zawieść czytelnika. Po prostu bardzo, bardzo dobrze. Widać, że autorka przyłożyła się do napisania tej powieści. Jest dopracowana stylistycznie i merytorycznie. Całość jest spójna, a kolejne wydarzenia logicznie wynikają jedno z drugiego. Warsztat pisarski autorki jest na wysokim poziomie, mimo że to nadal są jej pisarskie początki. Dzięki temu książkę czyta się doskonale i płynnie. A przede wszystkim jej lektura jest przyjemnością. Dzięki wątkom sensacyjnym akcja jest dynamiczna, a sytuacja lubi się zmieniać. Przypomnę z poprzedniego tomu, że młodzi ludzie, którzy oficjalnie nie żyją, na zlecenie zamożnego jegomościa zajmują się zwalczaniem przestępczości. Do tego w tym tomie mają na głowie jeszcze Marcusa, który również chce się zemścić. Dlaczego? O tym już przeczytacie w powieści. Do czego oczywiście gorąco zachęcam, bo jest naprawdę świetna! Wciągająca i zajmująca. Jak już wspomniałam, wątek romantyczny jest w powieści subtelny, nawet bardzo. Widać, że coś dzieje się między bohaterami, iskrzy, chemia jest, ale tak naprawdę nic więcej. Bo chociaż Lucas bardzo by chciał, Ami nie jest gotowa. Wciąż ma w głowie bliską osobę, którą straciła. Mimo skąpego wątku romantycznego powieść dosłownie buzuje od emocji. Godny pochwały jest sposób, w jaki autorka pisze o emocjach – bez egzaltacji, bez tandety, w nienachalny sposób. Powieść nie jest jakoś bardzo brutalna. Owa brutalność pozostaje raczej w sferze domysłów, nie jest podana dosłownie. Na koniec dodam, bo już i tak bardzo się rozpisałam, że jestem zachwycona kreacją głównej bohaterki. Przemiana, jaką przechodzi od pierwszego tomu to mistrzostwo. Z wiecznie smutnej, przybitej, zamkniętej w sobie dziewczyny bez perspektyw i planów zmienia się w otwartą, pracowitą, silną kobietę. A najlepsze jest to, że ta przemiana nie dzieje się nagle, zachodzi stopniowo. Równie dobrze scharakteryzowani są pozostali bohaterowie powieści. W tej części poznajemy historię osób, które trochę słabiej dały się poznać w poprzedniczce. Dochodzą też nowe, równie wyraziste osobowości.
„Wszystko, żeby cię chronić” to absolutny must read tej jesieni. Książka, którą pochłania się na jednym wdechu, która mocno wciąga i skutecznie odrywa czytelnika od szarej rzeczywistości. Rzadko ostatnio oceniam książki na 10 z 10 punktów. Kolejnej książce autorki właśnie tyle przyznaję. Za całokształt. Za pracę, którą w nią włożyła, bo tę pracę widać. Za ciekawy, nieszablonowy pomysł na fabułę i za jej konsekwentne prowadzenie. Książka jest przemyślana i dopracowana, a piękna obwoluta to wisienka na torcie tej powieści. Z całego serca polecam!