Ostatnie lata polskich Kresów recenzja

Kresów już nie ma. A są.

TYLKO U NAS
Autor: @ziellona ·6 minut
2021-01-17
3 komentarze
17 Polubień
Uczucia, które mną targały przy zamawianiu tej książki z Klubu recenzenta nakanapie.pl, śmiało można nazwać sprzecznymi.

Z jednej strony wydawnictwo Fronda, które znane jest z konserwatywno-prawicowej publicystyki. Choć faktem jest, że sami siebie tak określają, czyli nie kryją się ze swoimi poglądami (i to powoduje, że wydawnictwo Fronda należy do tych, po które sięgam, choć „z pewną nieśmiałością, bo poglądy mam zgoła inne. Dodam też, że podziwiam wydawców za to, że starają się być obiektywni. Bo nikt z nas do końca obiektywny przecież być nie może.
(Przy czym, warto tu podkreślić, iż wydawnictwo Fronda i portal fronda.pl to dwa niezależne byty, prowadzone przez inne jednostki i – jak oświadcza wydawca na swojej stronie – nie należy ich ze sobą łączyć i utożsamiać. Warto na to zwrócić uwagę.

Z drugiej strony autorzy: Tomasz Stańczyk, od lat zajmujący się tematyką historyczną, ale głównie z okresu powojennego, w którym to okresie ilość pomyłek, niedomówień, zatajeń i odtajnień jest takie mnóstwo, że trudno powiedzieć „wiem jak było”. Przyznaję – czytam chętnie, ale nie traktuję artykułów opowiadających o tym okresie, jako prawdy objawionej. Aby wyrobić sobie własny pogląd tu konieczna jest lektura skrajnie róznych w poglądach autorów. A Tomasz Stańczyk jest skrajnie prawicowy (przynajmniej takie mam wrażenie po zapoznaniu się z biogramem. Oczywiście nie przekreśla to dorobku autora, jednakże powiedzmy, że „czytam z ostrożnością”. (proszę o wybaczenie autora, że tak pobieżnie go potraktowałam, ale prawdą jest, że nie czytałam wielu publikacji jego autorstwa)

No i drugi autor – Sławomir Koper, który przekonał mnie do zamówienia książki z Klubu Recenzenta, bo akurat pan Koper, chociaż produkujący książki w ilościach nieograniczonych, jest jednym z moich ulubionych autorów. Dlaczego? Ano dlatego, że żadnego tematu do końca nie zgłębia, ale za to, ślizgając się po powierzchni, dostarcza tych informacji, które potrzebne są tym, którzy tematu nie znają w ogóle. Pomijając chwilowo temat Kresów, pozwolę sobie powiedzieć, iż książka „Chorwacja” pana Kopra, brzydko mówiąc, zwaliła mnie z nóg (mnie, która deklaruje znajomość tematu, dumnie dzierżąc dyplom z kroatystyki (Kultura i Języki Słowian Południowych ze specjalizacją Chorwacja). Podejście pana Kopra było tak zupełnie unikatowe, że pomimo naprawdę dużej wiedzy w temacie dowiedziałam się całego mnóstwa nowych rzeczy. I przede wszystkim czytało się świetnie.

Bo Sławomir Koper jest jak Decathlon i Adam Wajrak – na tyle zna temat, żeby móc go poruszyć w gronie niespecjalistów. I zna go wielotorowo. Ale trafiając na historyka, specjalistę z danego tematu, to on będzie się dowiadywał. Ale dla osób słabo znających dany temat, bądź zwyczajnie ciekawym, jest świetny. A zainteresować potrafi. Taki jest bowiem Sławomir Koper. Nie wnika w temat, bo zrobili to inni, ale przekazuje w przyswajalnej formie wszelakie informacje na dany temat. A tematyką też zajmuje się różnorodna. Choć już wiadomo, że skupił się głównie na Kresach.

Nie wiem, który autor był inicjatorem powstania książki, ale dowiedziałam się z niej mnóstwa ciekawych historii, przedstawionych w sposób prosty, łatwy i przyjemny. Co więcej, z wieloma przypisami, co powoduje, że nieco wolniej i słabiej się czyta niż powieść, ale w przypadkach opowieści o historii jest to niezwykle ważne (podobnie jak bogata bibliografia, która na końcu książki też występuje). Dlaczego? Ano dlatego, że historia jest różna – moja, Twoja, Wasza i Nasza. Każda inna, bo każda pisana z innego punktu widzenia. Być może dlatego w szkole na lekcjach historii uczyli nas głównie dat. Bo daty, jako jedna z nielicznych rzeczy w historii, są niezmienne i nie zależą od punktu widzenia.

Muszę też wspomnieć o nadzwyczaj porządnym i eleganckim wydaniu. Twarda oprawa, papier dobrej jakości, ciekawe grafiki uzupełniające strony i kilkanaście stron z grafikami i zdjęciami z epoki. Z tego typu wydań wydawnictwo Fronda jest znane, jednakże warto o tym przypomnieć, bo nie każde wydawnictwo przykłada tak wielką wagę do estetyki wydania.

No dobrze. To popatrzmy jakąż to treść serwują nam autorzy. Pomijając oczywistość, że tematyka dotyczy Kresów (przy okazji – to już trzecia bodaj książka w tym temacie. I bardzo fajnie uzupełniająca główne tomy: Ostatnie lata polskiego Lwowa i Ostatnie lata polskiego Wilna. Autorzy skupili się w tym tomie na mniejszych ośrodkach, przedstawiających bardziej życie codzienne na Kresach niż życie elit, o których każdy chętnie czyta. Ten tom dotyczy szeroko rozumianych peryferii.

Zaczyna się od opowieści o Elizie Orzeszkowej i niewielkim Grodnie. No cóż, od czasów szkolnych nie przepadam za „Nad Niemnem”, co spowodowało niemal bojkot całej twórczości pierwszej damy polskiego pozytywizmu. Możliwe, ze bojkot niesłuszny. Często zastanawiałam się co pisarka robiła w niewielkim, „zapyziałym” Grodnie. Otóż autorka zamieszkała w Grodnie, gdyż tam przebywał jej ukochany. To, że ukochany miał żonę, jakoś nasi poloniści subtelnie przemilczeli. Dla odmiany autorzy publikacji skupili się głównie na intelektualnych podnietach tego burzliwego romansu, skutecznie pomijając jej fizyczną odsłonę. Jednak romans intelektualno-kulturowo-przyjacielski jest dużo większym romansem niż fizyczna jego strona. Zatem – romans był, a ukochany miał małżonkę, a pisarka męża. Nie jest to może największa ciekawostka z życia pisarki, ale zadecydowała ona o tym, ze pisarka dużą część życia spędziła w niewielkim Grodnie z dala od salonów. Nie mogło to nie pozostać bez wpływu na jej twórczość.

Ponieważ rozdziały w książce są krótkie, a cały tom ma ponad 500 ston, nie będę opowiadać każdej historii tu zawartej. Powiem tylko tyle, że część tematów jest dość kontrowersyjnych (chociażby Kulisy akcji pod Bezdanami, na okładce książki „reklamowane” jako Bandyci, którzy zostali premierami. Napad na pociąg w Bezdanach. Inne traktują o historii mało znanej ogółowi – jak na przykład historię Łukaszewicza i poszukiwania ropy naftowej w Borysławiu (przy okazji – kto z was był w Bóbrce, w Beskidzie Niskim, gdzie znajduje się skansen im Łukasiewicza własnie, gdzie można podziwiać eksponaty związane z wydobywaniem ropy naftowej. Inne opowiadają historie z młodości znanych osób (Młodość marszałka Śmigłego w Brzeżanach).

W książce jednak, choć króluje tu historia skupiona wokół mniej lub bardziej znanych osób, to jednak znajdują się tu też ciekawostki krajoznawcze (jeśli tak to można ująć). Czytamy tu o rozlewiskach na Polesiu (dzisiaj Polesie jest przedzielone i w większej części znajduje się po drugiej stronie granicy) Autorzy opowiadają też o rdzennych mieszkańcach tych Ziem, Poleszukach. Mamy tu też opowieści o polskich Ormianach oraz historie z krainy Karaimów i Tatarów (co ciekawe Tatarzy do dziś mieszkają na terenie Rzeczypospolitej, kultywując swoje tradycje i posiadając polskie nazwiska. Na mizarze w Kruszynianach można znaleźć Muhammada Sokołowskiego, a jurtę z tatarskim jedzeniem prowadzi Dżanetta Bogdanowicz.

Chociaż Kresów formalnie już nie ma, Kresy wciąż są.


Przy granicy białoruskiej i ukraińskiej, i w sercach Kresowiaków. Bo, jak powiada Ryszard Kapuściński (cytowany w poniższej recenzji przez Kacpra Sarzyńskiego)

Człowiek kresowy jest zawsze i wszędzie człowiekiem międzykulturowym. Człowiekiem pomiędzy.

Międzykulturowym. Różnym. Innym.

I taka jest ta książka – od Orzeszkowej i Rodziewiczówny, przez Kapuścińskiego, prezentujących stronę literacką. Przez Ormian, Karaimów, Starowieców i Tatarów – prezentujących różnokulturowość. Aż po krajobrazy i uzdrowiska, w których „miłość i zbrodnia kwitła”.

I dalej cytując Kapuścińskiego

[człowiek kresowy] To człowiek, który, od dzieciństwa, od zabawy na podwórzu uczy się, tego, że ludzie są różni i że inność jest po prostu cechą człowieka...

Inność jest również tej książki. To książka inna. Każdy rozdział jest inny. I przez ta inność własnie, naprawdę warto po nią sięgnąć.

Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-01-17
× 17 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ostatnie lata polskich Kresów
Ostatnie lata polskich Kresów
Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk
7/10

Ostatnie siedemdziesiąt lat udowadnia, że Polska może istnieć bez Kresów, ale polska dusza mocno straciła na tej separacji. Po rynkowym sukcesie „Ostatnich lat polskiego Lwowa” i „Ostatnich lat p...

Komentarze
@Mackowy
@Mackowy · ponad 3 lata temu
Bo Sławomir Koper jest jak Decathlon i Adam Wajrak
Boskie! Też cenię za to Kopera, świetny popularyzator, i świetna recenzja oczywiście :-)
× 4
@ziellona
@ziellona · ponad 3 lata temu
popularyzator... tego słowa mi zabrakło... :)

× 2
@Renax
@Renax · około 3 lata temu
Swego czasu wysyłali mi książki do recenzji. Naprawdę mają przepięknie wydane książki. Wiele to biografie i historyczne.
× 1
@Jagrys
@Jagrys · ponad 2 lata temu
Kto był w Bóbrce, pytasz? Ja byłam. Komary prawie zeżarły nas żywcem.


× 1
@ziellona
@ziellona · ponad 2 lata temu
I teraz Ci w żyłach płynie ropa. Bo wcześniej żarły Łukasiewicza :P
@Jagrys
@Jagrys · ponad 2 lata temu
Ktoś inny powiedziałby, że w żyłach płynie mi beton. Albo farba drukarska. Zależy, kogo zapytasz ;q
Co nie zmienia faktu, że do każdego biletu powinno być dołączone jedno opakowanie "Off! Max" na komary.
× 1
Ostatnie lata polskich Kresów
Ostatnie lata polskich Kresów
Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk
7/10
Ostatnie siedemdziesiąt lat udowadnia, że Polska może istnieć bez Kresów, ale polska dusza mocno straciła na tej separacji. Po rynkowym sukcesie „Ostatnich lat polskiego Lwowa” i „Ostatnich lat p...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Minione 70 lat udowodniło, że nasz kraj może istnieć bez Kresów Wschodnich, chociaż polska dusza wiele straciła na tej separacji”. Co takiego wydarzyło się na stacji w Bezdanach? Kim był Juliusz Os...

@gloria11 @gloria11

Czytelniku, niech nie przerazi Cię objętość tego dzieła. Jeżeli nie znasz jego autorów, czeka Cię najwspanialsza historyczna uczta ostatnich miesięcy. Dodam, że są jeszcze inne ich utwory, więc na te...

@19emilka93 @19emilka93

Pozostałe recenzje @ziellona

Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Czy to reportaż? Czy dziennik? Czy...

Łatwo nie było... Bo jest to dziennik wybitny. Bo jest to dziennik wymagający. Bo jest to dziennik – zwyczajnie dobry, choć... ...to wcale nie jest dziennik. Ma swoje ...

Recenzja książki Dziennik Włoski. Umbria i Toskania
Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata
Tego jeszcze nie było... między wierzeniami, baśniami i ...

Od pierwszych stron widzę, że jest to dokładnie to, czego oczekuję po baśniach i legendach. Dlaczego? - bo genialnie zapełnia lukę między dywagacjami etnograficznymi (ni...

Recenzja książki Rozbudzona harfa. Baśnie i legendy z całego świata

Nowe recenzje

Spotkasz mnie nad jeziorem
Piękna i wielowymiarowa powieść, która wciąga n...
@burgundowez...:

“Spotkasz mnie nad jeziorem” autorstwa Carley Fortune to piękna i wielowymiarowa powieść, która wciąga nas w wir emocji...

Recenzja książki Spotkasz mnie nad jeziorem
Tlen
Nowe wyzwania
@jatymyoni:

Książki z serii „Uczta wyobraźni” wydawnictwa MAG zazwyczaj mają wysokie oceny, natomiast ta książka otrzymuje skrajne ...

Recenzja książki Tlen
Dziury w ziemi
Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi
@mikakeMonika:

„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się ...

Recenzja książki Dziury w ziemi
© 2007 - 2024 nakanapie.pl