Jennifer A. Nielsen zadebiutowała w Polsce pierwszym tomem Trylogii Władzy i w krótkim czasie dorobiła się sporego grona wielbicieli. Wysokie oceny i pochlebne opinie czytelników zapewniła sobie ciekawą historią i dobrze wykreowanymi bohaterami.
Oto mamy czterech nastolatków, wykupionych z sierocińca przez jednego z królewskich regentów – Connera. Mężczyzna ma pewien niecny plan, do którego realizacji potrzebuje chłopców fizycznie przypominających zaginionego przed laty księcia Jarona. Krążą bowiem plotki, że królewska rodzina została wymordowana, a tron Carthyi czeka na nowego władcę. Wielu rządnych władzy regentów widzi tu niepowtarzalną szansę, stawiając tym samym swoją ojczyznę w obliczu wojny domowej. Conner chce uniknąć takiego obrotu spraw i postanawia obsadzić na tronie mistyfikatora, podającego się za prawowitego dziedzica tronu, który cztery lata temu nie powrócił z wyprawy morskiej. Odtąd ma dwa tygodnie, aby brudne, niewykształcone sieroty, zmienić w arystokratów, a jednego z nich uczynić księciem. Rozpoczyna więc swoisty konkurs, w którym wygrana oznacza królewskie życie, przegrana natomiast – śmierć. Tego, czy gra jest warta świeczki, nie jest do końca przekonany jeden z chłopców – Sage. W planie Connera widzi przede wszystkim wyrzeczenie się własnej tożsamości i do końca życia odgrywanie roli, do której nie został powołany. Chłopcy przez dwa tygodnie toczą zacięty bój, uczą się pisać, czytać, walczyć na miecze i jeździć konno. Uczą się, jak nie być sobą.
Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, z punktu widzenia Sage’a. To jego poznajemy najlepiej, on jest najbardziej wyrazistą postacią, ale nie znaczy to, że najlepiej pasuje do roli księcia. Kieruje nim brawura, przez którą często wpada w kłopoty, jest niezwykle uparty, trochę przemądrzały, ale jego postawa jest godna podziwu. Jako jedyny zdaje się toczyć wewnętrzny konflikt o zachowanie życia i nie zatracenie swojego jestestwa. Mówi: "Nie tak łatwo się określić jako konkretnego człowieka, kiedy pracowało się bardzo ciężko, żeby zostać kimś zupełnie innym."
Choć to oczami Sage’a poznajemy sytuację, w której postawił nastolatków Conner, to każdy z chłopców czymś się wyróżnia. Jeden potrafi dobrze czytać i pisać i niczym marionetka wypełnia rozkazy bezwzględnego regenta, drugi szybko uczy się fechtunku, jest silny i odważny, trzeci fizycznie najbardziej przypomina księcia Jarona, itd. Jennifer Nielsen stworzyła bohaterów różniących się od siebie osobowością, co sprawia, że książka jest różnorodna, a czytelnik nie nudzi się czytając w kółko o tym samym. Akcja nie jest może bardzo dynamiczna, jednak mnóstwo intryg, walka o przetrwanie i bezwzględna gra Connera, gwarantują rozrywkę na wysokim poziomie.
Bez dwóch zdań, "Fałszywy książę" porwał mnie od samego początku, ale to druga połowa wywarła na mnie największe wrażenie. Akcja wyraźnie przyspieszyła, sytuacja się zaogniła, a czas na realizację mistyfikacji dobiegał końca. Prosty język autorki, a także dość duży druk, jaki zastosowało wydawnictwo Egmont, sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie, a strony mijają niepostrzeżenie. Od początku wiedziałam, że będzie to dobra, wciągająca powieść, ale dopiero po zakończeniu lektury nie mogłam wyjść z podziwu, a "Fałszywego księcia" postawiłam na półce z ulubionymi książkami.
Żywię ogromną nadzieję, że Jennifer Nielsen, w kolejnych częściach trylogii nie zawiedzie. "Fałszywy książę" podaje nam dość okrojoną historię samego królestwa Carthyi, nie wiemy również nic o czasach, w jakich rozgrywana jest akcja. Liczę, że czytelnik będzie miał szansę dowiedzieć się czegoś więcej o ówczesnych realiach i życiu w odległej krainie.
Docelową grupą czytelników, do których Nielsen kieruje swoją Trylogię Władzy, są nastolatkowe. I rzeczywiście – jest to typowo młodzieżowa powieść, dobra dla obu płci. Myślę jednak, że starszy czytelnik również odnajdzie się w Carthyi i przyjemnie spędzi czas poświęcony lekturze Fałszywego księcia. Gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania „Fałszywego księcia” dziękuję wydawnictwu Egmont oraz portalowi Sztukater.