Saga "Millennium" nieżyjącego już Stiega Larssona jest serią świetnie napisanych i trzymających w napięciu kryminałów. Spadkobiercy mistrza wyrazili zgodę na opisanie dalszych przygód Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista. I tak powstały kolejne trzy części sagi napisane przez Davida Lagercrantza. Teraz przyszedł czas na Karin Smirnoff, autorkę sagi Rodziny Kippów, świetną szwedzką pisarkę, która o tajemnicach mrocznej północy potrafi pisać w swój wyjątkowy sposób.
"Millenium" czytałam wieki temu. Za Stigiem Larssonem nie przepadałam i choć kunszt autora doceniam, zawsze wołałam szwedzki duet Hjorth Rosenfeldt i ich serię z Sebastianem Bergmanem, Åsę Larsson, Läckberg czy Hakana Nessera.
Siódma część przygód Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista, "Krzyk orła" zwróciła moją uwagę ze względu na autorkę, Karin Smirnoff. Podoba mi się jej pióro.
Akcja rozgrywa się w małym miasteczku Gasskas w Norrlandii, na dalekiej północy Szwecji. Mikael przyjeżdża tam na ślub córki. Nie jest zachwycony, gdy na temat przyszłego zięcia, burmistrza gminy Gasskas, słyszy wiele nieprzychylnych plotek. Blomkvist wpada również w wir emocji mieszkańców wywołanych planami stworzenia na terenie gminy wielkiej farmy wiatrowej i kopalni odkrywkowej. Potem uzbrojeni mężczyźni porywają wnuka Mikaela.
Lisbeth z kolei przyjeżdża tam i postanawia zostać (dopóki będzie to niezbędne), bo musi zaopiekować się nastoletnią krewną. Svali zmarła babka, a matka zniknęła w tajemniczych okolicznościach.
Tak więc Blomkvist i Slander przybywają tam w innym celu, ale ich drogi się krzyżują, by mogli współpracować przy śledztwie.
Tymczasem w leśnej głuszy mieszka zabójca, zwany "sprzątaczem", który na zlecenie pozbywa się niewygodnych ludzi. Wiemy, że kocha orły i samotność.
Rodzi się coraz więcej pytań. Kto i dlaczego porwał chłopca? Co się stało z matką Svali? W jaki sposób tajemniczy biznesmen na wózku inwalidzkim chce przejąć większość inwestycji elektrowni wiatrowej? Kim jest "sprzątacz" dokarmiający orły i co knuje nastoletnia podopieczna Lisbeth?
Podobała mi się ta klimatyczna opowieść. Ma dobrze przemyślaną i poprowadzoną intrygę, w której nic do samego końca nie jest oczywiste.
Okazuje się, że zniknięcie matki trzynastoletniej Svali i uprowadzenie wnuka Blomkvista to wierzchołek góry lodowej. Autorka interesująco łączy sprawy polityczne i społeczne z zaskakującymi relacjami rodzinnymi, płynnie przeprowadzając czytelnika z wątku do wątku. Opowieść przybliża również historię sprzed niemal wieku, która w spadku zostawiła bunkry, tzw. Orle Gniazda.
Dzięki „Krzykowi orła” spotykamy się ze starymi znajomymi bohaterami. Czy na pewno? Lata lecą, ludzie się zmieniają i rzeczywistość, w której żyją bohaterowie się zmienia (warto pamiętać, że autorzy też się zmieniają). Ale czy musi być tak samo jak w czasach Larssona? Myślę, że warto czytać powieść Karin Smirnoff, przyjmując ją z jej charakterystycznym stylem pisania. Nie ma sensu oczekiwać od autorki, że przeniesie czytelnika w czasie, bo i po co?
Smirnoff pokazuje w tej powieści własny styl. Jest mrocznie, momentami brutalnie. Narracja prowadzona w czasie teraźniejszym przykuwa uwagę czytelnika, a krótkie rozdziały czynią akcję dynamiczną.
Jeśli macie ochotę na dobry kryminał, w którym piętrzą się pytania, jeśli lubicie podążać pozostawionym przez narratora tropem i przeżywać zaskoczenie, to jest to powieść dla was.