Sięgacie po książki, które zawierają w sobie pewnego rodzaju metafory lub nawiązują do problemów codziennych, z którymi boryka się każdy z nas?
Czasami sięgam po takie pozycje, ponieważ potrzebuję odpoczynku od thrillerów oraz kryminałów, więc dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Pani Katarzyny Owsianko pt. „Kot w pustym mieszkaniu”. Moją uwagę, w tym dziele, przykuły dwie rzeczy:
Okładka - jestem kociarą i nie mogłam przejść obojętnie wobec powieści, która na swojej okładce posiada rysunek kota,
Tytuł - skojarzył mi się z jednym z moich ulubionych wierszy Wisławy Szymborskiej, o tym samym tytule co ta książka.
Sięgając po tę lekturę spodziewałam się dość spokojnej obyczajówki, jednak dostałam coś zupełnie innego. Poznałam historię opowiedzianą oczami kota, który do tego jest alkoholikiem... Kto miał wcześniej do czynienia z dziwniejszym/ciekawszym połączeniem niż ten?
„Kot w pustym mieszkaniu” to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia kota, który zostaje sam w pustym mieszkaniu. Odpowiedź na pytanie, dlaczego uporczywie próbuje uciec z domu, niszczy cudze mienie, wyje po nocach, a potem przesypia całe dnie, w opinii autorki może być tylko jedna: alkohol.
Nim opowiem jaki problem w swoim dziele poruszyła Pani Katarzyna to kilka słów o jej stylu oraz rysunkach wewnątrz książki. Muszę przyznać, ze pisarka ma przyjazny dla oka styl pisania, w tej historii nie zbraknie ironii oraz czarnego humoru, co bardzo sobie cenię. Jeśli chodzi o szatę graficzną, to każdy rozdział zaczyna się obrazkiem kota wraz z kieliszkiem lub butelką alkoholu, które kształtem przypominają kolejną literę naszego alfabetu - bardzo ciekawy zabieg :)
„Kot w pustym mieszkaniu” opowiada historię kota, który bardzo często zmuszony jest zmieniać swoich właścicieli. W końcu trafia do Danuty, która ma problemy z alkoholem i swoim nałogiem zaraża swojego podopiecznego. I właśnie tutaj zaczyna się prawdziwa historia głównego bohatera.
Pomimo łagodnej okładki, książka ta porusza bardzo trudny problem jakim jest alkoholizm. Autorka w umiejętny sposób pokazała jak stacza się człowiek pod wpływem nałogu. Pokazała jak trudna walkę musi stoczyć każdy alkoholik, by wyjść na prostą. Pisarka opisała jego oszukanie siebie, że sam da radę wygrać z nałogiem - m.in. sam będzie w stanie ograniczyć swoją dzienną dawkę alkoholu. W powieści tej nie zabraknie również momentów poddania się i utraty nadziei.
Po przeczytaniu tej powieści musiałam obejrzeć po raz setny już film „Pętla” reż. Wojciecha Hasa. (Uwielbiam ten tytuł, jak i twórczość Marka Hłaski.) I to nie tylko z powodu, że „Kot w pustym mieszkaniu” oraz „Pętla” poruszają problem alkoholizmu, ale i z faktu, że nasz główny bohater również oglądał ten film, który go niestety zdołował... Kto nie oglądał tego filmu, zachęcam do obejrzenia :)
Czy książkę polecam? Jeśli nie boicie się sięgać po pozycje, poruszające trudne tematy, to jest to coś dla Was. „Kot w pustym mieszkaniu” należy do książek krótkich, jednak pomimo niecałych dwustu stron, zmusi Was do refleksji i przemyślenia kilku istotnych kwestii w Waszym życiu.