Kufer niezapominajek recenzja

"Kufer niezapominajek"

Autor: @Spleen ·6 minut
2012-03-09
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Pisanie książek dla młodzieży nie należy do spraw łatwych. Młodego czytelnika w dzisiejszych czasach naprawdę nie jest łatwo zainteresować i wciągnąć w lekturę, ponieważ na nastolatki czeka cały świat niesamowitych nowinek (nie tylko technicznych). Niemiej jednak pisarze wychodzą z siebie, żeby stworzyć młodym czytelnikom niesamowity świat zamknięty w labiryncie z liter i zdań. Agnieszka Wojciechowicz także próbuje, szkoda tylko, że w sposób naprawdę nieudolny.
Po niezwykle naiwnych "Ptysiowych biedronkach", które nie miałyby szans na zainteresowanie „początkujących” nastolatków postanowiłam przeczytać "Kufer niezapominajek" przeznaczony dla młodzieży w wieku od trzynastu do szesnastu lat mając nadzieję, że ominie mnie naiwność, z jaką autorka opisała przygody trzynastoletniego Pawła i jego idealnej, rozlazłej rodzinki. Fakt faktem od dawna nie jestem już nastolatką, ale i tak uwielbiam powieści młodzieżowe. Stanowią idealną odskocznię od powieści „dla dorosłych”.

"Kufer niezapominajek" to opowieść o piętnastoletniej dziewczynie imieniem Camille. I tu pierwszy zgrzyt, ponieważ pozostali bohaterowie mają popularne w Polsce imiona. Potem okazało się, że dziewczyna ma imię brzmiące z francuska tylko, dlatego, żeby podkreślić, jaka jest wyjątkowa w swojej zwyczajności.
Oczywiście, główna bohaterka ma idealną, kochającą się nad życie rodzinę. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę i rozmawiają dosłownie o wszystkim. Cóż, autorka chyba nie dopuszcza do siebie myśli, że nastolatki przechodzą coś takiego jak okres buntu właśnie w wieku od czternastu do osiemnastu lat. Dziewczyna jest nad wyraz ugrzeczniona, uczynna i milutka – o takiej córce marzą chyba wszyscy rodzice na naszej planecie. Nie można jej niczego zarzucić. Naprawdę niczego. Nie jest ani rozpieszczona, ani zbuntowana, nie ugania się za chłopakami, pracuje, jako wolontariuszka i pilnie się uczy w gronie swoich najlepszych przyjaciółek. W dodatku nie wygląd "jak szczypior ani jak truskawka w bitej śmietanie, bardziej jak szparag w beszamelu"*. Skąd w ogóle takie porównanie? Zapachniało mi tu kanibalizmem albo autorka, kiedy pisała ten fragment była po prostu głodna.
Czytelnik poznaje Kamilę, (bo tak też jest nazywana), kiedy ta wraz ze swoją rodziną wyjeżdża na wakacje nad polskie morze, a wiecie jak jest nad morzem latem. Nie, nie ma tutaj mowy o deszczu, co najwyżej o jednym pochmurnym dniu. Słońce, wysoka temperatura, ciepłe morze i… Kamila podczas pobytu z rodziną na plaży poznaje Michała, przystojnego siedemnastolatka, który także spędza wakacje z najbliższymi. Dziewczyna z początku kręci nosem na uroczego, przystojnego i szarmanckiego nastolatka, ale po jakimś czasie zaczyna się do niego przekonywać. Pewnego dnia, gdy Michał nie może spotkać się z piętnastolatką ona wybiera się na spacer po miejscowości. Stojąc na przystanku dostrzega tajemniczą staruszkę, która z zaciekawieniem się jej przygląda. Dziwnym trafem siada naprzeciwko niej w kolejce i zaczyna rozmawiać ze zdenerwowaną Kamilą. Okazuje się, że ma dla niej pewną tajemniczą misję, ale nie może jej zdradzić, o co chodzi. Fajnie, podchodzi do ciebie jakaś kobieta i mówi: 'Mam dla ciebie misję, moje drogie dziecko, ale nie mogę ci powiedzieć, o co chodzi. Dowiesz się o tym później.' I co zrobić z tym fantem? Kamila wraz z Michałem udają się do pobliskiego muzeum regionalnego, gdzie odnajdują kilka informacji na temat tajemniczej staruszki. Prawda o niej jest zaskakująca, a jak dla mnie zwyczajnie banalna i przewidywalna.
Przychodzi czas wyjazdu Michała. Chłopak żegna się z Kamilą przelotnym pocałunkiem, który na dziewczynie raczej nie robi wrażenia. Bohaterka zachowuje się tak jakby niemalże cały czas ktoś całował ją w taki sposób.
Kilka dni później i Kamila wraz z idealną rodzinką opuszcza pensjonat. W drodze powrotnej dopada ich burza. Warunki pogodowe są straszne, a widoczność ograniczona. Nie ma szans na to, żeby dojechać do domu bez szwanku. Kamila i jej najbliżsi ulegają tragicznemu w skutkach wypadkowi, w którym giną rodzice dziewczyny oraz jej dziadek, ale autorka nie pozwala na to, aby jej rozlazła bohaterka długo cierpiała. Od chwili wypadku Kamila spotyka na swojej drodze samych życzliwych ludzi, który pomagają jej odnaleźć sens życia, a podczas pobytu we Francji Camille dostaje od swojej babci kufer (powtórka z "Ptysiowych biedronek") należący do matki dziewczyny, w którym główna bohaterka odnajdzie odpowiedzi na dręczące ją pytania.

Powiem tak: "Kufer niezapominajek" nie jest lekturą aż tak naiwną jak "Ptysiowe biedronki", ale i tak znajduję w niej mnóstwo naprawdę poważnych zgrzytów.
Mimo, że autorka ograniczyła słodycz w powieści to i tak obficie polała ją różowym lukrem. Tak, śmierć to temat nieprzyjemny i niezwykle trudny dla młodych ludzi, ale nie można jej wypierać, nie w taki sposób, w jaki zrobiła to Wojciechowicz. Kiedy bohaterka traci rodziców nie rozpacza prawie wcale. Płacze dwa czy trzy razy, ale nic poza tym. Ważniejszy od śmierci bliskich jest jej telefon i kontakt z siedemnastoletnim Michałem, czego do tej pory nie mogę pojąć. Kolejnym zgrzytem jest to, że Kamila przechodzi poważną operację nóg, a jak wiadomo, po takich operacjach ludzie szybko do siebie nie dochodzą, a Kamila? Zaczyna stawiać pierwsze kroki już kilka dni po zabiegu. Gdzie tu logika? Poza tym dziewczyna jakby zapomina o rodzicach zaraz po tym jak zostają zagrzebani w zimnej ziemi. Rozumiem, trzeba żyć dalej, ale żeby niemalże od razu rzucać się w interesującą wyprawę do Francji? Nie wiem, może jestem jakaś inna, ale po prostu nie pojmuję tutaj zamysłu autorki. Jeśli pisarz nie chce pisać o śmierci, bo go ona przeraża to nie lepiej byłoby zostawić jej temat w spokoju?

Jeśli chodzi o bohaterów to mamy tutaj powtórkę z "Ptysiowych biedronek". Są oni nad wyraz idealni, nie ma w nich cech najmniejszego zła. Czysta, przesłodzona dobroć i miłość wypływająca z nich niemalże z każdym słowem, ruchem czy gestem. Nie ma tu miejsca na kłótnie. Tylko miłość, akceptacja i zrozumienie. Nużące, prawda?

Od strony językowej "Kufer niezapominajek" obfituje w powtórzenia, które męczą i irytują. Język polski ma tyle synonimów, wystarczy wziąć słownik i poszukać lub więcej czytać i automatycznie człowiek powiększa swój zasób językowy. Rozumiem, jest to powieść dla młodzieży, ale to nie oznacza, żeby nie stosować synonimów i tym samym nie poszerzać zasobu słów czytelników. Poza tym autorka nie mogła zdecydować się, co do czasu, w jakim ma pisać "Kufer niezapominajek". Raz pisany jest w czasie przeszłym, raz w przyszłym, co niesamowicie dekoncentruje czytelnika.

Lektura przygód Kamili mnie zmęczyła i znużyła. Tak, wiem, jestem krytycznoliteracką hieną, która czepia się uczciwych pisarzy i ich powieści, ale wiem jak ciężko jest napisać książkę czy opowiadanie. Wiem, bo sama próbowałam i nieźle dostałam po głowie za to moje „pisanie”. Niemniej jednak owe „razy” pomogły mi poprawić swój warsztat i wychodzę z założenia, że lepiej od razu powiedzieć pisarzowi, co z jego „pisaniem’ jest nie tak, niż oszukiwać go twierdząc, że ta czy inna powieść jest wspaniała, a tak naprawdę jest totalnym gniotem.

Powieść dostaje ode mnie taką notę tylko, dlatego, że autorka troszkę rozbudowała fabułę, jednak niedostatecznie, ponieważ Kufer niezapominajek dalej pachnie naiwnością, z którą spotkałam się w "Ptysiowych biedronkach".

* A. Wojciechowicz, "Kufer niezapominajek", Goneta.net 2011.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kufer niezapominajek
Kufer niezapominajek
Agnieszka Wojciechowicz

Historia piętnastoletniej dziewczyny o imieniu Camille (nazywanej też Kamilą). Powieść zaczyna się od wyjazdu Kamili wraz z rodziną i dziadkami nad morze. Dziewczyna ma nadzieję odkryć jakiś „skarb”, ...

Komentarze
Kufer niezapominajek
Kufer niezapominajek
Agnieszka Wojciechowicz
Historia piętnastoletniej dziewczyny o imieniu Camille (nazywanej też Kamilą). Powieść zaczyna się od wyjazdu Kamili wraz z rodziną i dziadkami nad morze. Dziewczyna ma nadzieję odkryć jakiś „skarb”, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Spleen

Dziewiąty Mag
Dziewiąty mag

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam „Dziewiątego maga” na półce księgarni zakochałam się w prześlicznej okładce pierwszego wydania. Była piękna. Wypukłe litery, które cudown...

Recenzja książki Dziewiąty Mag
Podwodny świat. Mroczny dar
Mroczny dar

Wszyscy jak jeden mąż przewidują w tym roku koniec świata. Nic zresztą dziwnego: księżyc się kurczy, na słońcu szaleją burze słoneczne, zmienia się klimat. Na planecie ro...

Recenzja książki Podwodny świat. Mroczny dar

Nowe recenzje

Skradziona tożsamość
Skradziona tożsamość
@magdalenagr...:

🪷🪷🪷🪷🪷 Recenzja 🪷🪷🪷🪷🪷 Monika Magoska - Suchar " Skradziona tożsamość " @mmsuchar_autorka Cykl: Spadkobiercy #1 Wydaw...

Recenzja książki Skradziona tożsamość
Miesiąc z komisarzem Montalbano
Zdawkowe opowieści
@almos:

Mój ulubiony autor kryminałów, twórca cyklu z sycylijskim policjantem, komisarzem Salvo Montalbano dał nam w tej książc...

Recenzja książki Miesiąc z komisarzem Montalbano
Wizjoner
Misjonarz z wizją czy wizjoner z misją? Sprawdź...
@anka_czytan...:

Dzień dobry! Polscy czy zagraniczni autorzy? U mnie zdecydowanie wygrywa rodzime podwórko. Diana Brzezińska i bohaterow...

Recenzja książki Wizjoner
© 2007 - 2024 nakanapie.pl