Lekcje chemii recenzja

Bonnie Garmus w swojej powieści „Lekcje chemii” przedstawia nam Elisabeth Zott - chemiczkę żyjącą w latach pięćdziesiątych. Jako kobieta w typowo męskiej branży jest ona praktycznie na każdym polu dyskryminowana, ale mimo tego nie daje się i walczy dalej o lepszą przyszłość dla siebie i innych kobiet.

„Lekcje chemii” to bardzo lekka powieść poruszająca wiele trudnych tematów. Pokazuje przez co musiały przechodzić kobiety w przeszłości, żeby ułatwić nam życie w czasach obecnych. Choć miałam wrażenie, że książka ta była mocno przerysowana, a problemy Elisabeth były wręcz niemożliwe do wyobrażenia, to i tak uważam, że jest to bardzo wartościowa lektura.

Napisana jest w sposób niesamowicie lekki z dużą dawką humoru (mimo wszelkich przeciwności losu), co sprawia, że przez powieść po prostu się płynie (albo wiosłuje :D). Przygody Elisabeth, choć przerysowane, pokazują jak bardzo walczyła ona o swoje poglądy i jak dzięki takim kobietom jak ona mamy dzisiaj taką teraźniejszość. Czasami, żyjąc w XXI wieku, nie sposób sobie nawet wyobrazić przez co mogły przechodzić kobiety w przeszłości z tego powodu uważam, że jest to bardzo wartościowa książka.

Autorka sprawiła, że już od początku pokochałam bohaterów mimo, że mieli dość oczywisty sposób myślenia. Książka wprost przekazuje nam jaka jest opinia autorki na temat emancypacji kobiet, jednak wydaje mi się, że właśnie taki ma ona cel. Domyślam się jednak, że niektórym osobom tak wyraźne moralizatorstwo może przeszkadzać.

Mimo tego i tak fantastycznie się bawiłam. Powieść jednocześnie mnie wzruszała jak i rozśmieszyła. Przy okazji poznałam jedne z najcudowniejszych postaci drugoplanowych. Pokazała mi też, że w życiu nie warto się poddawać, a każdym przeciwnościom można w końcu stawić czoła. Pokazała mi również, że mimo tego, iż literatura obyczajowa nie jest moim ulubionym gatunkiem to zawsze mogę znaleźć w niej jakieś perełki dla siebie. Sama Elisabeth zaś uświadomiła mi, że wszystko jest możliwe i że zawsze mogę żyć według moich własnych zasad.