Widzę scenę, w której kobieta zmuszona do lotu nisko nad ziemią, wznosi się do góry, kiedy poznaje swoją miłość. Miłość wybraną osobiście, miłość niecodzienną. Mężczyzna spotkany w dziwnych okolicznościach, zakochanie i szczęśliwa kontynuacja. Nawet uwielbienie do dzieci nie dawało Weronice tyle pełni życia. Serce czytelnika samo się raduje, nie widząc w przyszłości żadnych zgrzytów ani rys. Pewnego dnia kobieta musi spaść na ziemię.Jak mityczny Ikar traci skrzydła. Musi znowu lecieć nisko nad ziemią, a nawet dać się po niej włóczyć.
„Lot nisko nad ziemią” czytałam w jednym z pierwszych deszczowych, wrześniowych dni. Pogoda pozwoliła mi wczuć się w los Weroniki, a mgła, która panowała na dworze, na pewno wydostawała się z książki. Tam również było pochmurnie i szaro, nawet w pogodne dni. Weronika od dziecka była uczona, że lepiej się nie wyróżniać. Nie ma potrzeby być kimś wielkim, nie ma potrzeby być innym. Żadnych osiągnięć i skandali, mawiał ojciec. To tak jakby ktoś kazał drugiej osobie przywdziać wieczną szarość nie tylko na ciało, ale i na duszę. Weronika miała pracować w kolei i cudem tego uniknęła. Szarzy rodzice decydowali o losie córki niemalże w każdym aspekcie. Udało jej się w pewien sposób znaleźć w swym życiu cel – kochała dzieci i doskonale sprawdzała się jako przedszkolanka. Jednak musiała wracać do rodzinnego domu, patrzeć na szarego ojca, a także na matkę, która wszystko robiła mechanicznie. Żadne z nich nie okazywało córce uczuć, jedyna nauka, jaka płynęła z wzajemnych rozmów to leć nisko nad ziemią. Czyli nie wyróżniaj się, żyj jak my.
Kiedy bohaterka poznała Sławka, świat naprawdę zwolnił. Miłość jak ze snu, można powiedzieć. Spotkali się w przedszkolu, on odbierał dziecko sąsiadki. Weronika postanowiła iść razem z mężczyzną, a pod koniec podróży wiedziała, że stał się dla niej kimś. Oczekiwała, że następnego dnia zjawi się ponownie....
Głębokie uczucie pozwoliło kobiecie wzlecieć nad ziemię i zakopać się w miłości. Mogła uwolnić się od tłamszących ją rodziców. Jednak życie pisze inne scenariusze, a gdy człowiek planuje, Bóg się śmieje. Niektóre wydarzenia w życiu Weroniki sprawiają, że z ogromnej wysokości zaczyna pomału spadać w dół. Wzbudzają w niej niepewność, lęk. Aż w końcu wielkie bum, nagła, gwałtowna utrata, kolejna w jej życiu, powoduje całkowity upadek.
I tu zaczyna się jakby druga część książki. Kobieta wpada w depresję. Nie potrafi wstać z łóżka, nie je.Co pozwoli jej przeżyć ból? Jaki znajdzie sposób?
Czy umysł Weroniki zacznie płatać jej figle? Czy żałoba pomiesza jej zmysły czy może ludzie i zdarzenia faktycznie istniały ? Do tej pory nie wiem, naprawdę. Niepokojące stają się wzmianki, które świadczą o tym, że kobieta postradała zmysły. Ale zaraz pojawiają się kolejne osoby, nieco dziwne, ale prawdziwe i prowokujące kobietę do życia.... Co dzieje się w głowie Weroniki? Czy jawa miesza się ze snem ?
„Lot nisko nad ziemią” to naprawdę wybitna i zaskakująca książka. To nie tylko powieść o emocjach związanych z utratą najbliższego człowieka, czy niemożnością posiadania dziecka. To również wędrówka w głąb psychiki głównej bohaterki. Czytelnik nie wie, kiedy prawda miesza się z omamami, kiedy naprawdę one się zaczęły, a czy kiedyś skończyły?
Ałbena Grabowska napisała książkę, której nigdy nie zapomnę. To tak wybitny kawałek literatury...Naprawdę. Odsłoniłam wiele szczegółów, ale nie mogłam powstrzymać się przed opowiedzeniem o tak fantastycznej lekturze. Niezwykła bohaterka, wniknięcie w umysł załamanej kobiety, wspaniały język i urocze, skromne, a jednocześnie przyciągające uwagę wydanie....Jestem pewna, że poznam więcej książek autorki, bo urzekła mnie ona swoim stylem, swoimi bohaterami...wszystkim, naprawdę. Książka stała się moim odkryciem tego roku. A raczej jej autorka. Zachęcam z całego serca do poznania jej prozy.