Muszę przyznać, że z twórczością Bromberg łączy mnie relacja hate - love. Za jedną książkę się zabieram i nie jestem w stanie jej dokończyć, a od innej nie potrafię się nawet na moment oderwać, dlatego właśnie do "Nie zadzieraj z nim" podchodziłam z pewną rezerwą, bo wiedziałam, że może się wydarzyć wszystko. Skusiła mnie jednak myśl, że ta książka będzie w porządku i poznam nową, fantastyczną serię, na której kolejne części będę czekała z utęsknieniem. I matko kochana... Jak dobrze, że się skusiłam!
Oczywiście nie jest to jakaś mocno wymagająca lektura, ale na rozluźnienie się i zapomnienie o problemach - w sam raz. Spędziłam z nią dwa dni i dla świata po prostu przepadłam, bo jak najszybciej chciałam się dowiedzieć jak zakończy się relacja bohaterów.
Jest to pierwsza część nowej serii Bromberg "Bezwzględna gra" i poznajemy historię najstarszej z sióstr Kincade, których ojciec prowadzi agencję zajmującą się sportowcami, a one w niej pracują. Dekker zostaje powierzone bardzo ważne zadanie, gdyż musi przekonać jednego z najlepszych hokeistów ostatnich lat, żeby przeszedł do ich rodzinnej firmy. Nie jest to jednak łatwe, bo głównych bohaterów łączyło już coś przed laty i niestety... Nie skończyło się to wtedy dobrze, a na domiar złego, obecne zachowanie Huntera pozostawia wiele do życzenia. Jak będzie tym razem? Czy uda im się dogadać?
Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony i o dziwo tym razem nie przeszkadzał mi nawet dość specyficzny styl autorki. Przymykałam oczy na te kolosalne opisy, bo zazwyczaj wnosiły one coś do fabuły i mnie nie nużyły. Postacie wykreowane są świetnie i budzą sympatię, zarówno te główne jak i drugoplanowe, a siostry Dekker aż chce się poznać lepiej i już się nie mogę doczekać kolejnej części.
Nie powiem, żeby Hunter wzbudził we mnie początkowo jakieś cieplejsze emocje, ale przez to, że mnie irytował i miałam ochotę mu nakopać, przekręcałam kolejne kartki jak zaczarowana, czekając na jakąś zmianę w jego zachowaniu. Zabrakło mi odrobinę jakiejś większej awantury, bo wszystko skończyło się dość spokojnie, a ja jednak jestem miłośniczką wylewania łez i przeżywania burzliwych rozstań bohaterów, ale jednak podoba mi się ciepło zawarte w tej historii i jej zakończenie. Bardzo dobrze autorka pokazała relacje rodzinne, przyjacielskie i sposób w jaki zmieniał się główny bohater. No ja jestem zachwycona, bo znalazło się w tej pozycji wszystko to, co uwielbiam w romansach.
Gorący sportowcy? Są.
Motyw hate - love? Jest.
Problemy rodzinne? Jak najbardziej.
Bad boy? Oj tak.
Gorące sceny? Uch. Parzy!
Czego od romansu chcieć więcej? Nie mam pojęcia.
Czym prędzej zabierajcie się za tę książkę, bo jestem ciekawa waszych wrażeń.