Bez lania wody przyznam szczerze, że nie wiem co napisać o tej książce, broń Boże nie dlatego, że mi się nie podoba albo, że nie spełnia moich oczekiwań, absolutnie nic z tych rzeczy, jestem tak mocno zauroczona tą powieścią, jej zdolnością do budzenia wspomnień, do poruszania wszelkich możliwych emocji, iż obawiam się, że nie jestem w stanie znaleźć właściwych słów na określenia tego czym są „Magiczne lata” , gdyż magia książki oraz jej sugestywne tło, jest tak namacalne i wzruszające, że bez względu na to co napiszę, to i tak będzie to za mało.
Kiedy zabierałam się za czytanie „Magicznych lat” nie wiedziałam czego mam się spodziewać, rekomendacje na okładce ogłaszały, że oto mam przed sobą najsłynniejszą powieść Roberta McCammona, uznaną za klasykę amerykańskiej literatury, zdobywczynię nagród Bram Stoker Award oraz World Fantasy Award dla najlepszej powieści roku 1991 i 1992. Lepiej być nie mogło. Same pozytywne opinie wzbudzały moją czujność, w końcu ideały nie istnieją, jednak już po przeczytaniu kliku słów autora, adresowanych do czytelników wpadłam po same uszy i w oczarowaniu pozostałam do samego końca.
Jest rok 1964, w małej mieścinie Zephyr w stanie Alabama, mieszka 12-letni Corey Mackenson. Wraz z grupą przyjaciół chłopiec szaleje na ulicach pełnych dębów, boiskach do baseballu i parkach, zdobywając spontanicznie wiedzę o życiu. To małe miasteczko w oczach dwunastolatka nie jest zwykłym miejscem gdzie życie mieszkańców ogranicza się do kilku sklepów, publicznego basenu, jednej kawiarni i … domu schadzek, ale jest czarodziejskim obszarem gdzie w ciemne noce pojawiają się zjawy, gdzie mieszka rewolwerowiec, który uratował życie Wyattowi Earpowi, jest Czarna królowa, potwór w rzecze i duch pędzący po szosach czarnym samochodem. Jest też Jezioro Saksońskie głębokie jak otchłań piekielna, jezioro to, pewnego marcowego ranka pochłania samochód, w którym znajdują się zmasakrowane zwłoki, świadkiem tego zdarzenia jest Corey towarzyszący swojemu tacie podczas pracy. Na miejscu tragicznego wypadku chłopiec odnajduje zielone piórko i postanawia odnaleźć zabójcę. Analizując życie mieszkańców i przeżywając zaskakujące przygody, trafia na niepokojący trop.
Powieść jest wielowątkową podróżą w czasie; przenosimy się do niewinnych lat w których życie nabiera innego wymiaru, gdzie zaciera się granica pomiędzy fikcją a prawdą. W tej sentymentalnej opowieści o dorastaniu odnajdujemy elementy wielu gatunków, jest fantasy, horror, dramat, sensacja, mamy też doskonałą powieść obyczajową obnażającą najgorsze cechy małomiasteczkowej, zacofanej ludności oraz ukazującą zmiany społeczno kulturowe zachodzące w prowincjonalnym miasteczku położonym na południu Stanów Zjednoczonych.
Książka jest czarującą opowieścią w której narrator - Cory dopuszcza czytelnika do swoich tajemnic. Dzieciństwo tego chłopca to magia wtopiona w zwykłą codzienność. Problemy dorastania, wzloty i upadki, ból doświadczeń i zachwycające metafory, a do tego ekspresywne tło na którym zachwycające opisy oddają urok przyrody i moc dzieciństwa, to esencja tej szczerej i wzruszającej historii. Autor z tak wielką wprawą posługuje się słowem, że lekkość jego stylu oraz trafność w ocenie zdarzeń i przenikający do głębi ton sprawia, że książka wywołuje multum emocji, od wybuchów radości aż po łzy smutku i rozpaczy.
„Magiczne lata” to genialne połączenie fikcji i autobiografii, jednak gdzie zaczyna się świat fantazji a gdzie realnych doświadczeń, trudno powiedzieć. Na pewno dowiemy się z niej dlaczego McCammon został pisarzem, jednak w głównej mierze, opisana historia jest uniwersalną opowieścią o dorastaniu i magii dzieciństwa -piękną, wciągającą, jedyną w swoim rodzaju. Bardzo polecam.