Większość autorów i ich książki mają szeroko zakrojoną reklamę w internecie, ale są też tacy, którzy w ogóle jej nie mają, chociaż ich powieści są równie ciekawe i warte przeczytania. Jednak zmuszeni są sami wydać swoje książki, bo wydawnictw nawet nie zainteresuje, co nieznany autor ma do zaoferowania, nie dadzą mu nawet szansy zaistnienia na rynku wydawniczym. Dlaczego? Bo nie są warte wydania, odpowie ktoś. Nie, bo nie znają nikogo w tej branży, kto zechciałby ich wypromować, dlatego nie mając innej możliwości, by zaistnieć na rynku, muszą wydać książkę własnym sumptem i czekać aż czytelnicy ją zauważą. Pani Katarzyna Kuśmierczyk się nie poddała i podążyła właśnie taką drogą, jak wspomniałam wcześniej. I dobrze, że tak się stało, inaczej nie miałabym okazji przeczytać tej niezwykłej książki, która idealnie trafiła w mój gust, napisanej przepięknym językiem. Autorka stworzyła nie tylko niesamowitą historię, ale opisuje w niej także niezwykłą urodę podsuwalskiej przyrody i serwuje kilka smaczków dotyczących tego regionu. Nie chce się wierzyć, że Pani Kasia wcześniej nie wydała żadnej książki, bo tak dojrzale napisana jest ta powieść. Dodatkowo bohaterka powieści ma ze mną coś wspólnego. Serio. Tak samo, jak ja kolekcjonuje anioły.
Matylda Ruster, po tym, jak odkrywa, że mąż ją zdradza, z dnia na dzień rozwodzi się, rzuca pracę, dawne życie, pakuje się i wyjeżdża do domu na Suwalszczyznę do Bieluszowa. Tym krokiem zadziwia wszystkich, a nawet samą siebie, bo jest osobą poukładaną i mającą życie pod kontrolą, a teraz nagle pod wpływem chwili rzuca wszystko i bez planu rusza na drugi koniec Polski. Kobieta nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć swego postępowania, ale jest coś co ciągnie ją do tego miejsca, chociaż tak naprawdę nic i nikt tam na nią nie czeka. Całe swoje życie wciąż spełniała czyjeś oczekiwania, więc chociaż raz postanowiła zrobić coś dla siebie. Po dotarciu na miejsce z przerażeniem stwierdza, że w jej sypialni znajdują się monidło, święte obrazy i motanka w pasiastej spódnicy. Podczas kupna domu wszystkie te przedmioty przepełniły ją irracjonalnym lękiem, a teraz gdy stary dom jest po kapitalnym remoncie, kobieta zupełnie nie rozumie, skąd te przedmioty się tu wzięły, zastanawia ją, kto i w jakim celu je przyniósł. Pierwsza noc spędzona w nowym domu wydaje się Matyldzie dość dziwna, ale kobieta zamiast posiłku wypiła całą butelkę wina, więc łatwo tłumaczy sobie, że to wszystko po prostu jej się przyśniło. Jednak podczas pierwszych zakupów mieszkańcy siedliska uraczyli Matyldę niepokojącymi opowieściami o tym, jakoby latami nikt tego domu nie chciał kupić i są zdziwieni, że ona tam zamieszkała.
Wieczorami bez względu na pogodę pojawia się przy gruncie charakterystyczna mgła, która nadpełza niczym żywe stworzenie od strony jeziora, a Matyldzie wydaje się, że ją prześladuje, tak samo, jak zapach lilii. To niezwykłe zjawisko zachwyca jedynie znajomych kobiety, a ją samą przeraża.
Niespodziewanie w życiu świeżo upieczonej mieszkanki Bieluszowa pojawiają się dwaj mężczyźni. Ich obecność jest zaskakująca i nie do końca jasna. Obaj wydają się mili i chętnie pomagają Matyldzie, ale żaden z nich nie wzbudził we mnie pozytywnych uczuć, bo miałam przeświadczenie, że ich intencje nie są czyste i coś przed Matyldą ukrywają. Kobieta też im do końca nie ufa, jedynym powiernikiem jej tajemnic jest brat, który pomimo początkowego sceptycyzmu, także wkręca się w tę historię. Po odnalezieniu krzyża pokutnego przez kobietę, a potem tego, co zobaczyła na zdjęciach, poczułam gęsią skórkę na ramionach, podobnie jak bohaterka. Jaką tajemnicę kryje Bieluszowo i dlaczego to właśnie Matylda ma ją wyjaśnić? Dlaczego niewyjaśnione zaginięcia mieszkańców z XX wieku splatają się z dzisiejszymi czasami i losem obecnej właścicielki?
W małej miejscowości mieszkańcy teoretycznie powinni wiedzieć o sobie wszystko, lecz okazuje się, że sporo tu niewyjaśnionych zagadek i tajemnic, o których najwięcej wie najstarsza mieszkanka siedliska. „Suknia z wilgotnej mgły”, to niezwykle ciekawie skonstruowana powieść, okraszona niesamowitymi opisami przyrody Suwalszczyzny. Trzon fabuły książki stanowią tajemnice z przeszłości związane ze siedliskiem Bieluszowo. Ta przeszłość jest pełna zagadek i teraz powraca wraz z pojawieniem się nowej mieszkanki, gwałtownie domagając się wyjaśnienia.
Uwielbiam takie historie i ta powieść była dla mnie smakowitym kąskiem. Wszystko mi się w niej podobało. Lekki styl pisania Pani Kasi, sposób, w jaki opowiedziała tę historię i ten niesamowity klimat grozy, który cały czas był odczuwalny. Zachwyciły mnie nie tylko wspaniałe opisy przyrody, ale także to, z jaką pasją pisze pani Kasia o tym regionie. Nie ma w tej książce analiz psychologicznych, rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze, akcja powieści po prostu się dzieje. Najważniejsze w niej to fabuła i niepowtarzalny klimat. Ta historia jest fantastyczna, świetnie napisana, nieprawdopodobna, metafizyczna.
Główna bohaterka przyjechała tu, by uporać się ze swoją przeszłością, a musi borykać się z nieznanymi bytami nawiedzającymi siedlisko, wzbudzając przy tym ogromne zainteresowanie okolicznych mieszkańców. Jeśli myślała, że w tym miejscu odetnie się od świata, a jej pobyt w Bieluszowie będzie anonimowy, to bardzo rozminęła się w swoich oczekiwaniach. Nie mogła chyba liczyć na to, że w małej społeczności stanie się nie widzialna, tym bardziej że miejsce, w którym zamieszkała nie cieszyło się dobrą sławą i było omijane przez tubylców szerokim łukiem. Autorka wspaniale połączyła wątki z przeszłości z tymi z teraźniejszości, nie zaburzając przy tym równowagi pomiędzy nimi, co świadczy o bardzo dobrym warsztacie pisarskim Pani Kasi. Zbudowała niezwykły klimat grozy, w którym zjawiska paranormalne nie powodują przesytu, a całość mimo swojej niezwykłości wydaje się czymś normalnym. I ta wspaniała bohaterka, która skradła moje serce i wzbudziła sympatię od samego początku.
Katarzyna Kuśmierczyk pokazała, że Suwalszczyzna jest niezwykła i pełna dawnych wierzeń. Dowiedziałam się, co to jest motanka i po co ją robiono. Co nazywano monidłem i skąd wzięła się ta nazwa, która jest dziwna i tajemnicza, a jej wyjaśnienie okazało się dość prozaiczne. Oraz czym jest krzyż pokutny i w jakim celu go stawiano.
Pani Kasia wspaniale opowiada w swojej niezwykłej książce o zwykłych ludziach, a także o smaczkach związanych z regionem, serwuje opowieść, którą można delektować się bez końca. To wspaniała książka, po którą trzeba koniecznie sięgnąć i przeczytać. Warta tego, by o niej mówić i do tego mówić głośno, bo powinno o niej usłyszeć jak najwięcej osób. To książka, która wyróżnia się w zalewie dzisiejszej literatury, bardzo dobrze napisana, przy której świetnie się bawiłam i skończyłam czytać z poczuciem satysfakcji. Pani Kasiu czekam na więcej.
„(…) Miałam irracjonalne wrażenie, jakby ktoś obserwował mnie od strony jeziora. Tym razem odwróciłam się, próbując stawić czoło swoimi lękom. Z przerażeniem zobaczyłam, jak w moją stronę wolno sunie...
„(…) Miałam irracjonalne wrażenie, jakby ktoś obserwował mnie od strony jeziora. Tym razem odwróciłam się, próbując stawić czoło swoimi lękom. Z przerażeniem zobaczyłam, jak w moją stronę wolno sunie...
Zapraszam Was do zapoznania się z cyklem „Suwalskich opowieści” autorstwa Katarzyny Kuśmierczyk. Całość składa się z trzech tomów, a pierwsza z nich to „Sukienka z wilgotnej wody”. Okładka komponujes...
Matylda była szczęśliwą żoną… Do czasu. Zdrada męża sprawiła, że jej poukładany świat rozsypał się w drobny mak. Po sprawie rozwodowej kobieta postanawia uciec jak najdalej od swojego dawnego życia....
@gloria11
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...