Autorka kolejny raz przychodzi do nas z historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. W jednej z wiosek na Mazowszu dochodzi do makabrycznego odkrycia. Na policję trafia bardzo dziwny, anonimowy donos, w wyniku którego odnalezione zostają szczątki niemowląt w różnym stanie rozkładu. Wszystko to dzieje się w obrębie jednego z gospodarstw jednak jego mieszkańcy nabrali wody w usta. Panuje ewidentna zmowa milczenia. Czy śledczym uda się dojść do prawdy i postawić przed sądem właściwe osoby?
Na "Mocną więź" trafiłam przypadkiem. Przeczytałam i bardzo ją przeżyłam. Potem była równie świetna "Obca kobieta". Kiedy usłyszałam o premierze "Małych zbrodni" nie zastanawiałam się ani chwili. Wiedziałam, że to będzie znakomita lektura.
Sięgając po tę pozycję myślałam, że najbardziej dotknie mnie fakt mordowania dzieci. Oczywiście ogromnie ciężko było mi o tym czytać, jednak to były wzmianki dotyczące zbrodni, a nie bieżące zbrodnie więc starałam się po prostu nie rozkładać tego na czynniki pierwsze i nie brać za bardzo do głowy.
Tym co najbardziej mnie poruszyło była świadomość ludzkiego bestialstwa. Jakim trzeba być złamanym, chorym i zgniłym do szpiku człowiekiem by dopuścić się takiej zbrodni? Jak można normalnie żyć ze świadomością tego czynu?
Jedno jest pewne. Ja ze swoim wybuchowy charakterem nie mogłabym być policjantem, czy prokuratorem. Już samo czytanie fragmentów dotyczących przesłuchań tak mnie wnerwiało, że na żywo doszłoby do rękoczynów. Jakbym złapała jednego z drugim, to by zaczęli śpiewać jak kanarki. Normalnie Ci śledczy, to z aniołami na cierpliwość się zamienili. Tego się nie dało spokojnie czytać, a co dopiero przeprowadzać przesłuchanie. Autorka bardzo szczegółowo i rzetelnie opisała cały proces dochodzeniowo-śledczy oraz późniejsze rozprawy sądowe. Pozwoliło to w pełni zagłębić się w tę trudną sprawę.
Magdalena Majcher przedstawiła trzy zupełnie różne obrazy matek. Trzy totalne skrajności. Dwie z nich zostały nawet bardzo ciekawie omówione z perspektywy psychiatry.
Jestem matką i zawsze głęboko dotyka mnie krzywda dzieci. Porusza i aktywuje wewnętrzny sprzeciw, a nawet agresję wobec oprawców. Tym razem jednak stanęłam po stronie jednej z wymienionych wyżej matek. Ja tej kobiecie po prostu współczułam, było mi jej autentycznie żal. Ci, którzy sięgną po tę pozycję będą wiedzieć, o którą kobietę mi chodzi. Oczywiście wina jest niepodważalna i każdy musi ponieść tego konsekwencje jednak ciężko jest sobie wyobrazić skalę okrucieństwa jakiego ona sama doznała. Myślę, że już to po części stanowiło odpokutowanie jej win i była tego świadoma.
.
Oprócz drastycznej fabuły Autorka przemyca również codzienność pracy policjanta. To z czym na co dzień muszą się mierzyć i ile osobistych wyrzeczeń wymaga ich służba.
"To nie praca, tylko służba, dwudziestoczterogodzinna. Policjantem się jest, a nie bywa (...)"
"Tymczasem tam gdzie kończyła się akcja kryminałów, zaczynała się żmudna i długotrwała praca."
Ten zawód mocno odciska się w psychice i nie każdy funkcjonariusz do końca potrafi to unieść.
"Wiedział, że od tej roboty ma zwichrowaną psychikę. Żona często mu wytykała, że wszędzie widzi tylko podstęp i zagrożenie, ale to nie była prawda. Widział to tylko poza domem."
"(...) czarny humor stanowił bufor bezpieczeństwa dla wielu mundurowych."
Jeśli jesteście gotowi na mocno emocjonalną, poruszającą do głębi powieść, bazującą na prawdziwej historii to koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę. Ja polecam całym sercem!