Kolejny raz mam zaszczyt opowiedzieć Wam o książce jednej z moich ulubionych autorek oraz mojej imienniczki, którą podziwiam całym sercem, a mowa o Annie H. Niemczynow. Staram się każdej recenzji napisać, że książki autorki to według mnie taki przewodnik dla każdej kobiety (bez względu na wiek), ale i dla mężczyzn (żeby może lepiej zrozumieć kobiecy umysł, ale i dla innych prywatnych spraw). Dzisiejsza recenzja dotyczy książki „Maleńka” którą pokochałam całym sercem. Nie ma chyba książki Ani która nie poruszyła mojego serca. Opisów książki jest pełno w internecie, więc kochani zachęcam do przeczytania, bo wtedy dowiecie się wstępnie, z czym przyjdzie się „zmagać”. Napisałam zmagać, bo wśród osób, które wezmą tę pozycję w dłonie mogą wrócić to przeżyć z przeszłości, które nie są godne naśladowania lub o których wstyd mówić.
Tym, co do mnie przemawia za książkami autorki to jest to, że czerpie inspiracje ze swojego życia, z przygód, których doświadcza, błędy, jakie popełnia oraz sukcesy, jakie zdobywa. Każda książka jest 100% autentyczna a to dlatego, że widzę jakąś cząstkę siebie, widzę kawałek swojej drogi, jaką przeszłam i przechodzę, a o jakich drogach jeszcze nie słyszałam/widziałam, lecz mogę mieć je na uwadze. „Maleńka” to książka o kobiecie, która w wieku 40 lat stoi na rozstaju drogi, która zmaga się z wieloma przeciwnościami losu, lecz, czy odnajdzie w tym wszystkim siebie? Rodzinę a co najważniejsze, ile będzie w stanie poświęcić dla córki, którą kocha najbardziej na świecie. Ile jest osób, które są w związkach, w których „miesiąc miodowy” jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a pękł, jak bańka mydlana? Ile jest osób, które mając dziecko tworzą nowy dom z nowym partnerem, który nie akceptuje naszego dziecka? Ile jest osób, które bez względu na to jakby się starały to natrafiają na barykadę w postaci pogorszenia się relacji w związku? Co najważniejsze według mnie, ile jest osób, które przez byłych, jak i obecnych partnerów mają niską samoocenę? I na koniec (choć mogłabym wymieniać jeszcze kilkaset takich pytań), jak bardzo traumy z dzieciństwa, jakich doświadczyłyśmy ze strony rodzica mogą wpłynąć na dzisiejszą mnie?!
Książka pokazała mi, żebym dbała o każdy dzień, jaki jest mi dany do tego, żeby kochać i być kochaną, żeby nie marnować czasu na to, co było, lecz skupić się na tym, co jest, zawalczyć o godność osobistą i uczuciową, oderwać się od toksycznych ludzi, których miało się za przyjaciół, tylko dlatego, że mówili mi to, co myśleli, że jest mi potrzebne do życia, celebrować każdą sekundę z moją rodziną, a tym bardziej pokazać własnej córce, że jest kimś najważniejszym na tym świecie i tylko od niej zależy, jaką drogę wybierze i zapewnić, że zawsze, ale to zawsze będę ją wspierać. Kto powiedział, że po 40 już nic na nas nie czeka? Kto powiedział, że kobieta powinna szanować męża bez względu na to, jaki jest dla nas? Kto powiedział, że kobieta powinna poświęcić się pielęgnowaniu domu i całego tego ogniska.
Książka zdecydowanie zasługuje na to, żeby zarwać noc, podarować naszej córce, ale i synowi, koleżance, partnerce czy komu chcecie, ponieważ może pomóc zrozumieć kilka takich spraw życiowych, jakim jest szacunek i empatia do drugiego człowieka, to że w związku jesteśmy oboje nie tylko ja, to że po 40, jak i 50-ce można realizować marzenia itd.
Gratuluję autorce kolejnej fantastyczniej książki i z całą pewnością mogę napisać, że kiedyś podaruje własnemu dziecku.
Kolejna niespodzianka to taka, że w aplikacji Empik Go możecie odsłuchać książkę w wersji audio lub przeczytać w wersji ebook. Zabierzcie ją ze sobą w podróż, na plaże, na rower czy bezsenną noc.