Mam na imię Selma recenzja

„Mam na imię Selma” – Selma van de Perre

Autor: @eufrozyne ·2 minuty
2021-10-16
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Z opowieści mojej babci o wojnie najbardziej utkwiła mi w głowie ta, w której kule świszczały jej nad głową. Zawsze mówiła, że miała dużo szczęścia, że gdyby nie ono, to by nie żyła. I o tym opowiada też „Mam na imię Selma” autobiografia Selmy van de Perre. Podczas wojny bardzo wiele zależało od tego, w jaki dzień wyszło się z domu, którą trasę się wybrało, kogo spotkało się po drodze. Czasami zwykły ból brzucha ratował życie, a przypadkowa wizyta u znajomego, go pozbawiała.

Selma Vellman – holenderska Żydówka była jeszcze nastolatką, kiedy to wszystko się zaczęło, więc początkowo nie zdawała sobie sprawy ze skali zagrożenia. Każdego dnia traciła kogoś z przyjaciół czy rodziny, ale nadal szukała odrobiny radości, miłości i przyjaźni. Próbując pomagać swoim bliskim, powoli wsiąkała w ruch oporu, co skończyło się dla niej pobytem w obozie w Ravenbrück. Selma też miała dużo szczęścia, ponieważ trafiła tam, podając się za Holenderkę Margaretę van der Kuit. Najprawdopodobniej uratowało jej to życie.

Książki o tematyce wojennej zawsze wywołują we mnie smutek i wzruszenie. To straszne, że tak wielu cierpiało i straciło życie. Przecież nie zrobili nic złego, po prostu nie należeli do grupy chwilowo uprzywilejowanych. Jeszcze straszniejsze jest to, że wiele osób długo nie zdawało sobie sprawy z tego, jak faktycznie wyglądały kulisy wojny. Obozy nazywano „obozami pracy” i tak też o nich myślano. Nawet najbliższa rodzina nie wiedziała, co dzieje się z ich ukochanymi. Nie wiedziała, że są oni torturowani i mordowani. Przez to nie potrafili zrozumieć, że przebywanie w takim miejscu było koszmarem. W związku z tym wielu wyzwoleńców nie chciało już nigdy wracać pamięcią do tych okropnych czasów. Pragnęli o wszystkim zapomnieć. Jednak, gdyby nikomu nie powiedzieli, co tak naprawdę miało tam miejsce, to ludzie nigdy by nie poznali prawdy o ich przeżyciach i o skali okropieństw.

Autobiografia Selmy bardzo mi się podobała. Wzruszyłam się wiele razy i przejęłam losem tej młodej dziewczyny, która marzyła jedynie o szczęśliwym życiu.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to jedynie do licznych powtórzeń. Rozumiem, że bohaterka, opowiadając o swojej przeszłości, mogła kilka razy wspomnieć o tym, że skończyły się pieniądze oraz o tym, co się działo z mężczyznami, którzy nie składali przysięgi III Rzeszy. W literaturze jednak te powtórzenia powinny zostać usunięte na etapie redakcji. Książka jest tłumaczeniem, więc jest to oczywiście przytyk do redakcji oryginału.

Jeśli interesuje was tematyka II Wojny Światowej, literatury obozowej lub powieści biograficznych, to polecam wam przeczytać tę książkę. „Mam na imię Selma” pięknie przybliża nam życie zwyczajnej holenderskiej nastolatki w niezwyczajnych czasach. Pokazuje nam, jak w jednej chwili nasze marzenia potrafią się skupić jedynie na przeżyciu kolejnego dnia. Jak nasza codzienność przemienia się w traumę oraz jak sobie później z nią poradzić. Udowadnia również, że mimo wielu przeciwieństw można dożyć sędziwego wieku i nie stracić pogody ducha.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-10-15
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Mam na imię Selma
Mam na imię Selma
Selma van de Perre
8.4/10

Selma van de Perre miała siedemnaście lat, kiedy wybuchła druga wojna światowa. Do tego czasu bycie Żydem w Holandii nie miało żadnego znaczenia. Ale w 1941 roku ten prosty fakt stał się sprawą życia...

Komentarze
Mam na imię Selma
Mam na imię Selma
Selma van de Perre
8.4/10
Selma van de Perre miała siedemnaście lat, kiedy wybuchła druga wojna światowa. Do tego czasu bycie Żydem w Holandii nie miało żadnego znaczenia. Ale w 1941 roku ten prosty fakt stał się sprawą życia...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Ludzie ludziom zgotowali ten los” Hejka, To znowu ja, Zaczytana Archiwistka :) Tym razem przychodzę z recenzją kolejnej książki od Wydawnictwa Wielka Litera, (bardzo dziękuję za egzemplarz recenze...

@zaczytana.archiwistka @zaczytana.archiwistka

Selma van de Perre "Mam na imię Selma" Wspomnienia ocalonej z Ravensbrück, Czy w życiu ludzkim mogą zdarzać się cuda? "Kochana Gretchen, siedzę tutaj, w Vught w wagonie bydlęcym z dwunastoma os...

@toptangram @toptangram

Pozostałe recenzje @eufrozyne

Pieśń pustyni
„Pieśń pustyni” – Grzegorz Wielgus

Do powieści Pieśń pustyni przyciągnęła mnie okładka. Wszechobecny piasek od razu skojarzył mi się z Diuną Franka Herberta, która zachwyciła mnie przed laty. Sięgnęłam wi...

Recenzja książki Pieśń pustyni
Pociągi i inne nieszczęścia
„Dziennik ambiwertyczki” – Anna Cichosz

Jak mówi ludowe porzekadło „kto się w Polsce urodził, ten się w cyrku nie śmieje”. Zwłaszcza jeśli miał ekhm przyjemność przemieszczać się polskimi liniami kolejowymi. M...

Recenzja książki Pociągi i inne nieszczęścia

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka