Maszyna losu recenzja

Maszyna losu

Autor: @Anmar ·3 minuty
2022-12-29
Skomentuj
9 Polubień
Los, a może coś innego sprawia, że prokurator Adam Szmyt zostaje zmuszony do powrotu do Krakowa i zmierzenia się z przeszłością. Najpierw dzwoni jego dawny znajomy z pracy, z dziwnym pytaniem o pomarańcze, a potem okazuje się, że jego ojciec jest w szpitalu. Szmytowi nie pozostaje nic innego jak odkryć tajemnicę sprzed lat...

Będzie to bardzo niepopularna opinia o "Maszynie losu", ponieważ większość czytelników jest książką wręcz zachwycona. A dla mnie jest to jeden z najsłabszych kryminałów z jakimi miałam do czynienia. Powód jest bardzo prozaiczny - po zaledwie stu stronach jasne jest kto jest sprawcą, jakie motywy nim kierują i jak wygląda prawda. Autorowi nie udało się mnie zaskoczyć (chyba, że za zaskoczenie uznać irracjonalne zachowanie bohaterów), wszystkie moje podejrzenia sprawdziły się, a wszelkie próby kluczenia, które podejmował Autor spełzły na niczym. Powieść jest przewidywalna aż do bólu, a przez to nudna... aż do bólu.

Za plus powieści mogłabym uznać opowiedzenie jej z kilku perspektyw, co w normalnych warunkach uwielbiam. Ale nie w przypadku tej książki. Dlaczego? Kolejny prozaiczny powód - mamy perspektywę sprawcy, który niczego nie ukrywając wyjaśnia kogo ma zamiar zabić i dlaczego, potem otrzymujemy perspektywę prokuratora, który "odkrywa" jakie motywy kierują mordercą, a następnie dziennikarka czytając stare dokumenty po raz kolejny "odkrywa" kto morduje i dlaczego. Podsumowując: trzykrotnie mamy to samo, napisane w ten sam sposób, nie wzbogacone o żadne nowe informacje. Rozdziały pisane niby z punktu widzenia różnych bohaterów niczym się od siebie nie różnią. Zwyczajnie mamy same powtórzenia. A ja naprawdę "załapałam" już za pierwszym razem.

Kolejna spraw. Do Krakowa mam daleko i dawno tam nie byłam, ale po lekturze książki doszłam do wniosku, że albo to miasto zbrodni albo strasznie się ostatnio wyludniło, bo można po nim biegać z wszelkiej maści bronią i nikt nie zareaguje!

Kilkukrotnie Autor zastosował coś co nazwałam "tanią sztuczką" mającą na celu zbudowanie napięcia. Niestety w wykonaniu pana Mathiasza wyszło to tak nieudolnie, że w konsekwencji jego bohaterowie gonili za własnymi urojeniami, a nie za faktycznym mordercą (dla sprawiedliwości Autor sam to zauważył), a ja miałam zwyczajnie dość lektury, bo wiedziałam, że przez kilka kolejnych akapitów/stron będę czytała o wymysłach niemających nic wspólnego z rzeczywistością.

Nie do końca tez rozumiem intencje jakie przyświecały Autorowi jeśli chodzi o przedstawienie sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Bo z jednej strony świetnie oddał nagonkę, jaka w rzeczywistości miała miejsce i dobrze nakreślił wszelkie układy i układziki (tak, książka nie jest wolna od polityki), a z drugiej strony tak wykreował swoich bohaterów, że zaczynało to wyglądać, iż wszyscy mają jakieś przestępstwo na sumieniu. Mnie najbardziej zaskoczyło zachowanie Szmyta w sklepie, do którego się włamano.

Zakończeniem będziecie zachwyceni. Ja byłam, bo w końcu zbliżałam się do końca lektury, ale obiektywnie było ono całkiem sprytnie wymyślone i zgrabnie łączyło wszelkie wątki. Ponownie niestety, ale nie mogę się pozbyć myśli, że ja już takie zakończenie widziałam, ewentualnie czytałam (chodzi mi tu o ostatnią scenę z udziałem Szmyta i sprawcy). Dlatego nie dość, że nie byłam zaskoczona, to późniejsze zastanawianie się bohatera co tak naprawdę się wydarzyło tylko mnie nużyło.

Gdybym miała podsumować swoje wrażenia z lektury, to do połowy była to dla mnie opowieść, która miała potencjał, ale został on niewykorzystany, chociaż muszę przyznać, że momentami czytało się ją przyjemnie i z zaangażowaniem. Ale tak od 280 strony to już równia pochyła zakończona przepaścią. Męczyłam się z czytaniem i pierwszy raz w życiu chciałam odłożyć książkę i już nigdy do niej nie wracać, bo i po co skoro już wtedy wszystko było jasne? To pierwsza powieść, która już od połowy niczym mnie nie zaskoczyła i w żadnym momencie nie zaciekawiła. Oprócz znudzenia nie wywołała we mnie żadnej emocji. Już naprawdę wolałabym się irytować na zachowania bohaterów niż nie czuć nic.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Maszyna losu
Maszyna losu
Andrzej Mathiasz
7.6/10

To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga. Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to zapowiedź jego najkoszmarniejszych dni. Oto po ...

Komentarze
Maszyna losu
Maszyna losu
Andrzej Mathiasz
7.6/10
To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga. Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to zapowiedź jego najkoszmarniejszych dni. Oto po ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Maszyna losu ruszyła i już nic jej nie zatrzyma. Żadna chwila słabości. Żadne zawahanie. Poleci do samego końca, aż wypełni się zemsta, o której marzył przez tyle lat — pielęgnowana przez niego nicz...

@Za_czy_ta_na @Za_czy_ta_na

To moje pierwsze spotkanie z autorem. Książka z gatunku, który czytam dość rzadko i też rzadko kiedy jestem zafascynowana tego typu literaturą. Nie jest to mój konik, ale od czasu do czasu sięgam po...

@Ferante @Ferante

Pozostałe recenzje @Anmar

Profilerka
Jak cenny jest dobry profil psychologiczny

Profilerka Julia Wigier zaczyna urlop na Pojezierzu Augustowskim, gdy dzwoni do niej dawny znajomy, komisarz Karol Nadzieja, z prośbą o pomoc w śledztwie. Czy kobiecie u...

Recenzja książki Profilerka
Wilczyca
Wilk i Lesiecki po raz drugi

Komisarz Laura Wilk nieustępliwie próbuje złapać Poltergeista. W działaniach ma ją wspomóc aspirant Dominik Bielczyk, świeżo po kursie profilowania w FBI. Jednak nie tak...

Recenzja książki Wilczyca

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka