Stieg Larsson to jeden z obecnie najbardziej znanych i poczytnych pisarzy świata. W 2008 zajął drugie miejsce na świecie pod względem sprzedawalności swoich książek. Larsson to nie tylko powieściopisarz, ale również dziennikarz, który sympatyzował z ekstremalną szwedzką lewicą. Wspierał ruchy antyrasistowskie i antynazistowskie. W Polsce współpracował z pismem „Nigdy więcej”. Niestety, jego prężną karierę przerwała niespodziewana śmierć w 2004 roku, spowodowana rozległym zawałem. Larsson nigdy nie dokończy już czwartej części genialnej powieści „Millennium”.
„Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” to pierwsza z trzech części „Millennium”, w której para detektywów-amatorów podejmuje się pozornie beznadziejnej sprawy. Mikael Blomkvist jest redaktorem naczelnym magazynu „Millennium” – gazety udaremniającej ekonomiczne machlojki szwedzkich biznesmenów. Kiedy Blomkvist robi jeden krok za dużo i ma trafić za kratki za zniesławienie, jego kariera nagle stoi pod wielkim znakiem zapytania. Wtedy pojawia się on – Henrik Vanger – i proponuje pewien układ. Osiemdziesięciolatek obiecuje, że pozwoli Blomkvistowi wyjść obronną ręką z całej afery o zniesławienie, dostarczając niezbitych dowodów poświadczających o wersji Blomkvista. Jest tylko jedna sprawa. A właściwie dwie. Pod przykrywką pisania biografii rodu Vangerów, Blomkvist ma odkryć kto, kilkadziesiąt lat temu, zabił Harriet Vanger – wnuczkę brata Henrika i przyszłą następczynię całej sieci korporacji Vangerów. Blomkvist nie ma nic do stracenia. Musi wycofać się z pracy, oczekiwać na wezwanie do odsiadki. Postanawia więc na rok przeprowadzić się na urokliwą szwedzką wyspę prawie w całości zamieszkałą przez Vangerów, oraz prawdopodobnie mieszczącą w sobie miejsce brutalnego mordu.
Mniej więcej w tym samym czasie poznajemy Lisbeth Salander. Kobieta ma trochę ponad dwadzieścia lat, jest spektakularnie aspołeczna, wytatuowana i nie znosząca kompromisów. Żyje na przekór wszystkim i wszystkiemu. Nie zważa na konwenanse, często ucieka się do przemocy. Dziewczyna jest ubezwłasnowolniona i doskonale wie, co to znaczy zemsta na tych, którzy ograniczają jej wolność. Na zlecenie prawnika Vangera, Lisbeth ma prześwietlić na wylot Blomkvista. Jako światowej sławy hakerka, Lisbeth nie ma z tym problemu i wyciąga na światło dzienne największe sekrety życia prywatnego zniesławionego dziennikarza. Co ciekawe, ten nie reaguje na to złością. Wręcz przeciwnie, od razu poznaje się na geniuszu młodej hakerki i zachęca do współpracy. Od tego momentu wpadamy w wir niesamowitych wydarzeń.
Wątek zaginięcia i rzekomego morderstwa Harriet dopracowany jest w najmniejszym szczególe. Mamy do czynienia z tzw. zagadką zamkniętego pokoju, bo w dniu zniknięcia Harriet dostęp do wyspy był odcięty, więc podejrzanymi są wyłącznie ludzie obecni na wyspie, a więc w większości najbliższa rodzina. Podążamy żmudną drogą wykluczania poszczególnych osób przebywających w felerny dzień na wyspie.
Książka jest wielowątkowa i każdy szczegół jest wypolerowany na najwyższy połysk. Właściwie nie ma słabych punktów. Czyta się ją jednym tchem, byleby tylko poznać prawdę.
Nie polecam więc lektury podczas sesji egzaminacyjnej, lub wyjątkowo napiętego okresu pracy. Nie polecam również ludziom o słabych nerwach. Mimo, że w „Millennium” nie znajdziecie scen jakiegoś specjalnie oszałamiającego okrucieństwa, to książka napisana jest w taki sposób, że gęsia skórka nie będzie chciała wam zejść od pierwszej, aż po ostatnią sześćsettrzydziestączwartą stronę. Dla mnie jest to ideał kryminału. Z pewnością najlepszy, jaki w życiu czytałam. Już mierzę się z drugim tomem i oddycham z ulgą, że przede mną długie wakacje. Bardzo gorąco polecam!