Czy można kochać kogoś zbyt mocno? Zatracić się w miłości i nie móc przestać? Jest wielu ludzi, którzy na to dowodzą. Kochają tak mocno, że nie są w stanie pozwolić drugiej osobie odejść, bo jest im niemal tak bardzo potrzebna jak tlen. Miłość jest niebezpieczna, nieprzewidywalna. Jest najbardziej irracjonalną rzeczą na świecie. Dlatego też angażując się w związek nigdy nie wiadomo, dokąd to zaprowadzi. Do ołtarza? A może do grobu?
Travis Maddox nie należy do gentelmanów. Jest zepsuty do szpiku kości. Jego życie jest wypełnione nielegalnymi walkami, hazardem i niekontrolowaną przemocą. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki i nigdy nie angażuje się w coś, co ma trwać więcej niż jedną noc. A przynajmniej do czasu, gdy spotyka Abby Abernathy. Ta dziewczyna jest inna niż wszystkie, które jak dotąd spotkał i jako jedyna nie jest nim zainteresowana. Ale Travisa bardzo do niej ciągnie, choć sam nie wie czemu. Któregoś dnia proponuje jej zakład, który z czasem staje się początkiem czegoś większego. Co z tego wyniknie? Czy Travis będzie zdolny zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń dla dziewczyny, którą tak bardzo kocha?
"Piękna katastrofa" może nie była taka dobra, jak oczekiwałam, to jednak byłam ciekawa tej historii oczami Travisa, bo interesował mnie męski punkt widzenia miłości.
Chociaż niezbyt polubiłam głównego bohatera po pierwszym tomie, bo wciąż irytowało mnie to jego "Gołąbku" powtarzane czasami nawet kilka razy na stronę, a także jego zachowania w niektórych sytuacjach. Mimo że nawet teraz nie zmieniłam o nim zdania, to jednak w tej książce został ukazany w nieco innym świetle. Mogłam poznać jego przeszłość, ukryte pragnienia i myśli, których nie wypowiadał. Obserwowałam jak ten wytatuowany twardziel staje się zupełnie innym człowiekiem. A to dzięki dziewczynie, dla której był zdolny porzucić niektóre swoje niemoralne przyzwyczajenia.
"Chodząca katastrofa" to typowy romans. Opisana w niej historia pokazuje, że miłość ma wielką moc i może zmieniać ludzi, nawet jeśli ich związek zapowiada się na katastrofę. Relacja pomiędzy Abby i Travisem była dosyć burzliwa. Nie brakowało licznych kłótni pomiędzy nimi, mnóstwa komplikacji... Aż czasem wątpiłam w to, że jest im pisane szczęśliwe zakończenie, bo ich charaktery zupełnie do siebie nie pasowały.
Cała historia jest nieco schematyczna, ale książkę całkiem przyjemnie się czyta. Tyle, że było kilka takich fragmentów, przy których się męczyłam, bo w końcu czytałam tę samą książkę, tylko z perspektywy innego bohatera. Ale nawet wtedy mogłam dostrzec to, na co nie zwróciłam uwagi w pierwszej części.
Podsumowując, "Chodząca katastrofa" to książka opisująca męski punkt widzenia miłości. Bo jak w "Pięknej katastrofie" głos miała Abby, to tu pałeczkę przejął Travis. Nie jest to może żadna wybitna powieść, ale dosyć dobrze się czytało. Nie brakuje w niej burzliwych relacji, problemów i oczywiście miłości, która jest zdolna zmienić życie. Ale jest też schematyczna, bo to jedna z tych historii typu bad boy spotyka grzeczną dziewczynę i dla niej porzuca złe nawyki. Na dodatek to praktycznie ta sama książka, co "Piękna katastrofa", tylko nieco pozmieniana. Może się spodobać fanom autorki i osobom, które lubią lekkie romanse i jeszcze nie znudziły im się przewidywalne posunięcia autorów. Jak dla mnie była dosyć średnia. Czytałam lepsze w tym gatunku.