„Kiedy w życiu jest źle, każda zmiana wydaje się dobra, zwłaszcza jeśli się wie, że gorzej być już nie może.”
Nieraz, gdy spoglądam na jakiś portret osoby, której nie znałam, albo był to ktoś, kto żył dawno temu, wówczas nachodzi mnie refleksja nad tym, jakie ona prowadziła życie, kim była, jaka była naprawdę i jaka historia skrywa się za danym obrazem. W życiu bohaterki książki „Dziewczyna z portretu” także pojawił się wizerunek kobiety, dzięki której mogła odkryć ciekawą historię dotyczącą swojej rodziny.
Jednak zanim do tego doszło, najpierw my poznajemy Hanię Skorską, która pragnie napisać książkę, ale nie ma jak do tej pory odpowiedniej weny i tematu. Gdy ukończyła studia, zatrudniła się w redakcji, mając nadzieję na znalezienie pomysłu na fabułę, ale to także nie przyniosło spodziewanych efektów. I tak od kilku lat Hanna czeka zarówno na wenę, jak i na mężczyznę swego życia. Czas mija, ona zbliża się do trzydziestki, jest singielką i nadal nie widzi dla siebie możliwości spełnienia swoich pragnień.
Gdy ją poznajemy dociera właśnie do swoich dziadków Jana i Mirosławy Doroszów mieszkających w Orłowie w pięknym dworku o nazwie „Biała Dama”. Wkrótce poznaje tam uroczego psa Tarę i równie sympatycznego jej właściciela, Filipa, z którym spędza większość czasu. Pewnego dnia na strychu dworku znajduje dziwny list skierowany do "Złotego chłopca” i podpisanego literką K., a wkrótce potem na targu staroci, podczas Jarmarku Dominikańskiego kupuje portret dziewczyny, który został namalowany w 1939 roku w Orłowie. Na jego widok dziadkowie reagują bardzo emocjonalne, co jest zadziwiająca i daje Hani powód, by zbadać dzieje obrazu i poznać bliżej dziewczynę z portretu. O niej najwięcej wie dziadek Jan Dorosz, który jest słynnym malarzem, ale on nie chce wracać do przeszłości. Jednak pewnego dnia postanawia opowiedzieć swojej wnuczce o sobie i Klarze.
Ta historia zauroczyła mnie, jak tylko zaczęłam ją czytać. Przepiękna, wzruszająca, emocjonalna, ale smutna, a do tego napisana bardzo plastycznym, ujmującym za serce stylem. Już sięgając po nią wiedziałam, że będzie to niesamowita opowieść, gdyż miałam okazję przeczytać poprzednią książkę pani Natalii Thiel „Walc dla Izabeli”, która była jej debiutem. Pokazała w niej, że lubi sięgać do historii, które zabierają nas do świata, którego dziś już nie ma, a do tego potrafi to wszystko ubrać w piękne słowa.
Fabuła jej drugiej książki także łączy w sobie przeszłość z teraźniejszością poprzez znaleziony portret i wspomnienia Jana Dorosza. Te dwie przestrzenie czasowe następują po sobie nie od razu, gdyż najpierw śledzimy w narracji trzecioosobowej losy Hani, jej dążenia do spełnienia swoich marzeń, poznając jej myśli, przeżycia oraz losy relacji z Filipem. Dopiero w momencie, gdy Jan decyduje się odkryć sekrety swojej młodości, wchodzimy do świata przedwojennego, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Wówczas w 1929 roku, Jan miał 9 lat i mieszkał z rodzicami w niewielkim mieszkanku. Jego ojciec był znanego krawcem i mały Jan pomagał mu w realizacji zleceń. Jego beztroskie dzieciństwo skończyło się wraz ze śmiercią matki, a wówczas musieli opuścić rodzinne strony i udali się do matki chrzestnej ojca, Irene Zegke mieszkającej w Orłowie. Ojciec przekazywał synowi swoje umiejętności krawieckie, by syn miał fach w ręku, ale Jan zawsze marzył, by zostać malarzem. Któregoś dnia ojciec wysyła go z zamówieniami do sławnego i luksusowego wówczas pensjonatu pod nazwą „Biała Dama", który należał do państwa Potockich. To zdarzenie okazało się być dla małego wówczas Janka kluczowym w jego życiu, gdyż odcisnęło swoje piętno na kolejne lata, aż po kres jego dni.
Autorka lubi sięgać do przeszłości, wyciągać z niej historie, które stają się kanwą jej powieści. Nie inaczej było z powieścią „Dziewczyna z portretu”. Sięgnęłam po nią wiedząc, że będzie to niesamowita opowieść, nietypowa i odbiegająca od standardów, a na pewno pozostawi ślad w moim sercu. I tak faktycznie się stało.
Inspiracją do jej napisania stały się losy pewnego przedwojennego pensjonatu o nazwie „Biały Dwór”, który posłużył za tło wydarzeń, dla stworzenia historii o ludzkich losach w trudnych czasach wojny. Pani Natalia Thiel nakreśliła w niej atmosferę przedwojennych lat, ukazując różnice społeczne, dzielące ludzi na lepszych i gorszych. Wszystko wyrównuje wojna, która nie zwraca uwagi na to, kto jest kim, jakie zajmuje stanowisko i pozycję, jakim majątkiem dysponuje, lecz kto jakim jest człowiekiem. Zaznacza też losy ludzi mieszkających wówczas na Pomorzu, którzy byli na siłę wcielani do niemieckiego wojska, mając do wyboru śmierć lub służenie okupantowi wbrew swojej woli.
"Dziewczyna z portretu" to cudna i zarazem przejmująca historia, o której z pewnością nie będzie mi łatwo zapomnieć. Pani Natalia Thiel potrafi bowiem wyryć swoimi emocjonalnymi opowieściami w trwałe ślady w czytelniczej duszy, a dzięki temu żyją one przez długi czas. Na pierwszy plan wysuwa się z niej piękno prawdziwej miłości, która żyje wbrew wszelkim konwenansom, ograniczeniom i jest w stanie pokonać trudne ścieżki, by połączyć dwa serca. Ich historia jest pełna dramatów, wyrzeczeń, obaw, niesprzyjających okoliczności, ale ich siła była w stanie przetrwać każdą burzę.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka
Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy W życiu Hani Skorskiej nic nie dzieje się tak, jak sobie wymarzyła. By oderwać się od problemów, Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Miro...
Pasja i miłość w czasach wojennej zawieruchy W życiu Hani Skorskiej nic nie dzieje się tak, jak sobie wymarzyła. By oderwać się od problemów, Hania decyduje się na wyjazd do dworku dziadków, Miro...
Książki z historią w tle od zawsze przyciągały moją uwagę. Lubię czytać o czasach współczesnych przeplatanych wspomnieniami starszych ludzi. Oni tak dużo przeżyli i mają tyle do opowiedzenia. Nie zaw...
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Dzięki uprzejmości portalu Na Kanapie oraz wydawnictwa Zysk miałam okazję przeczytać dość wyjątkową książkę. „Dziewczyna z portretu” N...
@canis.luna
Pozostałe recenzje @Mirka
Prawdziwy cel
@Obrazek „Nieważne, ile masz zer na koncie. Każdy z nas cierpi. I każdy kocha. Jesteśmy tacy sami.” Z pewnością każdy z nas ma w otoczeniu kogoś, kto wzbudza od r...
@Obrazek „prawie każdy przestępca ma jakieś upodobanie, jakąś swoją piętę achillesową, za którą łatwo go złapać” Wiadomym jest, że tam gdzie diabeł nie może, tam ...