Istnieje pewna kategoria ludzi, którzy lubią myśleć, że człowiek jest Koroną Stworzenia. Wiecie, poza nami, ludźmi, nie ma już nic. Jesteśmy na szczycie piramidy, jesteśmy ostatecznym, idealnym zwieńczeniem łańcucha ewolucyjnego (ale, brońcie nas, od żadnych tam małp czy innych naczelnych nie pochodzimy, co to, to nie!), jesteśmy czymś czego nigdy nigdzie jeszcze nie było i to oznacza, że ,,ziemię mamy czynić sobie poddaną''.
Co, generalnie, robimy z wielką ochotą i werwą godną lepszej sprawy.
Ale ja niezupełnie o tym. Dzisiaj o zwierzętach będzie z ludzkiego punktu widzenia. I od razu muszę zastrzec, że do książki Karstena Brensiga mam nieco ambiwalentne podejście. Zaraz wyjaśnię Wam dlaczego.
Powód ten jest w zasadzie bardzo prosty – Brensig nie skupia się na jednym temacie czy zagadnieniu, on sieć swojej opowieści zarzuca naprawdę szeroko. No a skoro tak, to okazuje się, że wpadła w nią cała ławica ciekawostek. Które naprawdę szybko się zapomina. Bo jest ich po prostu za dużo. Książka więc cierpi z powodu nadmiaru.
Dodatkowo też, sięgając po książkę, która miała omawiać misterium życia zwierząt oczekiwałam zwierząt właśnie. Osobiste poglądy, wspomnienia i relacje rodzinne autora niespecjalnie obchodzą mnie w publikacjach tego typu. I o ile rozumiem, że może zdarzyć się raz czy dwa razy, wtrącenie na zasadzie gdy byłem małym chłopcem, to lubiłem obserwować ślimaki, a propos ślimaków istnieje taki gatunek jak..., to używanie tego zabiegu zbyt często sprawia, że traci on swoją moc (ukazania, że autor też człowiek) i zaczyna irytować czytelnika. Mnie, w każdym razie, po pewnym czasie to irytowało.
Widać również w książce nierówny stosunek autora do omawianego tematu – Brensig z naprawdę wielkim zapałem opisuje myszy i szczury zdolne do odczuwania empatii, żeby za chwilę beznamiętnie napomknąć, że w zasadzie to w eksperymencie X myszy rażono prądem, albo że do badania nad częścią mózgu Y trzeba było rozdzielić jego części Z, co sprawiało, że szczur stawał się apatyczny.
Także. Coś nie wyszło, zważywszy na to, że autor poświęca naprawdę sporo czasu i miejsca na to, żeby uświadomić odbiorcy, że człowiek od zwierzęcia aż tak bardzo się nie różni, bo zwierzęta też czują, myślą, są świadome i samoświadome, i odczuwają empatię, i są skłonne do zachowań typowo altruistycznych, i...
I i tak wychodzi na to, że Korona Stworzenia w swoim pędzie ku zaspokojeniu ciekawości jest usprawiedliwiona i rozgrzeszona z przeprowadzania bolesnych badań na zwierzętach. No, ku chwale nauki, co nie?
Ciężko mi określić czy książkę polecam czy też nie. W zasadzie ,,Misterium życia zwierząt'' jest naprawdę niezłą kopalnią ciekawostek, które z całą pewnością spodobają się miłośnikom zwierząt. Problem polega głównie na tym, że trzeba robić notatki, żeby je w większości zapamiętać. A to raczej nie jest coś, co robimy hobbystycznie w trakcie czytania literatury popularnonaukowej.
Więc nie wiem – czy czytać rozsądzić musicie sami.