Za szczytem recenzja

Śnieżnik, zwany również Śnieżnikiem Kłodzkim. Najwyższy szczyt Ziemi Kłodzkiej - 1425 m n.p.m. Króluje na granicy z Czechami. Należy do Korony Gór Polski. Przepiękny o każdej porze roku. Także zimą. Zimą jednak w zamieci, mrozie i śniegu po pas czai się tam niebezpieczeństwo. Właśnie w takiej zimowej scenerii autor Sebastian Sadlej umieścił akcję thrillera psychologicznego. Częstochowianin debiutował na rynku wydawniczym książką pt. To nie moja wina w krakowskim Wydawnictwie SQN.

Okładka przywołuje górską, zimową scenerię. Drewniany domek idealnie wtapia się w śnieżne zbocze szczytu, Zim trwa najlepsze. Jakaś postać próbuje dotrzeć do jego drzwi. Co tam zastanie?

Co wydarzyło się w tym miejscu? Przenieśmy się zatem na południowo-zachodni kraniec Polski do Międzygórza i okolic. Králický Sněžník, na jego zboczu w leśnej, górskiej chatce spotkają się przypadkowi ludzie. Zmusza ich do tego pogarszająca się pogoda. Nic nie widać w zasięgu wzroku i każdy krok może spowodować tragedię. Czy jednak w chatce jest bezpiecznie?

Kilka dni później do Międzygórza przyjeżdża gwiazda polskiego himalaizmu, najmłodsza polska Lodowa Wojowniczka, i najmłodsza zdobywczyni najwyższej góry świata Czomolungmy, czyli Mount Everestu - 8848 m n.p.m. Alicja Kandora, takie są jej personalia, wraca do rodzinnej niedużej miejscowości położonej w przepięknym miejscu. To tu udają się turyści, by podziwiać jeden z najpiękniejszych polskich wodospadów, Wilczki, to stąd ruszają czerwonym szlakiem do Schroniska pod Śnieżnikiem i dalej zielonym, by zaliczyć szczyt. Kandora nie przybywa tu jednak w celach turystycznych. Dowiaduje się, że jej matka, Jadwiga, popełniła samobójstwo. Młoda dziewczyna pragnie dowiedzieć się, co mogło się stać, by matka dopuściła się tego czynu.

Autor połączył dwie nieodległe, bo kilkudniowe, płaszczyzny czasowe. Poznajemy przypadkowych "mieszkańców" leśnej chatki oraz prywatnego śledztwa himalaistki. Postaci są nietuzinkowe, z charakterem, a każdy z nich z nutką tajemnicy. Co jednak wydarzyło się tam pod szczytem? Coś przecież musiało się stać, bo w domku i jego najbliższej okolicy nikt nie pozostał żywy. Cztery trupy i jedna zagadka...

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Diabłowi Poleca.