Jazda na rydwanie recenzja

Na rydwanie ku słońcu

Autor: @natalia12329 ·3 minuty
2021-08-05
Skomentuj
2 Polubienia
„Jazda na rydwanie” to bardzo dopracowana i dopieszczona pierwsza książka autora posługującego się pseudonimem Julian Hardy. W jednym z wywiadów mężczyzna przyznał, że powieść „pisała się sama” i podobnie ja dzisiaj mogę stwierdzić, że lektura ta czyta się sama i pomimo jej sporych rozmiarów strony same się przewracają a akcja płynie i z każdą chwilą coraz bardziej wciąga czytelnika.
Ciekawe jest to, że początkowo tytuł miał brzmieć „Ku Słońcu”, ale słowo „rydwan” nie dawało wyrzucić się z głowy i prosiło o użycie. I dobrze się stało, ponieważ wyraz ten wywołuje skojarzenia, które idealnie opisują postać głównego bohatera(np. w Tarocie rydwan oznacza dążenie do celu i realizację marzeń za wszelką cenę). Cała książka zresztą pokazuje nam, że życie człowieka zależy od tego czy bogowie zezwolą mu jechać przez świat na rydwanie czy pozostawią w dole na pewną śmierć. Żeby jednak nie było tak kolorowo-każdemu za tę przejażdżkę przyjdzie kiedyś zapłacić, a okazuje się, że nie znamy ceny ani daty ostatecznego rozliczenia.
Podążając tym tropem symboli i skojarzeń o ukryty przekaz moglibyśmy posądzić też okładkę, na której widzimy pewnego siebie mężczyznę pewnie idącego przed siebie pomimo niepewnej sytuacji na otaczającym go świecie. Jednak rozważania o tym jak idealnie dopasowana do treści jest szata graficzna nie są specjalnie pociągające dla potencjalnego czytelnika, więc pominiemy je i zajmiemy się tym co naprawdę ważne, czyli wnętrzem książki.
Dla mnie bardzo zaskakujący był fakt, że w trakcie czytania ani przez moment nie odczułam nudy co byłoby uzasadnione przy tak długiej powieści. Chociaż czytałam ją dosyć długo(około 3 tygodnie) to za każdym razem siadałam do niej z pewnego rodzaju ekscytacją, zaciekawieniem i przede wszystkim z wielką chęcią, aby dowiedzieć się co będzie dalej. Rezygnacja autora z długich i bardzo szczegółowych opisów czy dialogów dla mnie jest ogromnym plusem i zdecydowanie ułatwia czytanie i nie wyłącza mojego myślenia co często dzieje się w przypadku za długich fragmentów tekstu, który nie wnosi nic ważnego do fabuły. Warto jednak zaznaczyć, że bardziej szczegółowe opisy również są zamieszczone w powieści, ale za każdym razem nadają danej sytuacji barw, emocji i pikanterii, bez których byłaby ona nijaka lub przerysowana. Także wszystko jest na swoim miejscu i w odpowiedniej ilości. Momentami jednak można mieć wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko, za łatwo przychodzi, po kilku suchych faktach o jednym zdarzeniu już czytamy o kolejnym. Dla przeciętnego człowieka to, co przytrafiło się Robertowi(głównemu bohaterowi, którego życie poznajemy) jest zwyczajnie niewyobrażalne i nieosiągalne. Na pewno jest część czytelników, która uzna to za minus. Ja jednak skłaniam się ku przekonaniu, że takie lekkie przerysowanie nawet jeśli nie było celowe, może być przydatne i jeszcze bardziej uwydatnić to co autor chciał przekazać umieszczając Roberta na rydwanie.
W książce można przeczytać kilka pięknych, poruszających i całkiem różnych historii miłosnych. Osoby niezainteresowane taką tematyką mogą przeczytać opisy działań wojennych, które dla mnie były nieco zbyt skomplikowane. Podczas lektury trafiamy też na poruszające i łamiące serce opisy chorób. Podsumowując-każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Dodatkowym smaczkiem jest scena przypominająca sąd ostateczny, podczas której główny bohater mierzy się ze wszystkimi podjętymi decyzjami niezależnie od ich skutków. Właśnie ten moment, na jednej z ostatnich stron, sprawił że powieść zaczęłam uważać za arcydzieło. Chociaż sama do końca nie wiem z czego tak dokładnie wynika mój zachwyt, może chodzi o emocje, które towarzyszyły mi podczas poznawania tego zdarzenia albo o emocje Roberta, a może o sam fakt umieszczenia w powieści tak trudnego i jednoznacznie kojarzącego się motywu ukazując go od całkiem innej strony. Ta książka zawiera ogrom wiedzy o ludziach, społeczeństwie i życiu. W dodatku jest świetnie napisana a autor wykazał się dbałością o wszystkie, nawet najmniejsze, szczegóły. Myślę, że spokojnie moglibyśmy dołączyć ją do kanonu lektur(gdyby nie liczne opisy przeżyć erotycznych), ponieważ przeczytanie jej jest naprawdę wyjątkowym doświadczeniem. Poleciłam ją już kilku osobom i będę polecać dalej, więc jeśli wchodząc na tę stronę zastanawiałeś/zastanawiałaś się czy warto sięgnąć po „Jazdę na rydwanie” to tak, zdecydowanie warto. Ta książka może jeszcze zawładnąć światem!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-08-01
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jazda na rydwanie
Jazda na rydwanie
Julian Hardy
7.1/10

Gdy znajdziesz się na granicy śmierci, już zawsze będziesz kochał życie. Rok 1938, Bydgoszcz. Osiemnastoletni Robert Meissner mieszka ze swoją zgorzkniałą matką, pragnąc w końcu rozpocząć samodzieln...

Komentarze
Jazda na rydwanie
Jazda na rydwanie
Julian Hardy
7.1/10
Gdy znajdziesz się na granicy śmierci, już zawsze będziesz kochał życie. Rok 1938, Bydgoszcz. Osiemnastoletni Robert Meissner mieszka ze swoją zgorzkniałą matką, pragnąc w końcu rozpocząć samodzieln...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Jazda na rydwanie” Juliana Hardego to napisana z wielkim rozmachem, licząca sobie 892 strony fascynująca opowieść, protagonistą której jest osiemnastoletni – tyle lat przynajmniej ma na początku – R...

HE
@Herbina

„Jazda na rydwanie” to pierwsza książka autora publikującego pod pseudonimem Julian Hardy. W jednym z wywiadów twórca przyznał, że powieść„pisała się sama”. Z perspektywy czytelnika mogę stwierdzić, ...

@aneta_grablis @aneta_grablis

Pozostałe recenzje @natalia12329

Spotkamy się po drugiej stronie tęczy
Historia o tym, jak odnaleźć siebie we wszechobecnej pustce

“Spotkamy się po drugiej stronie tęczy” to książka, na którą nie byłam gotowa. Jest to opowieść o tym, jak strata może, ale nie musi zabierać nam chęci do życia. Jest to...

Recenzja książki Spotkamy się po drugiej stronie tęczy
To tylko zabawa
Czy aby na pewno życie "to tylko zabawa"?

“Dziś już wiem, że właściwie to wszyscy żyjemy na jednym wielkim cmentarzysku (...). Wszyscy stąpamy po grobach umarłych. Stąpamy po kościach trylobitów, po kościach din...

Recenzja książki To tylko zabawa

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka