"Pod obcym niebem" Sylwii Kubik to dylogia opowiadająca losy dwojga ludzi, których los, a może raczej wojna rzuciła na ziemie należące do Rzeszy. Właśnie tam, w okolicach Backnangu ścieżki głównych bohaterów - Marianny i Lucjana krzyżują się. Poznali się na robotach, a ich znajomość rozwijała się na przekór wszelkim zakazom i ograniczeniom. Połączyła ich miłość, która jednak nie jest w stanie ochronić oboje przed przykrymi i traumatycznymi zdarzeniami.
Drugi tom zatytułowany "Pod obcym niebem. Spełnione marzenie" przenosi nas do roku 1945, do czasów, kiedy wojna wreszcie dobiega końca, widać zbliżającą się kapitulację Niemiec, a polscy obywatele mogą powoli zacząć myśleć o swojej przyszłości. Część z nich decyduje się pozostać na niemieckiej ziemi widząc tu dla siebie szansę na życie. Inni pragną znaleźć szczęście za granicą - we Francji, Anglii, czy w Ameryce, a jeszcze inni chcą powrócić do wyzwolonej ojczyzny. Lucjanem i Marianną targają rozterki. Początkowo postanawiają zostać u bauera Karola, ale po kilku miesiącach decydują się na wyjazd do kraju. Oboje zdają sobie sprawę, że wyzwolona Polska nie ma wiele wspólnego z ojczyzną sprzed wojny, ale Lucjan widzi szansę dla swojej rodziny w tej zupełnie nowej rzeczywistości. Rodzina Kubików zdążyła się już przenieść z Osinek w lubelskiem na Pomorze, w okolice Kwidzyna i tutaj matka Lucjana - Franciszka z radością oczekuje powrotu swojego najstarszego syna oraz jego ukochanej Marianny i wnuka Rysia...
Dalsze losy rodziny Kubików są dla czytelnika nie mniej interesujące. Wiele w nich niepewności, żalu i starań. Zapewnienie bezpieczeństwa i bytu rodzinie wymaga od bohaterów ogromnej zaradności, ale także wielu poświęceń. Marianna i Lucjan muszą sprostać problemom, których dostarcza im życie. Rysio wciąż jest jedynakiem, co w tamtych czasach jest bardzo niepopularne. Maryśka musi pogodzić się ze śmiercią trójki dzieci, a Lucek stara się wspierać ją dbając o to, by niczego im nie brakło. Możemy podziwiać go za zaradność, przedsiębiorczość i dążenie do stworzenia jak najlepszych warunków rodzinie, a Mariannę za zrozumienie, zaufanie i czystą, bezgraniczną miłość do męża.
Całą opowieść świetnie się czyta. Oba tomy są ciekawie napisane, realistyczne, widać serce i emocje, które towarzyszyły autorce podczas pisania. Z jednej strony historia jest bardzo osobista, ale udało się w niej zachować obiektywizm, co naprawdę doceniam. Jedyne czego mi zabrakło to atmosfery PRL - owskiej, powojennej rzeczywistości. Bardzo żałuję, ale niestety nie odczułam klimatu tamtych czasów, o których opowiadał mi mój dziadek.
Odnalazłam natomiast w tej powieści pewne nawiązania do przeszłości mojej rodziny. I choć historia moich dziadków - Anny i Kazimierza, także naznaczona przez czasy wojny i okupacji różni się od losów powieściowych bohaterów, to jednak jest tu pewna zbieżność i podobieństwo.
Jedno jest pewne - Sylwia Kubik miała wspaniałych dziadków i moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że pamięć o nich nie została zarezerwowana tylko dla najbliższych. Cieszę się, że tę piękną i wzruszającą opowieść mogą poznać i docenić wszyscy czytelnicy.