Nic z tego nie zrozumiecie recenzja

"Nic z tego nie zrozumiecie" Martyna Pawłowska-Dymek

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @S.anna ·5 minut
2023-03-15
Skomentuj
11 Polubień
Oto mamy początek roku szkolnego. Uczniowie drugiej klasy jednego z (tych lepszych) krakowskich liceów wracają do szkoły. Niby się znają, ale jednak bardzo pobieżnie. Nie są zgrani, nie są sobą jakoś szczególnie zainteresowani.

To się zmienia, gdy do klasy dołącza nowa uczennica, Kaśka, wulkan energii i optymizmu, z łatwością nawiązująca znajomości, zarażająca entuzjazmem, tryskająca milionem pomysłów na minutę. Mimo to nikt, nawet jej najlepsza przyjaciółka, nie wie, dlaczego Kaśka zmieniła (musiała zmienić!) szkołę.

Tymczasem w szkolnym światku muzycznym wrze: zwycięzca tegorocznego konkursu kapel zagra na wielkiej gali z okazji jubileuszu szkoły. Jakub, klasowa gwiazda (chociaż nie w tym narzucającym się wyobraźni, amerykańskim stylu "najfajniejszego-chłopaka-i-kapitana-drużyny-koszykówki") jest zdeterminowany, żeby wygrać, zakłada więc zespół z Markiem i Filipem. Łączy ich wspólny cel, ale tak naprawdę właściwie za sobą nie przepadają, ą Marek i Filip odnoszą się do Jakuba z dużą nieufnością. Częste różnice zdań i wrogie nastawienie konkurencyjnych kapel nie ułatwiają zadania...

Początkowo miałam wrażenie, że tytuł tomu "Nic z tego nie zrozumiecie" jest wyjątkowo wręcz dobrze dobrany :D. Liczba bohaterów ciut przytłaczała, trudno było mi ich zapamiętać pomimo, że różnili się od siebie (i mimo, że mam pamięć do nazwisk - nawet z nią całkiem długo myliłam Filipa z Bartkiem :)). Chociaż biorąc pod uwagę, że bohaterem zbiorowym książki jest cała klasa - to naprawdę ambitne i niełatwe założenie! - z wielkim uznaniem napisać muszę, że każdy z uczniów i uczennic miał własną, dobrze opowiedzianą, i bardzo dobrze, w sposób nader umiejętny podkręcającą ciekawość czytelnika, wprowadzoną historię, osobowość, a znaczna większość - naprawdę oryginalne hobby.

Powieść opowiada o niby typowym życiu uczniów liceum, ich szkolnych potyczkach, pierwszych miłościach, kłopotach i dramatach rodzinnych. A przecież za tym wszystkim kryje się nieco głębsza historia, która, jak sądzę, będzie ujawniana z czasem. I z tego powodu, pod koniec tomu, znowu tytuł "Nic z tego nie zrozumiecie" wydał mi się bardzo trafny - faktycznie jest kilka - co najmniej! - rzeczy, których nie rozumiemy, zaledwie przeczuwamy, albo się domyślamy, niekoniecznie dobrze. Autorka zostawiła całkiem sporo nie podomykanych wątków, takich nitek w różnych kolorach (a każdy kolor to inny bohater), za którymi może podążyć czytelnik, jeśli zdecyduje się przeczytać kolejne części serii. Osobiście bardzo jestem ciekawa, czy uda się te wątki zgrabnie domknąć, zapleść do końca i wszyć tak, by powstało kompletne, dokończone dzieło, a zważywszy na ilość bohaterów jest to zadanie ambitne, ale wnioskując z pierwszego tomu, daję autorce kredyt zaufania.

A gdy już skończyłam czytać, gdy poznałam całość powieści, napisanej z dużą swobodą i smakiem, i wielką, naprawdę wielką, wyraźnie wyczuwalną sympatią dla młodych bohaterów, uświadomiłam sobie, że słowo, które najczęściej przychodziło mi do głowy w trakcie lektury to "urocza". Urocza książka. Winię za to moje nie do końca typowe doświadczenia szkolne (należę do grona szczęśliwców, którzy z wielką przyjemnością "wracają do szkoły", czy to we wspomnieniach, czy podczas lektury książek, oglądania filmów, czy w snach, mnie się nigdy nie śni koszmar, że siedzę na maturze i nie umiem odpowiedzieć na żadne pytanie, mnie się śni, że jestem w szkole, a potem się budzę ze ściśniętym sercem, bo to był tylko sen ). Doświadczenie to sprawia, że na samo wspomnienie szkoły i szkolnych lat rozpromieniam się jak kto głupi, albo rozmaślam i rozklejam z tęsknoty, zależnie od nastroju. W ogóle nie pamiętam, że tamte lata i moje nastoletnie doświadczenia wcale nie były tylko i wyłącznie szczęśliwe. Że były też trudne, bolesne i raniły mnie dogłębnie.

Więc proszę tak do końca nie brać sobie tego "urocze" do serca - bo doświadczenia bohaterów książki właśnie nie są tylko i wyłącznie szczęśliwe. Są bardzo trudne, bardzo bolesne. I jak się już człowiek otrząśnie z tego rozmaślonego uśmiechu i oderwie zamglony wzrok od dawno minionej przeszłości to zauważa również, że - są takie same, jak jego. Że świat się bardzo zmienił. Ale tęsknoty, problemy, trudności i dręcząca nastoletnie dusze rozpacz, kłopoty z rodzicami, brak porozumienia, przemoc, strach przed światem... że to wszystko jest zupełnie takie samo.

By ostatecznie upewnić się, że cała ta fajnie opisana, dająca się lubić (serio, nie ma w tej książce bohatera, którego bym choć trochę nie rozumiała, nie ma też takiego, którego nie lubię) młodzież naprawdę jest taka autentyczna i "lubialna", posadziłam do czytania Własną, Domową Młodzież, w tym jedną sztukę idealnie w wieku bohaterów książki, po czym urządziliśmy burzę mózgów.

Pierwsza rzecz, na którą zwróciła uwagę Własna Młodzież, i która im się spodobała to to, że bohaterowie KLNĄ (bogowie, jak to świadczy o mnie jako o matce!!!). Tak, wiem, jak to brzmi. I zapewniam, że bohaterowie nie klną jak strony powieści długie i szerokie, tylko, gdy okoliczności ich docisną. Rzucają wówczas grubszym słowem. Obaj Potomkowie uznali to za bardzo wiarygodne. Potomek Starszy wyznał, że obawiał się młodzieżowego języka rodem z reklam, w których , cytuję, "jakiś zgred usiłuje udawać, że jest spoko kolo i nastolatek", koniec cytatu, tymczasem, ku swemu przyjemnemu zdziwieniu odkrył, że bohaterowie mówią normalnie po polsku, ale właśnie od czasu do czasu rzucą znanym polskim przecinkiem na "k" ("Przy nauczycielach to wiadomo, ze nie, ale przy kumplach to sama wiesz, jak jest, mamo!").

Ponadto wyrazili opinię, że taka ilość osób mocno utalentowanych i z rozległymi zainteresowaniami oraz nietypowym hobby (gotowanie! ode mnie wielki plus za to gotowanie!) jest mało prawdopodobna w jednej klasie, ("No, chociaż to elitarne liceum chyba..." orzekł Potomek Młodszy, acz wątpliwości dźwięczały mu w głosie jak stal) , chociaż wiadomo, książka to książka, życie to życie, książka powinna być jednak trochę ciekawsza :D.

Słowem, mogę szczerze polecić książkę i rzeczywistym nastolatkom, i tym nastolatkom honorowym, którzy jeszcze nie do końca zapomnieli (albo chcą sobie przypomnieć), jak to jest być rzeczywistym nastolatkiem w świecie, który jest inny niż ten, który pamiętają z własnych, młodych lat.

Uprzedzając jednakże lojalnie, że "nic z tego nie zrozumiecie", więc nastawcie się od razu na lekturę tomów kolejnych :).

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-03-05
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Nic z tego nie zrozumiecie
Nic z tego nie zrozumiecie
Martyna Pawłowska-Dymek
7.9/10
Cykl: Wszyscy mamy źle w głowach, tom 1

Uczniowie drugiej klasy jednego z krakowskich liceów wracają do szkoły po wakacjach. Choć znają się już od roku, nie stanowią zgranej grupy. To się zmienia, gdy do klasy dołącza nowa uczennica Kaśka,...

Komentarze
Nic z tego nie zrozumiecie
Nic z tego nie zrozumiecie
Martyna Pawłowska-Dymek
7.9/10
Cykl: Wszyscy mamy źle w głowach, tom 1
Uczniowie drugiej klasy jednego z krakowskich liceów wracają do szkoły po wakacjach. Choć znają się już od roku, nie stanowią zgranej grupy. To się zmienia, gdy do klasy dołącza nowa uczennica Kaśka,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Powrót do czasów liceum? Czemu nie tym bardziej, jeśli jest on możliwy na kartach książki Martyny Pawłowskiej-Dymek Wszyscy mamy źle w głowach. Nic z tego nie zrozumiecie t.1. Autorka pokazuje nam...

@milena9 @milena9

„Nic z tego nie zrozumiecie” to pierwszy tom cyklu autorstwa Martyny Pawłowskiej-Dymek „Wszyscy mamy źle w głowach” o licealistach z klasy 2B. Jest to dość specyficzna ekipa. Już drugi rok chodzą raz...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Pozostałe recenzje @S.anna

Wylot
"Wylot" Olesia Ivchenko

Na wstępie zaznaczę może, że science-fiction to jest coś co leży bardzo, baaaardzo daleko poza moją strefą komfortu, nie tylko czytelniczego. Czasem jednak życie skłani...

Recenzja książki Wylot
Metody leczenia drakonidów
"Necrovet. Metody leczenia drakonidów" Joanna W. Gajzler

Przeczytałam, czy może trafniej byłoby rzec "przeleciałam jak wicher" przez drugą część "Necroveta". Tyle, że, niestety, nie leciałam jak ten wicher porwana przez opowi...

Recenzja książki Metody leczenia drakonidów

Nowe recenzje

Mister Hockey
Niegrzeczna bibliotekarka
@Moonshine:

„Mister Hockey” to książka od Lia Riley. Pierwszy raz miałam do czynienia z tą autorką, do tej pory jedynie słyszałam o...

Recenzja książki Mister Hockey
Kołatanie
"Kołatanie"
@tatiaszaale...:

“To nie słowa, to gesty mają znaczenie”. Schyłek dwudziestego wieku, niewielka wioska w województwie łódzkim. To tutaj...

Recenzja książki Kołatanie
Most Of All You. Dotyk miłości
Recenzja
@zmiloscidom...:

✨️„W każdym człowieku tkwi coś, o czym nikt nie chce mówić i czego wszyscy unikają”. Ach autorko! Igrałaś z moimi uczu...

Recenzja książki Most Of All You. Dotyk miłości
© 2007 - 2024 nakanapie.pl