Lubicie książki Cory Reilly? Ja do tej pory czytałam tylko jedną i była to pierwsza część serii Camorra Chronicles, no i … szału na mnie nie wywarła i szczerze, wtedy zastanawiałam się, o co tyle szumu. Do „Złamanych emocji” podchodziłam z lekkim dystansem i obawą (może dlatego tyle czasu zajęło mi sięgnięcie po nią :P ). Co jak co, ale w życiu nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie wciągnie, że prawie 400 stron przeczytam w jeden dzień ! Dosłownie nie mogłam się oderwać! Gdzie bym nie szła i co bym nie robiła, to albo miałam książkę w ręce, albo telefon z włączonym ebookiem. To było GENIALNE!
W romansach mafijnych, często występuje motyw aranżowanego małżeństwa. I ja to uwielbiam, bo to zawsze zwiastuje dobrą lekturę. Czy to w przypadku Dynastii Rocchettich, czy innych pojedynczych książek – za każdym razem byłam zachwycona. W „Złamanych emocjach” również jest ten motyw i jest on tu poprowadzony w tak ciekawy sposób, że nie sposób oderwać się od tej książki. Główni bohaterowie są tak genialnie wykreowani, że ja sama dzieliłam z nimi każdy ból i każde ich rozterki. Główna bohaterka Kiara i jej przeszłość napawały mnie przygnębieniem, a to jak zachowywała się w małżeństwie było poprowadzone w tak realny sposób, że momentami serce mi się krajało, czytając jej myśli. Jestem wręcz zachwycona, tym, że autorka w tak idealny sposób zobrazowała zachowanie osoby skrzywdzonej w dzieciństwie. Tu nie ma nagłego zapominania o oprawcy i napawania się miłością i seksem – za to ogromny plus. Jeśli chodzi o Nino Falcone, to choć jest człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek emocji, skradł moje serce, całą swoją osobą. Gdy trzeba jest groźny i niebezpieczny, ale z drugiej strony delikatny i opiekuńczy. Moje serce zdobył w momencie swojej „nocy poślubnej” i tego jak się zachował. No normalnie, moich zachwytów nie ma końca. Zresztą cała rodzina Falcone jest fascynująca – czy to postać Remo czy nawet młodziutkiego Adamo. Już nie mogę się doczekać, aż poznam historię całej reszty braci.
W „Złamanych emocjach” jest zdecydowanie więcej romansu, niż samej akcji, ale nie znaczy to, że jej nie ma. Stanowi poboczne wątki, jednak głównym jest małżeństwo Kiary i Nino. Powiem Wam, ze ja już momentami miałam w sobie tyle emocji, że nie mogłam się doczekać jaki będzie tego finał :D tak, zdecydowanie te „pochody” i powolne budowanie zaufania i „zgłębianie wzajemnych stosunków” oddziaływało na mnie bardziej niż się spodziewałam ;) nie wiem czy nie czułam większej „frustracji” w niektórych momentach, niż Nino ;) Niezwykle podobała mi się przemiana jaka zachodziła w głównych bohaterach. To w jaki sposób Nino, pomimo braku uczuć, umiał się zachować w danej sytuacji. Kto by pomyślał, że taki groźny i bezduszny mężczyzna, będzie dla Kiary wybawieniem. Mogłabym się zachwycać nimi jeszcze długi czas, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli sami przeczytacie i się przekonacie… :) chyba, że jesteście już po lekturze to dajcie znać! Ja gorąco polecam!