Nie mogę uwierzyć, że to już czwarty tom opowieści rodem z piekła, w którym to Kuba Sobański nadal smaży swoich wybrańców. Nieokiełznanie swoich najbardziej demonicznych żądz, pomimo wcześniejszego zaspokojenia nie daje mu poczucia konkretnej ulgi ani spokoju. Wydarzenia z przeszłości odbijają się na jego wyborach, więc i teraz ponownie zaspakaja swoje żądzę przybliżając się tym samym do swojego raju…
Polubiłam go. Serio, polubiłam go od pierwszego tomu z całym jego „złem” które miało swoją wytłumaczalną przyczynę. Nawet ze wszystkimi ciemnymi stronami, a może głównie dzięki tym stronom uważam, że Kuba jest bardzo fascynującą osobą. Od początku imponowało mi w nim to, że zawsze z pełną precyzją miał wszystko pod kontrolą, idealnie panował nad swoim mrocznym życiem chcąc karać tych, którzy według niego byli mu coś winni jak i niewinni oraz to, że potrafił tak skrupulatnie wymierzać sam sprawiedliwość… Nie mam tu na myśli tyle jego pracy, co życie osobiste…
No i pech chciał że w jego życiu pojawiła się Sonia Wodzińska… Dziewczyna tak dziwnie oplotła Kubę podobnymi doświadczeniami życiowymi, że stała mu się bardzo bliska. Kurczę, to ujęcie brzmi jakoś zbyt słodko. Poprawiam się więc i twierdzę, że Sonia stała się jego wrzodem na tyłku. Uczeń nie przerósł mistrza, tylko wpakował go w wielkie szambo, oczywiście niechcący, przez popełnianie amatorskich błędów jak to na ucznia przystało…
Wspominałam coś wcześniej o pechu? Pech dla Sobańskiego, bo od tego momentu gdy skumplował się z Sonią zaczęły się jego kłopoty. Kurczę, nie mogłam pojąc jak taki dojrzały, inteligenty i przebiegły facet, któremu wszystko do tej pory się udawało i szło po myśli, nie mógł przewidzieć, że dłuższa znajomość z niedoświadczoną i niezrównoważoną emocjonalnie siksą przyniesie mu same komplikacje…?
No cóż, widocznie uznał na początku, że te wszystkie przyjemne z nią chwile i nawiązanie nici porozumienia co do wspólnych żądz z przeszłości są godne zaufania i wtajemniczania jej w swój świat. Fakt, że stało się też to nieco przypadkiem, ale przecież mógł się jej pozbyć, no chyba żaden problem? Wściekałam się, że tego nie zrobił, bo ta niesforna panienka, która chciała nieudolnie pomagać swojej „miłości” skomplikowała mu życie… Wiecie jak to jest z młodymi siksami? Zakochują się w starszych facetach i są gotowe pokazywać jak są dojrzałe, a wychodzi tak standardowo, że ostatecznie komplikują swą głupotą im życie i wracają potulnie do gniazdka mamusi…
Naprawdę ta dziewczyna irytowała mnie obłędnie i jej nie lubię. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie Kuba tej erotomance pewnych spraw nie daruje i odpowiednio się na niej zemści… Ciekawa też jestem czy uczucie Bestyjeczki przetrwa próbę czasu… co będzie robić pod „chwilową” nieobecność diabła i w ogóle co jeszcze wymyśli Pan Bednarek??
Ogólnie z tych wszystkich tomów o „Diable” jakie do tej pory udało mi się przeczytać muszę stwierdzić, że ten był dla mnie najmniej satysfakcjonujący i lekko... nudny.
Nie twierdzę że słaby i nieatrakcyjny, bo jak zawsze autor stanął na wysokości zadania i wymyślił spójnie wszystkie nowe wydarzenia świetnie.
Przepełnione były agresją i niespotykaną brutalnością w opisach, przyprawiało to o gęsią skórkę napawając strachem oraz zarazem ulgą, że te świry są mi znane wyłącznie z książki, a nie z realnego życia… ale chyba złość na to, że Sonia była taka nieporadna w swych mrocznych zapędach osłabiała mnie na tyle, że miałam jej dość i nie czerpałam w pełni satysfakcji z czytania, bo było po prostu nie po mojej myśli jak i nie po myśli Kuby... a przecież już powiedziałam, że go polubiłam.
W zasadzie też wszyscy wcześniejsi bliscy Sobańskiego ze wcześniejszych tomów zniknęli, więc suma summarum im mniej towarzystwa tym bardziej nudno. Jasne, pojawili się nowi „bohaterowie” ale to już w takiej bardziej krótkotrwałej i przelotnej formie. Mam jednak olbrzymią nadzieję, że w kolejnej części stanie się coś, co mną wstrząśnie, a Kuba będzie jeszcze bardziej zgłodniały, by przejść do realizacji swoich najskrytszych pragnień... i ponownie wrócić do swojego największego raju...
Nie można przejść obojętnie wobec "Wyroku Diabła" Wiedząc co się wydarzyło wcześniej, koniecznie trzeba być na bieżąco i obgryzając paznokcie śledzić dalsze losy Sobańskiego oraz jego "wrzoda". Z diabłem się nie zadziera, a każdy wyrok kiedyś się kończy i czuję, że ten diabeł tylko może urosnąć w siłę...
A Ty co sądzisz o tym wszystkim i o całym "Wyroku"?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl