Eduardo Mendoza, jak głosi informacja na okładce, to wybitny współczesny pisarz hiszpański. Jest laureatem najważniejszej hiszpańskiej nagrody literackiej – Premio Planeta. Te informacje nie zrobiły na mnie większego wrażenie, gdyż już kilka razy miałam okazję rozczarować się tymi najwybitniejszymi. Jednak po lekturze „Niewinności zagubionej w deszczu” znowu odzyskuję wiarę w autorów z najwyższej półki i chylę czoła przed talentem Mendozy.
„Niewinność zagubiona w deszczu” to powieść obyczajowa z elementami romansu, a nawet kryminału. Młoda przeorysza przybywa do małego katalońskiego miasteczka, aby zarządzać klasztorem oraz miejskim szpitalem. Wrodzony talent podsuwa jej tysiące pomysłów, do realizacji których potrzebne są pieniądze. Tak zaczyna się przygoda siostry z bogatym dziedzicem, miejskim lowelasem i zapalonym myśliwym – Augusto Aixelom. Wspólne plany na przemianę szpitala w dom starców doprowadzają parę do namiętnego, lecz przelotnego romansu, który odbija piętno na całym późniejszym życiu siostry Consuelo, nie zmieniając nawet o ksztę wyrachowanego utracjusza.
Myli się ten, kto sądzi, że „Niewinność zagubiona w deszczu” to tylko 130 stron miałkiego romansu. Moim zdaniem, książkę trzeba traktować jako swoisty przewodnik po psychice przeoryszy, która mimo, że upadła i uległa, dźwiga swój krzyż z podniesioną głową. Przedsiębiorcza i stanowcza na swój sposób, z ogromnym garbem doświadczeń jaki od ów feralnego spotkania nosi na swoim grzbiecie, Consuelo stawia kolejne domy opieki społecznej i kieruje grupą poddanych zakonnic. Przeorysza nie waha się nawet pochylić nad zbójcami, którzy dzięki jej otwartości i miłosierdziu, odkrywają przed zdumioną zakonnicą swoje prawdziwe ja.
Mendoza wykazał się niesamowitym taktem i emocjonalnym zaangażowaniem tworząc tą króciutką powieść. Opowiedział historię, która inspiruje, zmusza do przemyśleń i nawołuje do zastanowienia się nad własnym życiem. Autor, poprzez ukazanie życia młodej zakonnicy, opowiedział historię każdego z nas wskazując upadki i szczęśliwe momenty naszych dni powszednich. Książka zachwyciła mnie prostotą i urzekła tym, że pozwoliła odprowadzić jedną z moich ulubionych bohaterek literackich aż na sam koniec, aż na cmentarz.
Ciekawostką jest fakt, że dialogi, których w książce jest sporo, nie są pisane od nowej linii, ani zaznaczane myślnikami. Czytamy przydługawe zdania i sami zgadujemy, który z bohaterów wypowiada daną kwestię. Jest to zabieg ciekawy, który może z początku wprowadza w zakłopotanie, na dłuższą jednak metę pozwala czytać książkę jednym tchem i doskonale orientować się w akcji.
Na pochwałę zasługuje okładka „Niewinności”. Piękne czarno-białe zdjęcie przedstawiające siostrę zakonną wpatrzoną zamyślonym wzrokiem w nieokreśloną przestrzeń, połączone z fioletowym niebem doskonale oddaje ducha książki.
Uważam, że każdy, kto lubi książki opowiadające o zwykłym życiu i prawdziwych emocjach znajdzie w „Niewinnośći zagubionej w deszczu” coś dla siebie. Ośmielam się nawet wysnuć teorię, że wielu z czyteników będzie mogło odnaleźć własne cechy ukryte w charakterach wyrazistych, hiszpańskich bohaterów.