Niektórzy ludzie nie powinni brać się za pisanie. To była pierwsza myśl, która nawiedziła mnie po skończeniu książki Izabelli Frączyk. Wiem, niezbyt pozytywnie, ale niestety prawdziwie.
Krótko o treści. Główną bohaterką jest Klara, której z dnia na dzień wali się całe dotychczasowe życie. Umiera ukochana babcia, dostaje przedterminowe wypowiedzenie z mieszkania, traci pracę, a jej dotychczas stały związek okazuje się być oparty na kłamstwie. Jakby tego było mało dziewczyna łamie jeszcze nogę i zostaje na kilka tygodniu uwięziona w gipsie. Na szczęście w tych ciężkich dla siebie chwilach może liczyć na 2 przyjaciół, którzy z chęcią starają się pomóc uporządkować zaistniałą w życiu Klary sytuację.
Aby poradzić sobie z brakiem mieszkania kobieta wyprowadza się do domku, który odziedziczyła po babce. Tam już pierwszego dnia poznaje przystojnego rozwodnika Damiana. Klara stopniowo przezwycięża pojawiające się w jej gwałtownym życiu przeszkody, aby na końcu przeżyć prawdziwy happy end.
Niestety nic więcej nie mogę wam opowiedzieć, gdyż ta książka za wiele sobą nie reprezentuje. Fabuła jest nudna i wymuszona. Wszystko co spotyka Klarę wydaje się być przejaskrawione do granic możliwości. W skrócie: jedna wielka groteska. Sama główna bohaterka działała mi przez całą książkę bardzo na nerwy (tak jak i jej najlepsza przyjaciółka). Niby jest to bardzo wykształcona kobieta (skończyła italianistykę i ekonomię, a przez jakiś czas pracowała jako pośrednik w biurze nieruchomości), a jednak zachowuje się jak naiwna i rozhisteryzowana nastolatka. Nie ważne co się dzieje w jej życiu, jej reakcje są zawsze bardzo skrajnie. Co się natomiast tyczy jej przyjaciółki, to jest to jeszcze gorsza wersja Klary. Podejrzewam, że miała to być energiczna i przedsiębiorcza kobieta, która z optymizmem kroczy przez życie, jednak autorka zdecydowanie przesadziła. Zośka zachowuje się jakby chorowała na najmocniejsze ADHD z możliwych i inteligencją, tak samo jak Klara, dorównuje dziecku ze szkoły podstawowej. Dialogi między tą dwójką są okropne i w ogóle nic nie wnoszą do całej powieści.
A teraz strona techniczna. Intensywnie zastanawiam się, czy ta książka widziała się kiedykolwiek z edytorem. Rażące błędy interpunkcyjne, takie jak brak myślników oddzielających dialogi od tekstu narratora, czy literówki („nie ZASYPIASZ gruszek w popiele”!!!!), pojawiają się w tej książce bardzo często. Moim zdaniem coś takiego w gotowej do sprzedaży pozycji nie powinno w ogóle mieć miejsca i szczerze mówiąc jest to mój pierwszy raz, gdy z czymś takim się spotkałam.
Kolejna okropna sprawa to styl autorki. Brak jakiegokolwiek zdecydowania na język jakim mają się posługiwać bohaterowie powoduje, że przez większość powieści natykamy się na smaczki typu: „a niech to czort”, „ładuje się w nasze piernaty”, „wtryniłam się między wódkę a zakąskę” czy „dupnęło mnie” (jako określenie na zakochanie). Zastanawiam się kto obecnie stosuje tego typu język, bo osoby wykształcone, czytające czasem książki (a na takie postacie wykreowane są bohaterki) na pewno nie. Autorka stara się poprzez swój niedookreślony styl językowy wprowadzić w swoją powieść elementy humorystyczne, jednak ja niestety nie uśmiechnęłam się ani razu, a nawet (o zgrozo!) mój humor w trakcie czytania zdecydowanie się pogorszył. Co się jeszcze tyczy wątku romantycznego, to jest on okropny. Mimo iż Damian jest jedyną postacią w tej pozycji, o której jakkolwiek dało radę czytać, to jego związek z Klarą jest płytki i dziecinny.
Ostatnią rzeczą o której napisze jest jeszcze zły dobór emocji bohaterów do ich wypowiedzi. Bohaterowie sapią, mruczą i bulgoczą tak często, że zastanawiam się w jaki sposób udaje im się wzajemnie komunikować. W tym momencie poleciłabym autorce sięgnięcie do pozycji „Chlapanie atramentem”, gdyż znajduje się w niej rozdział tłumaczący, że ciągłe dodawanie tego typu komentarzy, jest w niektórych sytuacjach zbędne.
O rekomendacjach w stosunku do tej książki nie może być jakiejkolwiek mowy. Szkoda czasu i nerwów. Historia ta jest nudna, wymuszona i niedopracowana językowo. Groteska, przejaskrawienie, irytujące postacie, słaba fabuła, na siłę wprowadzone problemy rodzinne, nierozwinięte wątki te oraz wiele innych elementów sprawiają, że powieść ta nie nadaje się w ogóle do czytania.