I znowu trafiłyśmy na książkę – niespodziankę. Mało dziewczynkowa okładka, a sądząc po tytule, przeznaczona dla żądnych przygód chłopców; wszystko to, przyznaję bez bicia, odrobinę nas zniechęciło.
Ale kiedy czas czytania wreszcie nadszedł, a my pokonałyśmy pierwszych kilka stron i chichrałyśmy tak głośno, że nasza lektura wzbudziła zainteresowanie męża, więc potem nie było opcji, czytaliśmy we trójkę – jednomyślnie stwierdzamy, że książka jest przezabawna i na pewno warto po nią sięgnąć.
Amatorzy średniowiecza będą mieć podwójną frajdę, gdyż znajdą tam mnóstwo ciekawych i przydatnych informacji dotyczących zwyczajów i zasad funkcjonowania średniowiecznego rycerstwa. Widać, że Autor jest naprawdę przygotowany merytorycznie, choć sama fabuła bynajmniej naukowa nie jest.
Główny bohater to dwunastoletni Niko z wioski Pchli Tyłek, syn Zygfryda Okrągłego, sprawującego pieczę nad wsią. Największym marzeniem chłopca to, oczywiście, zostać rycerzem, jednak przez całe życie towarzyszył mu tak koszmarny pech, że cokolwiek robił, prowadziło do katastrofy i wielkich, wielkich kłopotów. Ofiarował królowi w prezencie miód wraz z rojem pszczół, zamiast walecznego rumaka pokonywał znaczne odległości na świni Marceli, uwolnił nawet Szalonego Króla wraz z całą armią przerażających kościotrupów wywołując tym mnóstwo zamieszania i doprowadzając do prawdziwej wojny między ludźmi a szkieletorami. Że nie wspomnę o sprowadzeniu pod mury Zamku Trzech Mostów strasznego smoka, przed którym drżeli mieszkańcy. Biedak ciągle naraża na niebezpieczeństwo i siebie i tych wszystkich, którzy go otaczają. Wszystko to dzieje się, rzecz jasna „przypadkiem” i jest spowodowane jak najlepszymi intencjami tego dobrego w gruncie rzeczy i wrażliwego chłopca, które czytelnikowi wydadzą się wzruszające w swojej naiwności. I oczywiście, zapewnią moc świetnej rozrywki. Bardzo zgrabnie i lekko napisana opowieść, a postacie tak barwne, rzeczywiste i charakterystyczne, że nie sposób pomylić ich z żadnymi innymi. Można się przerazić…ale można się też zwyczajnie wzruszyć. Emocji moc!
Są tu elementy fantastyki, baśniowości oraz legend, które przyciągną uwagę starszych dzieci, jak również dorosłych. Dużo opisów, które nic a nic nie nudzą; niewiele dialogów jednak te obecne – zostają na długo w pamięci. Książka ma miękką okładkę, standardowej wielkości czcionkę i wspaniałe, zabawne, kolorowe ilustracje Bartłomieja Łuczaka i Anny Kinal. Odradzałabym młodszym dzieciakom, jednak dla młodzieży żądnej przygód w wieku 12+ , taka podróż po przygodę rodem ze średniowiecza, jak najbardziej. I kończy się tak, że jest nadzieja na kolejne części. Na które my się piszemy, rzecz jasna!