„Jeden z profesorów wyjaśniał, że ludzie mają instynktowną potrzebę przynależności do plemienia. Nigdy nie czuła takiej potrzeby”
Rok 1999. Sylwester. Ludzie spodziewają się końca świata. Ale nic takiego się nie stało. Świat dalej pędzi. Jednak dla czterech nastolatek świat się zatrzymał. Dla trzech z nich świat właśnie się skończył. Jednej z nich udało się przeżyć atak na wypożyczalnię kaset wideo. Piętnaście lat później kolejna masakra kończy świat kolejnych nastolatek. Agentka FBI musi odnaleźć prawdę o obu tragediach.
„The night shift” to zdecydowanie książka, której potrzebowałam. Wyrwała mnie z zastoju czytelniczego dzięki swojej wartkiej akcji. Historia w niej napisana ani na chwilę nie zwalnia. Całą książkę czytałam na jednym wdechu.
Autor zaserwował nam genialnie rozbudowaną fabułę, od której nie można się oderwać. Nie jest to powolny kryminał ani thriller gdzie napięcie jest budowane stopniowo. Tutaj akcja rozpoczyna się od razu. Autor zaczyna mocno — morderstwem czterech osób. Potem jest tylko lepiej. Chociaż nie uświadczymy tutaj krwawych scen, to tragedia, jaką poruszył w swojej książce autor, fenomenalnie nakręca akcje i rozbudza emocje.
Finlay wrzuca nas od razu w sam środek akcji. Zanim zdążymy się obejrzeć, morderstwo już się stało. Po czym bez żadnych wyjaśnień przerzuca nad piętnaście lat do przodu, żeby znowu wrzucić nas w sam środek akcji. Dzięki takiemu zabiegowi od razu zaczynamy łączyć fakty i bardziej angażujemy się w historię.
Zagadka, którą zaserwował nam Finely, była zbudowana inteligentnie. Fabuła jest od początku do końca przemyślana. Autor praktycznie niczym się nie zdradza, ciężko jest wyłuskać jakieś informacje, które naprowadzają nas na odpowiedni trop. Ja dałam się wyprowadzić w pole i dopiero gdy naprawdę stało się oczywiste o co chodzi, zrozumiałam cały sens.
Książka swoją szybką akcją przypominała mi serię o Jacku Reacherze Lee Childa lub Coltera Shawa Jeffery’a Deavera. Jeżeli czytaliście którąś z serii, to zdecydowanie polubicie „The night shift”. Tutaj akcja biegnie podobnie szybko i nie ma czasu na nudę. Całość akcji jest bardzo logicznie zbudowana, a każdy wątek dopracowany. Znajdziemy w niej sporo wątków, ale autor świetnie zbudował tę opowieść. Dzięki temu ani przez moment nie odnajdujemy tutaj chaosu.
Książkę przeczytałam w dwa wieczory. Gdy już usiadłam do niej, to nie chciałam się oderwać. Zmuszały mnie tylko zamykające się ze zmęczenia oczy. Akcja w niej jest wartka i pędząca. A bohaterowie od razu przypadają do gustu. Nie da się nie polubić Keller czy Atticusa. Z drugiej strony mamy Elle i Jesse, które niesamowicie irytują. Dzięki takiemu zabiegowi jesteśmy w stanie dostrzec wady i zalety obu stron.
Autor, zestawiając Keller i Atticusa z Ellą i Jesse pokazał nam, jak tragiczne przeżycia wpływają na człowieka. I chociaż z pozoru książka to szybka i wartka akcja, to niesie za sobą ważne przesłanie. Finlay pobocznymi wątkami pokazał, jak łatwo zniszczyć ludzką psychikę, a jak ciężko odbudować zaufanie i równowagę w życiu.