Dziewczyna i uczony recenzja

O sztuce i patriotyzmie

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Antytoksyna ·6 minut
2022-10-18
5 komentarzy
24 Polubienia
Gerdien Verschoor, z wykształcenia historyk sztuki, napisała niezmiernie ciekawą i wyjątkową książkę. Zaskakujące jest to, jak bardzo tekst zbudowany na podstawie skrupulatnie wyselekcjonowanych faktów historycznych, właściwie będący ich zbiorem - zgrupowanym i płynnie scalonym wokół wiodącego wątku, może być wciągający. Autorka tak poprowadziła narrację, by czytelnik niesiony słowem, odniósł wrażenie dryfowania na falach historii poprzez kolejne strony. Zaletą książki jest prezentowanie różnych stanowisk zajmowanych wobec tej samej kwestii, np. w przypadku sporu naukowców o autorstwo jednego z obrazów, autorka nie obstaje przy teorii, która jej wydaje się słuszna, ale wymienia różne stanowiska wraz z nazwiskami zajmujących je badaczy. Sam pomysł na tę książkę uważam za wyjątkowy i podziwiam mnogość zagadnień, które udało się w niej poruszyć pod pretekstem pisania o zaledwie dwóch obrazach. Podkreślę, że nie jest to "nudna" i pełna opisów lektura przeznaczona dla miłośników historii sztuki, a raczej spokojna gawęda o ludziach doceniających piękno, w której słowo 'sztuka' rzeczywiście pada dość często.

Autorka przy okazji rekonstruowania dziejów dwóch portretów Rembrandta, znajdujących się obecnie w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie, w interesujący sposób przybliża czytelnikowi problematykę znaczenia i roli dzieł sztuki w kulturze europejskiej, tworzenia prywatnych kolekcji i istoty samego kolekcjonerstwa w ostatnich wiekach, a także opisuje wpływ zawirowań historii na losy zabytków. Wiele uwagi poświęca ostatnim prywatnym właścicielom "Dziewczyny" i "Uczonego", czyli rodzinie Lanckorońskich, nie zapominając o innych osobach, dzięki którym te dwa obrazy zachowały się dla potomnych.

Tytułowe portrety zostały namalowane przez Rembrandta w 1641 r. w popularnym wówczas gatunku, tzw. tronies ( głowy), przeznaczonym do sprzedaży na wolnym rynku - przedstawiają anonimowe osoby. Już w 1701 r. trafiły do potężnej kolekcji dzieł sztuki amsterdamskiego handlarza suknem Jana van Lennepa Starszego. W tym miejscu poznajemy rzeczywistość czasów Rembrandta. Amsterdam był miastem, w którym można było kupić na aukcjach i od handlarzy towary i osobliwości przywożone z całego świata, a wśród bogatego mieszczaństwa panowała moda na kolekcjonowanie przedmiotów i lokowanie kapitału w dzieła sztuki. Jednak nie zawsze wielkie kolekcje były dziedziczone w rodzinie. Po śmierci Jana, zgodnie z jego wolą, zbiory zostały wystawione na aukcję.

Portrety zmieniły właściciela, a między 1775 - 1777r. wraz z dwoma innymi dziełami zostały zakupione przez kolejnego miłośnika sztuki - polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, wpędzając go w kłopoty finansowe. Niezwykle interesująco opisuje autorka kosztowną pasję króla i zacięcie z jakim tworzył własną galerię w Pałacu Na Wodzie ulegając "szałowi kolekcjonowania"- modzie panującej w XVIII wiecznej Europie. Nieprzypadkowo w tym czasie powstały też największe europejskie muzea - w Londynie, Paryżu i Pradze. Obrazy Rembrandta otrzymały numery katalogowe, złote ramy z monogramem króla (SAR) i zawisły na ścianie królewskiego muzeum marzeń stanowiąc część liczącej ponad dwa tysiące obiektów kolekcji.

Po śmierci króla (1796 r.) dwa portrety Rembrandta zostały sprzedane i w 1815 r. wraz z ponad trzydziestoma innymi obrazami z królewskiej kolekcji trafiły do zbiorów Kazimierza hr. Rzewuskiego (znawcy sztuki) w Wiedniu, a następnie przeszły w posiadanie rodu Lanckorońskich, bowiem hrabia Rzewuski swoją jedyną córkę i dziedziczkę wydał za bajecznie bogatego Antoniego hr. Lanckorońskiego z Brzezia, który służył na dworze cesarskim.

Tak, w wielkim skrócie, wyglądała droga jaką "Dziewczyna" i "Uczony" przebyły z Amsterdamu do Wiednia. Przez pewien czas obrazy były ozdobą imponującego Palais Lanckoroński, pałacu wzniesionego pod koniec XIX w. przez namiętnego kolekcjonera Karola hr. Lanckorońskiego z myślą o wyeksponowaniu w nim jednej z najgłośniejszych i największych kolekcji sztuki w cesarskiej stolicy. G. Verschoor ciekawie opowiada o arystokratycznym życiu Karola pomiędzy wytwornym Wiedniem a rodzinnym majątkiem w Rozdole (dzisiejsza Ukraina), jego podróżach - również tej dookoła świata, małżeństwach, miłości do dzieci, przyjaźni z Jackiem Malczewskim oraz zamiłowaniu do sztuki i patriotyzmie, które to przekazał swojej córce Karolinie. Warto wspomnieć, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Karol hr. Lanckoroński wraz z dziećmi przyjęli obywatelstwo polskie, majątki ziemskie Lanckorońskich po 150 latach wróciły w granice Polski, a senior rodu niezwłocznie podjął starania o uzyskanie pozwolenia na wywóz swojej kolekcji dzieł sztuki do Polski.

Główną bohaterką książki nie jest jednak sztuka ani twórczość Rembrandta, jest nią profesor Karolina hr. Lanckorońska. To jej osobie autorka poświęciła najwięcej uwagi. Przez karty książki przewija się całe jej niebanalne życie. W efekcie powstała taka trochę mini biografia, a trochę opowieść o wyjątkowej, ambitnej, dumnej i oddanej polskiej sprawie kobiecie, która ponad stuletnie życie poświęciła pasji i służbie innym, nigdy nie zapominając o swoich polskich korzeniach.
G. Verschoor opowiada historię szczęśliwej dziewczynki, która każde lato spędzała z rodziną w pałacu w Rozdole namiętnie oglądając reprodukcje dzieł sztuki i zabytków z egzotycznych krajów (z największego zbioru w Europie) znajdujące się w pałacowej bibliotece ojca, a zimą bawiąc się w wiedeńskim pałacu, który przypominał raczej muzeum niż dom pełen wygód. Inteligencja i ambicja nie pozwoliły jej pójść w ślady innych wysoko urodzonych panien i zadowolić się rolą pani domu. W trybie eksternistycznym ukończyła z wyróżnieniem prestiżowe gimnazjum męskie i rozpoczęła studia uniwersyteckie - oczywiście historię sztuki. Zakochana w twórczości Michała Anioła karierę naukową postawiła ponad szczęście osobiste. Po uzyskaniu tytułu doktora historii sztuki wyruszyła do Rzymu by rozpocząć pracę bibliotekarki we włoskim oddziale Polskiej Akademii Nauk. Był to czas podróży i intensywnego zwiedzania. W 1935 r. na uniwersytecie we Lwowie obroniła habilitację i tym samym została pierwszą kobietą z habilitacją z historii sztuki w Polsce oraz kierownikiem katedry historii sztuki na Wydziale Humanistycznym. Wojna przerwała jej karierę naukową, a postawa i działalność w czasie okupacji sprawiły, że trafiła do obozu w Ravensbruck.

W książce znajdziemy dokładny opis planów i kolejnych rozporządzeń wydawanych przez Hitlera - kolejnego wielkiego admiratora sztuki, a dotyczących przejmowania (grabieży) dóbr kultury na terenach przyłączonych do Rzeszy. Kulisy tego procederu ogromnie mnie zaciekawiły. II wojna światowa zacznie uszczupliła majątek Lanckorońskich. Brat Karoliny Antoni, robił wszystko co było w jego mocy aby uratować jak największą część dzieł z rodowej kolekcji. Ciekawa jest ta podwójna perspektywa - z jednej strony Niemcy szukający z listą obiektów do "megamuzeum" Hitlera w Linzu, z drugiej, prawni właściciele arcydzieł próbujący przechytrzyć działania wroga.

Po wojnie świat nie był już taki sam. Antoni próbował odzyskać zagrabione dzieła. Karolina szukała własnego miejsca na ziemi. Trauma wojenna odcisnęła w niej swoje piętno. Po śmierci brata w 1965 r. wraz z siostrą Adelajdą założyła Fundację Lanckorońskich, której zadaniem było wspieranie niezależnych polskich instytucji naukowych i kulturalnych. Co roku, około 40 naukowców odbywało na jej koszt roczne studia w Rzymie. Raz na jakiś czas dochodziło na rynku sztuki do transakcji obrazów ze starej kolekcji ojca, z których dochód pokrywał działalność fundacji. Sama Karolina żyła bardzo skromnie. Po śmierci siostry rozpoczęła przygotowania do "Operacji Nemezis". Szczęśliwie doczekała chwili, kiedy Polska stała się demokratycznym krajem, a ostatnie radzieckie wojska opuściły jej granice. Dopiero wtedy, w październiku 1994 r., ciężarówki z polskimi tablicami rejestracyjnymi podjechały pod jeden ze szwajcarkich banków, a zawartość bankowych skrytek została wyjęta po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat. Nikt nie miał pojęcia czy Rembandty w ogóle przetrwały wojnę - ich właścicielka konsekwentnie milczała. Zgodnie z życzeniem Karoliny Lanckorońskiej Kolekcja Lanckorońskch została ofiarowana narodowi polskiemu - na Zamek Królewski na Wawelu trafiły 82 obrazy z malarstwem włoskim i 220 rysunków Jacka Malczewskiego, Zamek Królewski w Warszawie wzbogacił się o 35 obrazów, w tym 18 pochodzących z kolekcji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Po entuzjastycznym odzewie Polaków na ten wspaniały gest i zdobyciu pewnej popularności, Karolina Lanckorońska w wieku 103 lat, w 2001r. zdecydowała się wydać swoje wspomnienia wojenne.

"Dziewczyna i uczony" to moim zdaniem hołd złożony kobiecie, która czuła, że ma "moralny obowiązek ażeby (...) te arcydzieła zwrócić całemu narodowi, który w wyniku rozbiorów i wojen stracił tak wiele dziedzictwa kulturowego." (s.242)


Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-10-17
× 24 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dziewczyna i uczony
Dziewczyna i uczony
Gerdien Verschoor
7/10

PASJONUJĄCA I SENTYMENTALNA PODRÓŻ W ŚWIAT SZTUKI I POLSKIEJ HISTORII W 1641 roku Rembrandt namalował Dziewczynę w ramie obrazu i Uczonego przy pulpicie. Przez kolejne trzysta lat obrazy zmieniał...

Komentarze
@almos
@almos · ponad rok temu
Piękna recenzja, ciekawa książka!
× 3
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Dziękuję 😊
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Widziałem kiedyś te obrazy, będąc w stolicy. Robią wrażenie. W gruncie rzeczy bardziej niż reszta zamku.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
No wiesz, nie bez powodu znajdziesz Rembrandta w każdym podręczniku do historii sztuki. A zamek...cóż, dobrze, że w ogóle stoi.
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Ale sama przyznaj, że Łazienki są ciekawsze.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Łazienki to letnia rezydencja króla. Słońce, woda, ogrody, park - prawdziwe gniazdko wybudowane dla zaspokojenia potrzeb ducha i ciała. 😉
Zamek to jednak oficjalne gmaszysko. Ja mam większą słabość do wielkich budowli z kamienia niż do romantycznych budyneczków pitu-pitu, ale nie mam teraz na myśli Łazienek. Ogólnie mogą być.
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Byłem kiedyś i na zamku Bran w Transylwanii. Tam by Ci się na pewno spodobało. Jest gdzie schować się z kochanką, jest gdzie łby wrogom ścinać :)
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
W zamku Bran zgubiłabym się w drodze do toalety 😂 (zero orientacji w terenie to moja "mocna" strona) , ale tak, taki klimat lubię. Ale nie tylko! Wszystkie zamki są super!
× 2
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Zamek Bran można zwiedzać wspólnie z psem. Przynajmniej te 10 lat temu tak było... Lorenzo byłby zadowolony z takiej wycieczki. Zwłaszcza stoisko z mięsiwem i klasycznymi wędlinami byłoby mu w smak :D
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Lorek nie ma za grosz ogłady, jeszcze by go wbili na pal za niestosowne zachowanie.
@Fredkowski, a co Ty po takich dziwnych krajach jeździsz? Maroko, Rumunia...
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
A tak jakoś ciągnie mnie w dziwne miejsca czasami. Chociaż teraz to bym najchętniej udał się do Portland w st. Maine. Chyba się starzeję :)
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Maine? Na starość polecają Florydę, a i gubernatora mają tam całkiem spoko. 😉
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Na Florydzie za gorąco. Bylem tam przez jeden weekend i myślałem, że umrę. Poza tym tam mają komary wielkości krokodyli, a krokodyle wielkości jumbo jetów. W Maine klimat jest tak w sam raz dla mnie.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
I wszystko jasne.
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Polecam Cornish, w stanie New Hampshire. Zgadnijcie dlaczego ;-)
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Zgaduję... Yyy... Nie wiem! Chyba rzucę się z mostu.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
He, he. Poczekajmy, co na to Mister @ Fredkowski ;-)
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Szczerze mówiąc, ja również nie wiem. Ale internet mi mów, że tam, są ładne mosty, z których nie da się rzucić, bo są zabudowane.
× 2
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Ale mają takie małe okienka 😉
Ps A tam nie lądowało czasem ufo?
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Tam się zaszył J.D. Salinger 😉
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
A dokładniej gdzie, w zbożu?
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Cuś w podobie 😉
× 1
@newtt1313
@newtt1313 · ponad rok temu
Ciekawa recenzja. Szykuje mi się dobre uzupełnienie Wspomnień wojennych Karoliny Lanckoronskiej
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Dzięki :) a ja nabrałam ochoty na Wspomnienia.
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad rok temu
Świetna recenzja i interesująca książka.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Dziękuję, a książkę polecam.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
O, Holender(ka)! Zachęciłaś!
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Cieszę się, chociaż akurat Tobie boję się cokolwiek polecać. Jak na książkę napisaną przez historyka sztuki o sztuce, to niezła wyszła z tego mieszanka - trochę saga rodzinna, trochę literatura faktu, sporo wątków wojennych, no i świetny obraz ludzkich postaw i wartości, których dzisiaj ze świecą szukać. A i napisane to tak, że choćbyś chciała, to się nie pogubisz. Weź jeszcze poprawkę na to, że ja to jednak lubię w te klocki, tfu! tematy. 😁
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Podoba mi się bohaterka, czyli Karolina L. Jak zrozumiałam, to bardziej o niej, niż o obrazach. Chociaż, historia obrazów mi nie przeszkadza 😉
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Postać Karoliny przewija się od pierwszej do ostatniej strony, a Lanckorońscy to w ogóle byli jacyś nadludzie. Podobno jest świetna biografia Karola - ojca Karoliny, ale w necie nawet nie znalazłam jej okładki. Pozostaje biblioteka. W książce jest więcej historii niż sztuki - bez obaw. Ja nabrałam ochoty na przeczytanie jej wojennych wspomnień, ale pewnie trudno będzie je znaleźć.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
No to biere😉
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Już się boję. 😬
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Przeczytałam. Nie jest to złe, ale bez uniesień. Za bardzo się to rozbiegło we wszystkie strony. Co chwila jakieś dygresje, nie na temat. Spodziewałam się większych emocji, życiorys Lanckorońskiej jest niesamowity, a wyszło letnio. Ale jako poszerzenie wiedzy - może być ;-)
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
@Rudolfina, należysz do wymagających czytelników i nie tak prosto sprostać twoim wymaganiom. Szkoda, że tylko letnio, ale zawsze mogłoby być zimno albo i lodowato? 😉

× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Szkoda tylko, że tak wspaniała postać jak Karolina Lanckorońska trochę w niej zniknęła ;-) Ale, może ktoś kiedyś wróci do tematu.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Być może dlatego, że to jednak książka bardziej o sztuce w ogóle, a nie biografia. Mnie ta mnogość wątków wydała się interesująca, a Karolina zajęła w niej, moim zdaniem, eksponowane miejsce.
Dziewczyna i uczony
Dziewczyna i uczony
Gerdien Verschoor
7/10
PASJONUJĄCA I SENTYMENTALNA PODRÓŻ W ŚWIAT SZTUKI I POLSKIEJ HISTORII W 1641 roku Rembrandt namalował Dziewczynę w ramie obrazu i Uczonego przy pulpicie. Przez kolejne trzysta lat obrazy zmieniał...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Antytoksyna

Kundlizm
Prawda w oczy kole

Melchiora Wańkowicza czyta się przyjemnie. Są momenty, w których aż chciałoby się zakrzyknąć: co za lekkość! jaka wirtuozeria! - i nie mam tu na myśli treści, lecz język...

Recenzja książki Kundlizm
Diddly Squat. Rok na farmie
Trochę inne Lamborghini

Angielski dziennikarz motoryzacyjny i celebryta Jeremy Clarkson w czasie covidowego lockdownu, prawdopodobnie z nadmiaru wolnego czasu oraz dla podtrzymania aktywności -...

Recenzja książki Diddly Squat. Rok na farmie

Nowe recenzje

Czas ucieczki
Historię piszą zwycięzcy
@meryluczyte...:

Po przeczytaniu "Czasu ucieczki" - drugiej części cyklu "Matki Rzeszy" - trudno mi jednoznacznie ocenić tę powieść. Dłu...

Recenzja książki Czas ucieczki
Wszyscy jesteśmy mordercami
Wszyscy jesteśmy mordercami
@Logana:

"Cza­sem wy­god­niej jest my­śleć o sobie tak, jak byśmy chcie­li, a nie tak, jak po­win­ni­śmy. Nie je­ste­śmy szcze­r...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy mordercami
Zadyma w dzikim sadzie
Wszystkiemu winne pijane małpy.
@jatymyoni:

Pomimo że książka została napisana w latach siedemdziesiątych, jest zaliczana przez hindusów i nie tylko do klasyki pow...

Recenzja książki Zadyma w dzikim sadzie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl