Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia budzicie się nadzy, zziębnięci na opuszczonej plaży. Co gorsze nic nie pamiętacie. Jak się tam znaleźliście? Jak się nazywacie? Co się dzieje? Nic! Coś okropnego prawda? W takiej nieciekawej sytuacji znalazł się Daniel Hayes, który cudem nie utopił się w oceanie. Kiedy śmiertelnie wyczerpany doczołgał się do wydawałoby się opuszczonego samochodu, doszło do niego, że nic nie pamięta. Nie mając innego wyjścia, ‘’pożycza” sobie auto, aby dostać się do jakiegoś motelu gdzie mógłby odpocząć. Każdy normalny obywatel zadzwoniłby od razu na policję lub pojechałby do szpitala gdyby przydarzyłoby mu się takie nieszczęście. Jednak Hayes ma dziwne przeczucie, że powinien unikać stróżów prawa, zwłaszcza iż w samochodzie znajduje broń. Broń z której ktoś niedawno strzelał.
Daniela prześladuje przerażający sen, nie poznaje swojego odbicia w lustrze, pamięć do niego nie wraca a co gorsze nie wie dlaczego policja chce go aresztować. Kiedy widzi jednak policjanta z bronią, wewnętrzny głos każe mu uciekać czym prędzej. Czy zrobił coś złego? Czy to możliwe, aby broń w samochodzie należała do niego? Mężczyzna czuje, że nie może niczego być pewien. Jego życie wypełniłaby totalna ciemność i pustka, gdyby przypadkiem nie zobaczył w telewizji serialu, w którym gra Emily Sweet. Przepiękna kobieta, której uśmiech rozświetlał wszystko wokół - nawet pustą duszę Daniela. Wiedząc, że to całkowicie bezsensowne posunięcie, postanowił udać się do Los Angeles, aby odnaleźć Sweet. Hayes nie był szalony, co to to nie. Wiedział, że to aktorka, cały świat jaki pokazują w telewizji jest wykreowany, jednak Emily wydała mu się znajoma. A to bezcenne uczucie, dla kogoś kto nie jest pewien do końca jak się nazywa.
Tylna okładka książki wypełniona jest pochlebnymi opiniami typu: „Wytworna”, „Dramat kryminalny na miarę XXI wieku”, „Włosy stają dęba”. Przyznam się szczerze, że bardzo zainteresowała mnie ta powieść właśnie przez te bardzo pozytywne polecenia. Byłam ciekawa, czy książka faktycznie jest taka wspaniała, czy może jednak znów próbuje się manipulować czytelnikiem.
Historia sama w sobie nie jest szczególnie oryginalna. Powiedziałbym wręcz, że początek był dość nudnawy, mimo kilku przygód Daniela, książkę czytało mi się dość ciężko. Akcja rozkręcała się dość niemrawo, nowe postacie wnosiły co prawda jakiś powiew świeżości, odpowiedzi na niektóre pytania, jednak akcja nie wzbudzała we mnie jakiś skrajnych emocji, nie przeżywałam losów Daniela, nie miałam momentów powątpiewania. A szkoda. Marcus Sakey chciał stworzyć książkę dynamiczną, pełną znaków zapytania, niedomówień. Coś dla czytelnika miało być pewnością, by za kilka stron okazać się piękną iluzją. Niestety w moim odczuciu nie udała mu się ta sztuka. To co miało być dynamiczne dla mnie było ospałe, nie wiem dlaczego uważa się, że jest to kryminał na miarę XXI wieku. Dlatego iż postacie jeździły najlepszymi samochodami, mieszkały w luksusowych domach, miały podsłuchy, kamery? To dla mnie zdecydowanie za mało.