Anna Ficner – Ogonowska, autorka znana i lubiana. Czytelniczki w ciemno sięgają po jej książki, chociaż czasem zarzucają jej, że pisze zbyt słodko i nierealnie, ale pomimo to uważają, że to bardzo dobre polskie obyczajówki. Warto wspomnieć, że promocja książek Anny Ficner – Ogonowskiej i jej wizerunku medialnego opierają się na prostej strategii. Została pisarką mimo woli. Nie chciała, ale nią została, gdyż pisane do szuflady opowiadania do wydawnictwa wysłał w tajemnicy jej mąż i to był strzał w dziesiątkę. Pisanie zawsze będzie jej pasją nie zawodem, pisarki zawodowe wyglądają podejrzanie. Ot dziewczyna z sąsiedztwa. Dysponuje rzeszą czytelniczek, które niecierpliwie czekają na jej kolejne powieści, entuzjastyczne opinie zwykłych fanek, oraz rekomendacje celebrytów dopełniają reszty. Matka, żona, nauczycielka języka polskiego. Kobieta spełniona, uczy Polki jak mają osiągnąć szczęście. Dałam się przekonać, wierząc entuzjastycznym opiniom czytelniczek i zapewnieniom mojej znajomej o niezwykłości warsztatu autorki i zapisałam się do niesamowicie długiej kolejki oczekujących w bibliotece na najnowszą powieść autorki „ Okruch „. Reklamowanej, jako powieść, która przywraca wiarę w sens życia, pozwala zrozumieć czym jest odpowiedzialna miłość.
Czy moje wyczekiwanie na możliwość wypożyczenia książki, oraz czas poświęcony na przeczytanie tej cegły były warte zachodu?
Początek wypadł intrygująco i wzbudził moje niekłamane zainteresowanie. Główni bohaterowie poznają się, bowiem bardzo dramatycznych okolicznościach, rodem z pierwszorzędnego filmu sensacyjnego. Także ciekawym pomysłem, który bardzo przypadł mi do gustu, była możliwość czytania pamiętnika, matki Maksymiliana, fragmentami, którego jest przeplatana powieść. W swoich zapiskach zamieszcza, bowiem przemyślenia bardzo bliskie wszystkim rodzicom dorosłych dzieci, którzy wciąż zamartwiają się tym, co dzieje się w życiu ich latorośli, mimo, że dawno prowadzą samodzielne życie. Przemyślenia matki głównego bohatera dają dodatkową perspektywę na całą historię, a także przy okazji poznajemy jej przeszłość, dzieciństwo i pobyt w domu dziecka. Ładna okładka i tajemniczy tytuł, zachęcają do sięgnięcia po tę pozycję.
No i to było by na tyle, jeżeli chodzi o pochwały. Spodziewałam się opowieści nasyconej emocjami, a otrzymałam książkę przepełnioną słowami. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie była zwyczajnie przegadana i to tak bardzo, że miałam momenty znużenia i przysypiałam, co dawno mi się nie zdarzyło. Wszystko przeanalizowane do granic możliwości, opisywane ze szczegółami, nieustannie powtarzane. Ciągłe spojrzenia, które coś wyrażają, a to patrzą na siebie ze smutkiem, z miłością, zawstydzeni, przepraszająco. Często książkę odkładałam lub myśli uciekały w innym kierunku, potem znów wracałam, a tam wciąż to samo nic się nie dzieje. Jeżeli ktoś szuka ciepła rodzinnego, to w tej książce na pewno znajdzie, tylko, dlaczego trzeba było to opisywać na tylu stronach. Autorka spokojnie mogła skrócić całą fabułę i tchnąć w bohaterów trochę życia i tych emocji, o których wspomina blurb. Wtedy otrzymalibyśmy solidną powieść obyczajową, akcja nabrałaby dynamiki, a tak mamy nijakich przerysowanych bohaterów, albo dobrych albo zupełnie złych, którzy ciągle na siebie patrzą. Tyle tu szczęścia, że aż mdli. Nie mam nic do literatury ku pokrzepieniu serc, gdzie można odnaleźć pozytywny przebieg zdarzeń, serdeczność i życzliwość, ale nie tak rozwleczonych do granic wytrzymałości czytelnika.
Nie zachwyca wartością merytoryczną, czy intelektualną. Jest to pozycja dla osób spragnionych pozytywnych uczuć, inspiracji do czynienia dobra, ale mnie chyba drażnią takie nierealne i przesłodzone historyjki rozpisane na 700 stron. Wiem, że autorka ma wiele zwolenniczek swojej twórczości, którym podobają się jej książki i sposób pisania, ale ja jej zagorzałą wielbicielką nie zostanę. Fanki Ficner – Ogonowskiej i tak zapewne przeczytają tę powieść, ale ja nie będę namawiać do lektury, bo jak dla mnie była zwyczajnie nudna i naiwna, chociaż nie można jej odmówić pozytywnego przekazu.
„ Prawdziwym ludzkim nieszczęściem jest nieuleczalna choroba, cała reszta to nic szczególnego „