Czwarty pokój recenzja

Ona i on

Autor: @aga.kusi_poczta.fm ·3 minuty
2022-06-21
Skomentuj
17 Polubień
Dobrawa Tulewicz („Cóż za stare i przecudne, ale i rzadkie imię. Dobrawa. Niewiarygodne. Prawdziwe słowiańskie i pozytywnie i pozytywnie naznaczone” - takie komplementy serwował zachwycony nią sąsiad z parteru, Rafał Kloch. W przeciwieństwie do niego, narzeczona to już inny sort człowieka. Ona ani z uśmiechu ani z pozytywnego naznaczenia nie słynęła, a Dobrawę „paliła laserami” (swym wszystko mówiącym wzrokiem) – jak zazdrosna baba o swego Romea.

Ale wracamy do Dobrawy, która swojego imienia nie cierpiała. „(...)Jak można tak nazwać dziecko, które się kocha. A jednak. Ale mogło być gorzej. Taka Wyszeniega, Izbygniwa, Jarmiła, Więcesława, Mścisława, Dziaumiła, czy Strzeżysława to dopiero coś” - takie myśli zapychały jej umysł od wieków. Chociaż, gdyby popatrzyła na siebie nowoczesnym okiem, to pojęłaby piękno swego imienia. No, bo Dobrawa. Zdrobnienie – Dobrusia (Dobra Siusia). Mi kojarzy się z uśmiechniętą, ciemnowłosą dziewczynką z dwoma kitkami na głowie. Imię ważna sprawa, ale zostaje nadal zagdką kim ona jest? Kobietą – tak, matką, żoną, kochanką (swego męża, nie sąsiada z parteru). Mąż Arek i trójka dzieci – same chłopaki, które wiecznie są głodne i pochłaniają takie ilości jedzenia, że lodówka mogłaby być ich domem. A propos domu, to poznajemy Dobrawę podczas przeprowadzki do nowego mieszkania po ciotce. I tu zaczyna się nowe życie – dosłownie. Choć nie tyle życie ile nieżycie. Oto Dobrusia nasza pokorna widzi ducha. Szczypanie nie pomaga, szukanie ratunku też nie – duch jest i siedzi w graciarni, no – czasem stoi przy oknie. Nie wychodzi poza próg czwartego pokoju, który jest składowiskiem wszystkiego i niczego jednocześnie. On sam przypomina klamota, na widok którego Dobrawa krzykiem obudziła cały blok, po czym zemdlała (choć dama to „osuwa się na ziemię”). Bo to „Duch! Bandytaaaaaaaaaaaaaaaaa”.

Ona i duch. Ona - „krążownik” po całym domu (jak to z rodzicielką bywa, zwłaszcza z sygnowaną kurą-domową, choć Dobrawa akurat na gnieździe nie siedziała, jajek nie znosiła. Za kogutem też nie wypatrywała, ani tym bardziej za jego jajkami). Ona – łazi wszędzie, nos wsadza nawet w szparę w parkiecie, a palec w dziurę w ścianie. On – przeciwność (ale nie kogut!) - duch. Z czasem fajny facet – ba, elegancki, niczego sobie. Ale tkwiący tylko w tym okropnym pokoju. Jednak, kto powiedział, że człek i zjawa nie mogą ze sobą gadać? Rozmawiają ze sobą w obrębie całego M4, choć on tkwiąc u progu graciarni, swego „pokoju wisielca”. A co najlepsze – jest to pokój, w którym owa zmora odebrała sobie życie. To Antoni Szymański, lat 29. mieszkał tu od 1947 roku. Tfu, nadal mieszka... Ale dzięki Dobrusi może nadrobić „martwe lata” oglądając wiadomości w tym dziwnym pudle, zwanym tv. Telewizor wydziera się na full volume, nikt z ludzi (żyjących) go nie ogląda (duchy się nie liczą).

Dobrawa zaczyna podejrzewać u siebie chorobę psychiczną. I tu żaden lekarz nie pomoże, ani okulista okularami ze szkłami grubymi, jak denka od szklanych butelek. Wzrok mami, czy nie? A nerwy... Kobieta biedną jest. I mąż – ten to dopiero numer. Ale co tam mąż, on przynajmniej żyje.

Tak to w telegraficznym skrócie przedstawia się główna osnowa powieści. Nie będę zdradzać więcej, choć może się (mylnie) wydawać, że ujawniłam wszystko. A tu, guzik prawda. To tylko zarys (dosłownie) tego, co jest w tej 400-stronicowej powieści. Bo to skarb. To SEZAM fenomenalnej treści, stylu i pomysłu na nią. To nieustające czytanie, którego nie chce się przerywać. Swoboda pisania pani Moniki jest tak odczuwalna, jak powiew wiatru na twarzy (nawet facjaty ducha Antosia). Czuć lekkość pióra, niemalże zabawę nim. Jakby pisanie „Czwartego pokoju” sprawiało jej przyjemność,m jakby było wytchnieniem w zabieganej rzeczywistości.

W „Czwartym pokoju” jest świetny język, styl i fabuła. Świetne prowadzenie wątków i nieziemski humor. Czytasz – pochłaniasz dosłownie i rechotasz pod nosem. I z siebie i z tego, o czym czytasz. To recepta na zdrowie, na poprawę samopoczucia, nastroju i wzroku. Bo oto nagle dostrzegasz... ducha Antośka – faceta niczego sobie, acz...martwego.

Perełka w moim domu.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-06-19
× 17 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czwarty pokój
Czwarty pokój
Monika B. Janowska
7.4/10

Życie jej raczej nie rozpieszcza, rodzina również. Los ma dla niej same przykre niespodzianki. Nieszczęścia mnożą się i dzielą, sumują i rozmnażają. Teraz ma być INACZEJ! Dobrawa Tulewic...

Komentarze
Czwarty pokój
Czwarty pokój
Monika B. Janowska
7.4/10
Życie jej raczej nie rozpieszcza, rodzina również. Los ma dla niej same przykre niespodzianki. Nieszczęścia mnożą się i dzielą, sumują i rozmnażają. Teraz ma być INACZEJ! Dobrawa Tulewic...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ostatnio sprzyja mi szczęście do liczebników, więc nie dziwcie się, że zafunduję Wam teraz krótkie przemyślenia na temat „Czwartego pokoju” Moniki B. Janowskiej. Z autorką nie miałam dotychczas okazj...

@czytamduszkiem @czytamduszkiem

Pozostałe recenzje @aga.kusi_poczta.fm

Oko słonia
Pustynia, susza, śmierć...

„Oko słonia” ... Po lekturze tak wiele słów ciśnie mi się na usta. Zbyt wiele, by wykrzyczeć je jednocześnie. Zbyt wiele, by mówione jednocześnie miały jakiś szyk, sens...

Recenzja książki Oko słonia
Uśmiech Shoko
Japonia i Korea... po latach

Samotność Pustka Czekanie Nikła nadzieja, której już raczej nie ma, ale zawsze zostaje wiara w nią. Bo nadzieja umiera ostatnia. Nadzieja zostaje, gdy już wszystkie inne...

Recenzja książki Uśmiech Shoko

Nowe recenzje

Jeleni sztylet
Świetny debiut!
@maitiri_boo...:

Wiecie co? W życiu nie powiedziałabym, że ta książka to debiut. Jest na to zwyczajnie zbyt dobrze napisana. Bardzo lubi...

Recenzja książki Jeleni sztylet
Armin
Armin Van Lander
@kd.mybooknow:

"Armin" to nie tylko podróż przez mroczne zakamarki przeszłości, ale także pełne namiętności i nieoczekiwanych zwrotów...

Recenzja książki Armin
Żywe trupy
ROMERO POWRACA ZZA GROBU
@mrocznestrony:

Jestem kolesiem z ery kaset wideo. Wiem, że to niemal prehistoria, że równie dobrze mógłbym pamiętać dinozaury biegając...

Recenzja książki Żywe trupy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl