Melodia serc recenzja

Petarda!

Autor: @maitiri_books_2 ·6 minut
2020-07-13
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Melodia serc” to debiut duetu. Debiut, którego byłam bardzo ciekawa, odkąd zobaczyłam, że książkę napisały dziewczyny, które znam z bookstagrama. Chociaż po duety nie za bardzo lubię sięgać, dla tej książki zrobiłam wyjątek.

Josephine, nazywana przez bliskich Jo, zjawia się pewnego dnia w Nottingham u swojej kuzynki Kelly i jej męża Matta. Przyjeżdża w momencie, kiedy małżeństwo robi grilla i przychodzą ich znajomi. Pojawia się także przystojny brat Matta, Liam. Chłopak jest wokalistą początkującego zespołu rockowego Kings of Sin. Jest zawsze otoczony wianuszkiem dziewcząt, roztacza wokół siebie aurę playboya. Nie ma zamiaru się ustatkować, przygody na jedną noc to coś, co Liamowi w zupełności wystarcza. Lecz kiedy pierwszy raz widzi Jo, zamiera. I już wie, że ma przechlapane. Młodzi mają się ku sobie, coś ich wyraźnie do siebie ciągnie. Jednak niczego sobie nie deklarują. Żyją z dnia na dzień, jak w pięknej bajce. Otuleni muzyką spędzają ze sobą kilka pięknych chwil. Przeszłość jednak zaczyna się o nich upominać i ich bajkowa bańka dość szybko się rozpada. Młodzi starają się ułożyć sobie życie z dala od siebie, ale nie potrafią. Liam wraca do starych nawyków, a Jo odnawia kontakty z dawnym chłopakiem. Czy tych dwoje ma jeszcze szansę? Czy ich przeszłość ma aż taką moc, aby rozdzielić ich na zawsze?

Przecież rodzice powinni nas wspierać, kochać bezwarunkowo, a nie niszczyć i zabijać w nas radość.

Ajajaj, co to była za książka! Czytałam ją z wypiekami na twarzy i pochłonęłam w dwa wieczory. A teraz nie mogę doczekać się kontynuacji, bo zakończenie, które zaserwowały autorki, zwaliło mnie z nóg. Drogie Panie, czy nikt nie powiedział Wam, że nie wolno tak kończyć takich cudownych historii? Odkąd skończyłam czytać, moje serce nie potrafi powrócić do normalnego rytmu. Nie chce się uspokoić. Co tam się stało pod koniec? Ech..

Historia miłości Jo i Liama to coś, co było mi teraz bardzo potrzebne. Książka jest urocza i tak cudowna, że nie chce się od niej odrywać nawet na moment. To, co przeżywają ci młodzi ludzie jest takie prawdziwe i takie słodkie. Przywołuje najlepsze wspomnienia i otwiera furtkę do własnych, nieograniczonych niczym marzeń. Jednak „Melodia serc” to nie tylko historia o miłości, która spada na człowieka znienacka. Zaskakuje i obezwładnia. To historia o przeszkodach, które stają na drodze do szczęścia, o próbie odnalezienia swojego miejsca na ziemi, o przekraczaniu granic i sięganiu po marzenia. To też opowieść o wyborach, których dokonujemy każdego dnia i o przeszłości, która nie chce zostawić w spokoju teraźniejszości i nie pozwala budować przyszłości na własnych zasadach. A to wszystko otulone cudowną muzyką, która wybrzmiewa z każdej strony tej książki. Na jej końcu znajdziecie bonus, playlistę z wszystkimi utworami, które towarzyszyły rozwijającemu się uczuciu głównych bohaterów.

(…), przeszłości nie można wymazać z życiorysu, w naszych rękach jest tylko przyszłość i to o nią warto walczyć!

Poza podstawowym wątkiem, czyli historią miłości Liama i Jo, jest sporo wątków pobocznych. Nie wszystkie zostały wyczerpująco opisane i liczę na to, że w kolejnej części znajdzie się dla nich więcej miejsca. W momencie kiedy spotykają się dwa różne światy naszych bohaterów, siłą rzeczy dochodzi do zetknięcia ich rodzin. Dla Liama rodziną jest jego zespół, a także, a nawet przede wszystkim, brat i bratowa. Jacy oni wszyscy są kochani. Szczególnie polubiłam Kelly i Matta, a także Jamesa z zespołu. Każde z nich ma serce na dłoni. Widać co jest dla tej rodziny najważniejsze. Nie kasa czy prestiż, ale wzajemne relacje, przyjaźń, miłość, wsparcie. Oni mają coś tak cennego, czego można im tylko zazdrościć. Nic dziwnego, że Josephine szybko się wśród nich odnalazła. Kiedy studiowała i mieszkała w Cambridge, niby miała wszystko, pieniądze matki, kochającego, chociaż trochę zimnego chłopaka. Ale jednocześnie czuła, że nie żyje swoim życiem, że jej życie przebiega tak, jak ktoś to sobie wymyślił. Czuła, że ktoś nią manipuluje, że jest tylko dodatkiem do swojego chłopaka. Że ktoś ją lubi nie dla niej, ale dlatego, że spotyka się z Dylanem. Dopiero w Nottingham poczuła się jak u siebie. Starała się uwolnić od wygórowanych oczekiwań swojej matki (a to straszna baba jest, nie da się jej polubić), chociaż matka potrafiła znaleźć ją nawet tam i w imię działania dla dobra swojej córki, popsuć życie wielu osobom. W Nottingham Jo odnalazła nie tylko dom, ale też prawdziwych przyjaciół, stała się bardziej otwarta i spontaniczna. Przynajmniej dopóki nie zamieszkała razem w Liamem w bajkowej bańce, a ta się nie posypała jak domek z kart. Przez jakiś czas po tym zdarzeniu Jo była tą samą sobą, co wcześniej. Podatną na sugestie innych, którzy chcieli układać jej życie, niezdecydowaną. Ale walczyła. Tym razem walczyła o siebie i o swoją przyszłość. Postanowiła, że zbuduje nowe życie bez Liama, matki i innych ograniczeń. I jakoś jej szło. Chociaż to, co zdarzyło się między nią a chłopakiem, nie dawało jej spokoju. Liam to bardzo interesująca postać. Z jednej strony to taki gość, któremu wszystko jedno i który żyje chwilą. Z drugiej bardzo wrażliwy młody człowiek, który przeszedł bardzo dużo. Jedynie muzyka dawała mu ukojenie i zmuszała wręcz do tego, aby się podnosił każdego dnia i walczył o siebie. W pewnym momencie okazało się, że to jednak za mało. Chłopak staczał się coraz bardziej, aż żal było patrzeć. Podobny był James, również nie potrafił sobie poradzić z odrzuceniem. Kochał tak bardzo, że ta miłość go zniszczyła. Pogrążył się w otchłani rozpaczy i nie ratowała go muzyka, którą tak uwielbiał. Przyjaciele też nie potrafili nic z tym zrobić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciężko było zauważyć, że z chłopakami dzieje się coś złego. Bo zarówno Liam, jak i James, starannie kamuflowali swój upadek na samo dno. Gdyby nie Matt i jego uważne oko, nie wiadomo, jak dla Liama mogłoby się to skończyć.

Rodzice powinni nas wspierać w decyzjach i pomagać pozbierać się po porażce, a nie narzucać swoje zdanie i krytykować za błędy.

Książka podzielona jest na rozdziały, pisane naprzemiennie z perspektywy Jo i Liama. Niektóre sytuacje przedstawione są dwa razy, dzięki temu możemy zobaczyć, jak obie strony się do nich odnosiły. Co wtedy czuły, jak daną sytuację odbierały. Mnie się ten zabieg podobał, łatwiej mogłam się czuć w stan ducha obojga bohaterów. Jednak może się wydawać, że te sceny to powtórki tego samego. W moim odczuciu były one potrzebne, aby czytelnik mógł poznać myśli zarówno Liama, jak i Jo i odnieść je do tej samej sytuacji. Rozdziały są krótkie i nawet jeśli powtórki komuś będą przeszkadzać, poszczególne rozdziały czyta się tak bardzo szybko, że w ogóle można tego nie zauważyć. Książka przepełniona jest emocjami różnego rodzaju. Jest ich tak wiele, że można nimi obdzielić całe miasto, a jeszcze trochę zostanie. Emocjonalnie jestem bardzo usatysfakcjonowana lekturą. Autorki dopracowały tę sferę do ostatniej kropeczki. Spodobało mi się też, że chociaż akcja powieści toczy się w większości w Nottingham, są nawiązania do Polski. Jeden z bohaterów powieści, Adrian, jest Polakiem, który pracuje razem z Liamem w restauracji i również należy do zespołu. Dzięki niemu i jego dziewczynie Oli, przenosimy się od czasu do czasu do Polski, a konkretnie do Krakowa. Chłopaki grają tam koncerty, trochę zwiedzają. Przez nich mam ochotę spróbować tej pizzy, o której w książce jest tak głośno. Podobno najlepsza, jaką jedli. Na pewno sprawdzę, kiedy wybiorę się do Krakowa.

W fenomenalnym debiucie Eweliny Nawary i Justyny Leśniewicz znajdziecie nie tylko niezastąpione emocje, szybką akcję, ciekawie poprowadzoną i świeżą historię. Ale też fantastyczną muzykę, niebanalną miłość, rozrywający serce ból rozstania, demony przeszłości i marzenia, które wyznaczają cel. Moje serce przy tym debiucie fikało koziołki i ciągle chce więcej i więcej. „Melodia serc” to pozycja, obok której nie możecie przejść obojętnie. Serdecznie polecam!

Recenzja pochodzi z bloga: https://maitiribooks.wordpress.com/2020/06/25/melodia-serc-ewelina-nawara-justyna-lesniewicz/

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-06-24
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Melodia serc
Melodia serc
Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz
7.7/10
Cykl: Kings of Sin, tom 1

Jo niespodziewanie zjawia się w Nottingham, burząc tym spokój Liama, który od pierwszej chwili czuje się nią zafascynowany. Młodzi spędzają ze sobą kilka radosnych chwil, szybko jednak ich bajkowa bań...

Komentarze
Melodia serc
Melodia serc
Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz
7.7/10
Cykl: Kings of Sin, tom 1
Jo niespodziewanie zjawia się w Nottingham, burząc tym spokój Liama, który od pierwszej chwili czuje się nią zafascynowany. Młodzi spędzają ze sobą kilka radosnych chwil, szybko jednak ich bajkowa bań...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Podążaj za melodią, którą gra Twoje serce. Spełniaj marzenia i sięgaj gwiazd”. Na kartach tejże powieści poznajemy dziewczynę o imieniu Josepine, aczkolwiek wszyscy wołają na nią Jo oraz chłopaka o...

@caly_swiat_patrzy @caly_swiat_patrzy

Lubię książki, w których bardzo ważną rolę odgrywa muzyka, staram się po nie sięgać, kierując się opisem książki, szukając przy tym perełki, która mnie zainteresuje. W ostatnim czasie udało mi się zn...

@snieznooka @snieznooka

Pozostałe recenzje @maitiri_books_2

How Does It Feel?
Nienawiść, fascynacja, pożądanie

"How Does It Feel" to jedna z mroczniejszych podróży przez świat elfów, jakie miałam okazję w swoim życiu czytać. Nasycona jest niebezpieczeństwem, czasem okrucieństwem ...

Recenzja książki How Does It Feel?
W tych szacownych murach
Jedna z lepszych antologii, jakie czytałam <3

Antologia „W tych szacownych murach” to zbiór dwunastu opowiadań, które zagłębiają się w mroczne klimaty i tajemnicze wydarzenia osadzone w akademickim środowisku. Redak...

Recenzja książki W tych szacownych murach

Nowe recenzje

Spotkasz mnie nad jeziorem
Piękna i wielowymiarowa powieść, która wciąga n...
@burgundowez...:

“Spotkasz mnie nad jeziorem” autorstwa Carley Fortune to piękna i wielowymiarowa powieść, która wciąga nas w wir emocji...

Recenzja książki Spotkasz mnie nad jeziorem
Tlen
Nowe wyzwania
@jatymyoni:

Książki z serii „Uczta wyobraźni” wydawnictwa MAG zazwyczaj mają wysokie oceny, natomiast ta książka otrzymuje skrajne ...

Recenzja książki Tlen
Dziury w ziemi
Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi
@mikakeMonika:

„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się ...

Recenzja książki Dziury w ziemi
© 2007 - 2024 nakanapie.pl