[[Piranesi mieszka w Domu. Być może, mieszka w nim od zawsze. W swoich dziennikach dzień po dniu sumiennie opisuje jego cudowności: labirynt komnat, tysiące tysięcy posągów, przypływy morza przetaczające się z hukiem po schodach, chmury płynące w wolnej procesji przez górne sale. We wtorki i piątki Piranesi spotyka się ze swoim przyjacielem, Tym Drugim. Kiedy indziej składa Umarłym ofiary z jedzenia i lilii wodnych. Najczęściej jednak jest samotny.]]
I tyle z opisu to idealne podsumowanie tego co tam znajdziemy. Książka jest trochę „duszna” zagłębiając się w historie odkrywamy nowe sekrety Domu i jego mieszkańców. Tak naprawdę do samego końca nie wiem , czym jest Dom. Piranesi główna postać, opowiada nam o sobie, życiu gdzie musi się bać przypływów i odpływów. Przez cała książką razem z bohaterem odkrywamy niesamowitą ilość sal z których składa się Dom.Razem z Piranesi’m odkrywamy nowe posągi a wszystko to zapisuje w swoich dziennikach. Można by się spodziewać po opisie że książka, będzie nudna, lecz tak nie jest! Piranesi ma do odkrycia pewna tajemnice która zmieni jego dotychczasowe życie, odkryje kim tak naprawdę jest. Tajemnica jaką posiadam Dom będzie zagrożeniem dla naszego bohatera a także Tego drugiego. Kim tak naprawdę jest jego przyjaciel, dowiadujemy się bardzo późno i jest bardzo dużym zaskoczeniem, wręcz punktem kulminacyjnym całej powieści. Przez brak większej ilości mieszkańców w Domu, Piranesi zaprzyjaźnia się z ptakami jakie zamieszkały sale. Najczęściej spędza czas łowiąc ryby, odwiedzając zmarłych, zwiedza inne, nieznane sale.
Przez większość książki mamy wrażenie że historia nas dusi,nudzi. Dopiero gdzieś od połowy pojawia się akcja i całość nagle przyśpiesza. Akcja zaczyna się od momentu w którym numer 16 przybywa do sal. Kim tak naprawdę jest numer 16? Czy uratuje Piranesi’ego a może mu zaszkodzi?
Sporym minusem książki jest tępo i powtarzalność działań ale z drugiej strony na tak ograniczonym polu, trudno jest wymyślić coś niepowtarzalnego. Nie sposób odmówić klimatu i prostego ale pięknego języka. Zarzut jaki mogę mieć do tej książki to notowane w dzienniku, strasznie męczący sposób narracji. Historia jaką napisała Susanne Clarke jednak zostanie ze mną na długo i polecam zapoznać się z tą historia, lecz nie dla każdego będzie to odpowiednia literatura.