Współpraca reklamowa @wydawnictwo_amare
Witam wszystkich bardzo serdecznie w 2025 roku! Od jakiej książki zaczęliście czytelniczy nowy rok? Ja rozpoczęłam od pierwszej tegorocznej współpracy recenzenckiej, czyli od książki Anne Marie „Corpus Delicti”, która jest jednocześnie drugim tomem serii „Ex Delicto”.
Zacznę od tego, że jestem osobą, która uwielbia wszelkiego rodzaju mieszanki gatunkowe, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok historii, łączącej w sobie elementy romansów z nutką tajemnic, nierozwiązanych śledztw, czy innych wątków związanych z szeroko pojętym prawem.
Głównymi bohaterami „Corpus Delicti” są znani z pierwszej części bohaterowie drugoplanowi, czyli Mia Webber — najlepsza przyjaciółka Leny i siostra Martina oraz jego zawodowy partner Elias Richter. Czy losy ich związku również przypadły mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Muszę przyznać, że po raz kolejny autorka zaskoczyła mnie tym, jak przygotowała się do napisania tej książki, ponieważ jej research dotyczący kwestii, które zostały w książce poruszone, jak chociażby skomplikowana terminologia związana z kryminalistyką, czy procedury policyjne w Szwajcarii i Francji robią naprawdę ogromne wrażenie. Dzięki temu stworzeni przez nią bohaterowie oraz sprawa seryjnego mordercy, nad którą wspólnie pracują, wydają się bardzo realistyczne, dlatego tym bardziej nie ma się tutaj do czego przyczepić.
Mam za to kilka zastrzeżeń, jeżeli chodzi o część romantyczną tej publikacji. Chociaż bez wątpienia uczucie, które rozkwitło pomiędzy Mią i Eliasem jest silne i piękne, jednka trochę trudno zrozumieć mi postępowanie dziewczyny dotyczące tajemnicy, którą skrywa nie tylko przed ukochanym, ale również przed bratem i bratową. Trudno mi sobie wyobrazić, aby para z takim stażem, jak Mia i Elias, nie umiała ze sobą rozmawiać, szczególnie o tak ważnych kwestiach. W mojej ocenie w tym konkretnym przypadku Mia zachowała się jak niedojrzała małolata, która zamiast przyznać się do swoich obaw i otrzymać wsparcie od najważniejszej osoby w swoim życiu, postanowiła zachować się jak tchórz i zwyczajnie uciec, fundując emocjonalną traumę nie tylko sobie, ale również Eliasowi.
Druga sprawa, która nie do końca przypadła mi do gustu to postawa pani doktor. Rozumiem, że martwiła się o swoją pacjentkę, która odtrącała w zasadzie każdą pomoc, zarówno psychologa, jak i swoich bliskich. Jednak mimo najszczerszych chęci obowiązywała ją tajemnica lekarska i wątpię, aby do informowania o stanie zdrowia jej pacjentki było upoważnione aż tyle osób.
Niemniej jednak pomimo tych drobnych uchybień uważam, że dylogia „Ex Delicto” jest godna uwagi i z pewnością spodoba się gronu odbiorców, którzy tak jak ja, lubią połączenia romansów i kryminałów.