Dopiero po 156 latach na polskim rynku pojawiło się pierwsze wydanie „Północ Południe” autorstwa Elizabeth Gaskell, angielskiej pisarka z czasów wiktoriańskich. W książce opisana została historia 19-letniej Margaret Hale, córki niezbyt zamożnego pastorostwa. Dziewczyna, po spędzeniu kilku lat u ciotki w Londynie, wraca do rodzinnego domu – małej i malowniczej wioski położonej na południu Anglii. Tam cieszy się urokami wiejskiego, spokojnego życia. Niestety, niezbyt długo. Ponieważ jej ojciec rezygnuje z posady, rodzina przenosi się do przemysłowego miasta Milton, gdzie Margaret poznaje nowy, robotniczy świat pełen biedy i niesprawiedliwości.
„Północ Południe” na pewno nie jest lekką i romantyczną powieścią, jak „Duma i uprzedzenie” Jane Austen, ani tragiczną i mroczną miłosną historią, jak „Wichrowe wzgórza” Emily Bronte. Książka ma swój własny, poważny klimat. Jej karty przesiąknięte są dymem z fabryk, ludzką biedą i nieszczęściem. Pani Gaskell w swojej powieści ukazuje północ Anglii, z jej przemysłem i konfliktami trawiącymi społeczeństwo w dobie Rewolucji Przemysłowej. Ale można się w niej natknąć również na wesołe i pogodne akcenty, piękne i wzruszające ludzkie gesty. Jest to książka pełna kontrastów.
Osoby rządne akcji i miłosnych uniesień nie znajdą tego tutaj. Wszystko dzieje się spokojnie i bez pośpiechu. Autorka skupia się na rozmowach między bohaterami, na ich rozważaniach, przemyśleniach. Wątek miłosny jest słabo rozbudowany (przynajmniej w tym tomie), a fabuła dotyczy bardziej miasta i jego mieszkańców.
Pani Gaskell udało się stworzyć bardzo ciekawe kreacje bohaterów. Każda postać ma swoją własną, barwną osobowość. Margaret - odważna i zadziorna panna, pan Thornton - inteligentny i przedsiębiorczy fabrykant. Czytając ma się wrażenie, że to naprawdę mogły by być prawdziwe osoby, z krwi i kości. Może tylko niekiedy ich postępowanie było dla mnie dziwne, egoistyczne, a czasami wręcz infantylne, ale przecież właśnie taką mentalność i taki sposób bycia prezentowali ludzie z tamtej epoki. Myślę, że Gaskell, jako pisarka żyjąca właśnie w czasach wiktoriańskich, stworzyła wierny portret ówczesnego społeczeństwa.
Książka napisana jest językiem typowym dla tamtego okresu. Bohaterowie wysławiają się w sposób dziś już niespotykany. Przyznam szczerze, że przy tak napisanych pozycjach ciężko idzie mi oswojenie się z dawnym sposobem mówienia. Tak było i w tym przypadku. Dodatkowo ciasno zadrukowane strony i mała czcionka, wymagały ode mnie dodatkowego skupienia podczas lektury. I właśnie wydanie „Północ Południe” w taki sposób przez polskiego wydawcę to duży minus tej pozycji. Tak, jak podzielenie jej na dwa tomu, czego zupełnie nie rozumiem.
„Północ Południe” Elizabeth Gaskell jest bez wątpienia powieścią, którą warto przeczytać. To bardzo dobrze napisana książka, która, mimo panującej w niej szarości, potrafi zaciekawić, wzruszyć i skłonić do zastanowienia się nad treściami w niej zawartymi. Z czystym sercem mogę polecić tę pozycję nie tylko miłośnikom powieści z czasów wiktoriańskich, ale także osobą takim jak ja, które naprawdę bardzo rzadko sięgają po tego typu literaturę.