Narrator, bardzo stary Żyd, opowiada o czasach swojej młodości i sprawności. Co trochę informuje czytelnika, że czegoś nie pamięta, że nie wie, czy był świadkiem pewnych wydarzeń, czy tylko mu o nich opowiadano, a to podsunęło mi myśl, że może narrator i główny bohater powieści, to jednak ta sama osoba. Jednak nie to jest najważniejsze. Nie ma też większego, a może i żadnego, znaczenia, dryfujący po niebie kaszalot, Litani (hebr. Lewitani, czyli… Lewiatan). Z nim, czy bez niego, książka nie byłaby ani lepsza, ani gorsza. Żadna to też zagadka, czy wyzwanie dla czytelników. Twardoch zaczyna od cytatu z „Moby Dicka” Melville'a: „Któż nie jest niewolnikiem?”.
Dookoła ringu zgromadziły się dwie Warszawy mówiące dwoma językami, żyjące w osobnych światach, czytające inne gazety i darzące się nawzajem w najlepszym razie obojętnością, w najgorszym – nienawiścią, a zwykle po prostu pełną dystansu niechęcią, jakby mieszkały nie ulica w ulicę, tylko rozdzielone oceanem[1].
Co jest ważne w „Królu”? Dylematy moralne i poszukiwanie własnej tożsamości. Także próby znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy jestem tym, co robię albo, na ile jestem tym, co robię? Drugi, równie ważny wątek z wielu, to historia Polski (ograniczona fabułą do Warszawy) w ostatnich latach przed drugą wojną światową.
Główny bohater, Jakub Szapiro, bokser w żydowskim klubie sportowym Makabi oraz gangster, jest postacią fikcyjną, podobnie jak narrator (do czasu), Mojżesz Bernsztajn, osierocony za sprawą Szapiry, siedemnastoletni chłopak z Nalewek, czy właścicielka domu schadzek, Ryfka Kij. Natomiast Jan „Kum” Kaplica, to wyraźnie Łukasz Siemiątkowski, znany również jako Tata Tasiemka. Doktor Radziwiłek, to ówczesny gangster i brutalny przestępca, doktor Łokietek. Podobnie jest z bandytą, Pantaleonem Karpińskim. Historycznymi postaciami pojawiającymi się w powieści, są też marszałek Śmigły-Rydz, pułkownik Adam Koc, Felicjan Sławoj-Składkowski, nacjonalista Bolesław Bogdan Piasecki, przywódca Falangi i inni.
Nie ma dobrych ludzi. Są sami źli. Wszyscy są źli[2].
Czy bandyci – kryminalni i polityczni – są lepsi od opryszków z żydowskich dzielnic? A niby czym się różnią? Przecież źli są wszyscy. Jednak różnią się i to bardzo. Poziomem obłudy.
„Król” jest powieścią o walkach o władzę w Polsce pod koniec lat trzydziestych i walce o panowanie nad przestępczym półświatkiem. Także o odrażającym antysemityzmie wielu Polaków w tamtych czasach, o polskim antysemityzmie publicznym, oficjalnym i wręcz instytucjonalnym, w tym o gettach ławkowych (specjalne gorsze miejsca dla Żydów na uczelniach). Jest o polskim obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej i potwornym traktowaniu jego więźniów…
Powieść bardzo dobra, warsztat pisarski w pełni zadowalający. A że autor odrobinę przerysował sytuację polityczną w latach 1936-8, to i co z tego. Polecam.
Na sam koniec pozwolę sobie zdradzić, że jeziorko Maroko nie znajduje się w Palestynie, ale na katowickim Osiedlu Tysiąclecia.
---
[1] Szczepan Twardoch, "Król", Wydawnictwo Literackie, 2016, s. 8.
[2] Tamże, s. 367.