„Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy” Jeffrey’a Forda, to druga publikacja z Uczty Wyobraźni, jaką miałam okazję przeczytać. Książka składa się z dwóch części, są to: zbiór szesnastu opowiadań („Asystentka…”) oraz pełnowymiarowa powieść („Portret…”). Czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po utwór, będzie miał możliwość poznania całkiem sporego wycinku twórczości Forda.
Książkę otwiera zbiór opowiadań, który poprzedzają podziękowania autora oraz wstęp przygotowany w 2001 roku przez Michaela Swanwicka. Wprowadzenie nie tylko zaostrza czytelniczy apetyt, ale ułatwia obcowanie z tekstami Jeffrey’a Forda. Opowiadania zawarte w zbiorku są trudne w odbiorze, trzeba poświęcić im wiele uwagi by się nie pogubić w fabularnych meandrach. Teksty są surrealistyczne, wypełnia je absurd i groteska, nie brak w nich ironii. Niektóre z utworów przypominają nielogiczne sny– bohaterowie przechodzą transformację, miejsca ulegają przeobrażeniom (najbardziej dziwnym z opowiadań jest licząca niespełna trzy strony „Pansolapia”; również „Coś nad morzem” utrzymane jest w niesamowitym, onirycznym klimacie).
Opowiadania są różnorodne. Jedne nowelki czyta się łatwiej, inne trudniej. Moimi ulubionymi tekstami stały się „W drodze do Nowego Egiptu” – komiczna opowieść opowiadająca o dwóch autostopowiczach, Jezusie i Diable. Drugim tytułem, który bardzo przypadło mi do gustu był „Jasny poranek” – nieco autoironiczny tekst, odnoszący się do twórczości autora zbioru. Wielkim plusem „Asystentki pisarzy fantasy” są komentarze Forda, dołączone do opowiadań. Pisarz odkrywa przed czytelnikiem tajemnice powstania danego utwory, dzieli się swoimi przemyśleniami dotyczącymi danego tekstu.
Choć opowiadania są interesujące, to nie wywołały we mnie ogromnego zachwytu. Czytając krótkie teksty Forda, wielokrotnie odczuwałam konsternację i rozmyślałam nad ich formą – niejednokrotnie czułam, że literacki eksperyment całkowicie przesłonił treść. Prawdziwą radość z czytania przyniosła mi dopiero druga część książki.
„Portret pani Charbuque” to powieść, której akcja rozgrywa się w XIX wiecznym Nowym Jorku. Główny bohater, ceniony portrecista Piambo, otrzymuje niecodzienne zlecenie – ma sportretować kobietę, której nie może jednak zobaczyć. Malarz ma stworzyć obraz na podstawie opowieści snutych przez swoją zleceniodawczynię. Piambo daje się wciągnąć w tajemniczy i niebezpieczny świat pani Charbuque. Na jaw wychodzą niepokojące fakty dotyczące kobiety – okazuje się, że nie tylko on podjął się specyficznego zlecenia. W trakcie rozwoju akcji, na scenę wkracza zazdrosny mąż, a w mieście pojawia się tajemnicza choroba, która budzi niepokój stróżów prawa. Mieszkanki Nowego Jorku zaczynają płakać krwawymi łzami…
Powieść Jeffrey’a Forda jest utrzymana w niesamowitym klimacie. Fabuła wypełniona jest tajemnicami i zagadkami kryminalnymi - nad całością unosi się mroczna atmosfera. Pisarz stawia przed bohaterami ciekawe zadania. Intryga jest nieprzewidywalna, a zakończenie zaskakuje.
„Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy”, to doskonała pozycja dla miłośników fantastyki, którzy wymagają od literatury nie tylko interesującej fabuły, ale równie mocno cenią niecodzienny pomysł i ciekawą formę. Choć zbiór opowiadań nie wywołał we mnie zachwytów, to powieści nie mogłam odłożyć, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony.