Miałam wątpliwości, gdy przeczytałam, że jest to książka z serii dla dziewcząt. Wątpliwości, które rozwiewały się z każdą odwracaną stroną. Rzadko się zdarza, żeby jakaś książka wywoływała we mnie tyle skrajnych emocji. Ta właśnie taka jest. Od samego początku dopingowałam głównej bohaterce. Gdybym tylko mogła, życzyłabym jej dużo siły, bo cierpliwość chyba się skończyła. Gdybym tylko mogła, zabrałabym ją do swojego domu, gdzie porozpieszczałabym ją trochę i pozwoliła żyć tak, jak młoda dziewczyna powinna.
Bohaterką tej niecodziennej opowieści jest Emma Thomas, szesnastolatka, mieszkająca w Weslyn, w stanie Connecticut. Ojciec dziewczyny zginął w wypadku samochodowym, gdy miała siedem lat. Matka po jego śmierci całkowicie się posypała, nie potrafiąc zająć się sama sobą, a co tu mówić dopiero o dorastającej córce. Tak Emma trafia do domu stryjostwa, George’a i Carol. Ale mieszkanie z nimi to nie sielanka. Przebywanie w tym domu to dla dziewczyny istny koszmar. Ciągłe wyzwiska, wieczne upokorzenia, bolesne bicie, których to doświadcza ze strony Carol. Dlatego Emma jest wycofana i najchętniej stałaby się niewidzialna. Próbuje na co dzień zakrywać ślady prześladowania, żeby nikt nie dowiedział się jak mało doskonałe jest jej życie. Ucieka w naukę, odnosząc na tym polu same sukcesy.
Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej. Jak do tego doszło, że Evan Mathews z dnia na dzień wywrócił mój stabilny świat?
Ta książka opowiada historię przemocy domowej. Ma tu miejsce problem stary jak świat – kat i ofiara. Kat-Carol, która nie znosi dziewczyny do tego stopnia, że wyżywa się na niej w każdym nadarzającym się momencie. Zawsze znajduje sposobność na zadanie ciosu, nie będąc przez nikogo widzianą. Ofiara-Emma, znosi ciągłe upokorzenia z nieprawdopodobnym spokojem. Potrafi, jak to ofiara, dławić w sobie emocje i starać się trzymać nerwy na wodzy. Niemym świadkiem jej cierpienia staje się poduszka, w którą wylewa łzy frustracji i bezsilności.
Powód by oddychać jest pierwszą częścią trzytomowej serii dla dziewcząt. Jestem pewna, że wśród odbiorców znajdą się nie tylko młodzi ludzie. Książka zachęca do poznania dalszych losów bohaterki. Jestem ciekawa, czy autorce uda się powtórzyć ten wyjątkowy klimat w pozostałych częściach. Książkę czyta się zadziwiająco szybko jak na jej objętość – prawie pięćset stron. Jak już się zacznie, to ciężko ją odłożyć. Ja przy pierwszym podejściu siedziałam do trzeciej w nocy, nie mogąc się z nią rozstać.
Mroczna historia cichej walki, żeby nie zatracić siebie. Historia wielkiej przyjaźni. Bo bez przyjaciół Emma na pewno by się załamała. I w końcu historia miłości, która kiełkuje niespiesznie, rozwijając się w piękny kwiat. Powód by oddychać to niebanalna lektura, koło której nie można przejść obojętnie. Gwarantowana przynajmniej jedna bezsenna noc (tak było w moim przypadku). Polecam tym, którzy lubią przeżywać dole i niedole wraz z bohaterami czytanych książek. Nie polecam osobom, które bardzo emocjonalnie podchodzą do takich problemów. Wylane morze łez, to mało powiedziane. Powieść nie była mi obojętna, więc już nie mogę się doczekać drugiej części. Będę na nią czekać z wielką niecierpliwością.