"Dallas '63" to wspaniała książka obyczajowa. Stephen King jest mistrzem detalu. Buduje świat przedstawiony misternie, z dbałością o każdą myśl i każdy grymas. Chociaż od początku wiemy, że głównym wątkiem jest podróż w czasie — i misja! — dajemy się ponieść przepięknej opowieści o życiu, miłości, małych pragnieniach i wielkich dramatach.
King spokojnie wprowadza w przeszłość (zaczyna od 1958 roku) i opieszale zanurza w klimat małomiasteczkowej sielskości. Powoli przedstawia postaci i opowiada o relacjach między nimi, a dzięki szczegółom z życia małej społeczności (również tym niesielankowym: nienawiści, uprzedzeniom rasowym i dyskryminacjom społecznym) kreśli nam obraz ówczesnej Ameryki. Buduje też swoje wizje postaci historycznych (nie tylko JFK i Lee Harvey Oswald) ubierając je w twarze i charaktery; przypomina fakty historyczne, malując stosunki społeczne i obyczajowe. Przy tym nic nie ocenia jednoznacznie, posiłkując się różnym teoriami spiskowymi, pozostawia bohaterów wśród dylematów i historycznych, i moralnych.
Sięgając po "Dallas '63" bałam się kingowskiego "gawędziarstwa", przedłużanych opisów, refleksyjnych dygresji. Dostałam prawdziwie dynamiczną powieść, w której od początku rysuje się nastrój niepokoju i niepewności, a gwałtownie narastający suspens coraz więcej obiecuje.
King wychodzi od pytania, co by było, gdyby... Kennedy utrzymał prezydenturę. Zakładając pozytywne skutki działań zmieniających bieg historii, przedstawia głównego bohatera powieści jako tego, który nie tylko uniemożliwi zamach i uratuje prezydenta, ale w konsekwencji wybawi od złego losu setki tysięcy ludzi. Jake Epping przenosi się w czasie i rozpoczyna życie w innych realiach — otwartego rasizmu, antysemityzmu, przemocy wobec kobiet i innych form dyskryminacji. Z drugiej strony nasz bohater ma to szczęście spotykać na swojej drodze osoby wrażliwe i empatyczne, świadome potrzeby zmian społecznych. Dzięki nim Jake poznaje urok tamtych lat: szkolne zabawy, poczucie wspólnoty w świętowaniu meczów szkolnej drużyny, zawiązywanie przyjaźni, wzajemna pomoc w potrzebie. Klimat tych stron przy równoczesnym wiernym oddaniu realiów epoki doceniają wydawcy "Dallas '63", reklamując powieść jako "hołd złożony prostszym czasom".
King buduje swoją intrygę w taki sposób, że cały czas czekamy w napięciu na rozwój wydarzeń; chociaż Jake chwilowo zajmuje się lokalnymi problemami lub odkrywa swoją wielką miłość, wiemy, że zbliża się finał, zbliża się rok 63. A napięcie budowane jest po mistrzowsku, coraz dziwniejsze drobiazgi składają się na wizję groźnej, broniącej się przed zmianami przeszłości. Oczekiwane wydarzenia okazują się względne, skutki działań są nieprzewidywalne — realizuje się "efekt motyla".
Co próbuje powiedzieć nam zakończenie? Że nie warto tworzyć wizji i teorii z cyklu co by było, gdyby... Że historyczne korekty mogą okazać się niebezpieczne... Że nikt nie ma moralnego prawa...
Książka klimatyczna, intrygująca, wzruszająca, zachwycająca!