Motyw winy i kary jest w literaturze stary jak świat. Na ten temat powstała już niezliczona ilość książek. Czy zatem można napisać jeszcze coś interesującego i wartego uwagi? Okazuje się, że można. Charlotte Rogan w swej debiutanckiej powieści „Zgubieni” daje tego jak najlepszy przykład. Szczerze mówiąc do sięgnięcia po powieść zupełnie nieznanej autorki zachęcił mnie J.M. Coetzee reklamujący książkę swoim nazwiskiem. Z autorytetem tego formatu nie można się spierać, dlatego „Zgubionych” trzeba przeczytać.
Akcja powieści rozpoczyna się szybko i bez zbędnego przynudzania. Od pierwszej strony poznajemy dwudziestodwuletnią Grace Winter, która wraz z dwiema innymi kobietami zostaje oskarżona o rzekome morderstwo popełnione w szalupie ratunkowej luksusowego statku „Cesarzowa Ameryki”. Zamknięta w więzieniu dziewczyna oczekuje na proces sądowy mający rozstrzygnąć o jej winie, a tym samym o jej dalszym losie. Szczegółową historię rozbitków poznajemy z dziennika, który Grace pisze na zlecenie sądowego psychiatry. Z zapisków wyłania się szczegółowy i brutalny obraz trzech tygodni walki o przeżycie w niewielkiej łodzi. W ciągu dwudziestu jeden dni wychodzi na światło dzienne wszystko co w człowieku najgorsze. Największa zmiana zachodzi w kobietach, które w świecie w którym wcześniej żyły zostały podporządkowane do roli ozdoby mężczyzny. Liczyły się dla nich głównie szeleszczące suknie, koronkowe rękawiczki, dobre maniery i huczne wesela. Może dlatego ich przemiana jest tak wyrazista.
Historia ocalałych z katastrofy budzi niezrozumiały niepokój. Atakuje pytaniami: Jak daleko można się posunąć, aby ratować własne życie? Kiedy ofiara staje się oprawcą? Czy można manipulować słabszymi tak, aby poświęcili swe życie dla silniejszych? Gdzie leży granica między dobrem a złem? Czy w ekstremalnych warunkach moralność jest nic nie znaczącym frazesem? I wreszcie kim są tytułowi zgubieni – ofiarami czy ocalonymi?
Sama postać Grace również jest niejednoznaczna. Niełatwo zdecydować czy dziewczyna jest słabą i nawiną kobietką, czy może wprost przeciwnie, silną egoistką, która zręcznie manipuluje otoczeniem.
Najlepsze podczas lektury jest to, że czytelnik może poczuć się jak w teatrze. Czas i miejsce akcji zostały zręcznie ograniczone na rzecz przeżyć bohaterów. Dzięki temu odbiorca zanurza się w opowieści jak widz w fotelu sali teatralnej. Siedzi w ciemności niezauważony przez nikogo. Staje się niemym świadkiem wydarzeń. Bierze na swoje sumienie odpowiedzialność za to co dzieje się na scenie. Może dotknąć wiszących w powietrzu emocji. Taka powieść może zakończyć się tylko owacjami na stojąco.